Każdy z melomanów ma w swym muzycznym asortymencie płyty które zrobiły
na nim szczególne wrażenie, które odcisnęły na nim największe piętno,
których po prostu nigdy ale to przenigdy nie zapomni. Obok nich jest
jednak miejsce przygotowane tylko na jeden album, to najświętsze
miejsce w świątyni każdego fana muzyki - mowa o albumie który rozbudził
jego pociąg do niezwykłej sztuki dźwięku jaką jest właśnie muzyka. W
moim przypadku tą świętością jest wydana w 2000 roku płyta
skandynawskiej grupy - Children Of Bodom - zatytułowana "Follow The Reaper".
Do dzisiejszego dnia nie wiem co tak bardzo mnie
pociągnęło w stronę melodycznego death metalu serwowanego przez "dzieci
z jeziora Bodom" czy właśnie geneza nazwy grupa odnosząca się do
seryjnego mordercy grasującego w pobliżu jeziora, czy melodyka, a przez
to lekkość w odsłuchu, czy może fascynacja kapitalnymi
gitarowo-klawiszowymi solówkami, czy też wszystko na raz, ale jedno
jest pewne - to właśnie począwszy od Children Of Bodom i ich pierwszej płyty zaczęła
się moja przygoda z metalem i wszystkim co z nim związane.Pierwsze co rzuca się w uszy po kilkukrotnym przesłuchaniu albumu to przede wszystkim występujące w, mniej więcej, połowie każdego z utworów solówki. Niezwykle zróżnicowane pod względem tempa, zawsze jednak dość szybkie by porwać do zabawy. Druga sprawa to niesamowity wokal Alexi'ego Laiho. Cóż może, a nawet na pewno jest więcej o wiele bardziej niesamowitych głosów na scenie metalowej, ale wtedy gdy pierwszy raz usłyszałem tego Fina byłem wprost oniemiały z zachwytu. Trzecia i ostatnia sprawa to przebojowość całego krążka. Praktycznie wszystkie 11 utworów (łącznie z coverami) to koncertowe hity idealnie nadające się do rozkręcenia imprezy, ale taką moc ma już melodyczny death metal.
Na koniec warto wspomnieć o niezwykłym klimacie panującym na płycie. Począwszy od tytułowego "Follow The Reaper" w co niektórych piosenkach towarzyszy nam złowrogi głos mężczyzny, który najprawdopodobniej ma należeć do wspomnianego wcześniej seryjnego mordercy. Dodaje to fajnego smaczku całości. Dodatkowo wystarczy przelecieć wzrokiem po samych tytułach żeby zorientować się, że mamy tutaj do czynienia z koncept-albumem, chłopaki opowiadają nam zatem własną wersję wydarzeń z nad jeziora Bodom, układają portret psychologiczny oprawcy a przy okazji śpiewają o śmierci jak i problemach psychicznych oraz wewnętrznych człowieka.
Dwa ostatnie utwory na płycie ("Shot In The Dark" i "Hellion") są coverami. Pierwszy w oryginale wykonuje Ozzy Osbourne zaś drugi grupa W.A.S.P., choć mnie osobiście do gustu przypadają o wiele bardziej w wersji proponowanej nam przez death metalowców z Finlandii. Gorąco polecam niniejszy album, jak i wcześniejsze wyczyny panów z Children Of Bodom.
Tracklista:
01. Follow The Reaper
02. Bodom After Midnight
03. Children Of Decadence
04. Evertime I Die
05. Mask Of Sanity
06. Taste Of My Scythe
07. Hate Me!
08. Northern Comfort
09. Kissing The Shadows
10. Shot In The Dark
11. Hellion
Wydawca: Spinefarm Records (2000)
zsamot : Trójeczka jest najsłabszym albumem, brzmieniowo i klimatycznie najkorzyst...
Harlequin : hatebreeder jest nierówny, obok 5 genialnych kawałków są 4 słabsz...
Harlequin : Ja najbardziej lubie "Follow the reaper" i chyba jest to jedyna płyta COB do któ...