Burning Witch był zespołem powstałym w Seattle i działającym w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Apogeum ich twórczości przypada na rok 1998, kiedy to ukazały się dwie EPki, które następnie zostały połączone w jedną całość i powstała z nich płyta „Crippled Lucifer (Seven Psalms For Our Lord Of Light)”. Wersji wydawniczych jest kilka, a każda ma inną okładkę. Swój własny obraz posiada też kaseta Mystic Production, ale nie ma go nigdzie w internecie, więc prezentuję opcję najbardziej podobną. Niezależnie od okładki jest to katastroficzny drone sludge metal, który potrafi przyprawić człowieka o śmierć kliniczną.
Ja rozumiem, że drone musi być niesamowicie wolny, jednostajny i męczący, ale w tym wszystkim przydałoby się jednak czymkolwiek tego słuchacza zainteresować. Tymczasem Burning Witch to coś strasznego, kompletna tragedia, a przejście przez ponad godzinny „Crippled Lucifer (Seven Psalms For Our Lord Of Light)” to istna tortura i droga przez mękę. Sludgeowo-doomowe gitary grają wciąż to samo w tempie najwolniejszym z możliwych, ale to jeszcze jest do zniesienia. Zdarza się, że przechodzą w noisowe zgrzyty jak w „Stillborn” i to nawet wychodzi nienajgorzej. Największą porażką, która rozkłada tą płytę całkowicie i czyni ją nieznośną, jest wokal. Ten skrzeczący jazgot jest nie do wytrzymania. To aż boli. Cierpię przy tym straszliwie i od samego początku myślę tylko o tym, żeby to się już wreszcie skończyło. A droga do tego niestety długa i daleka. Jedynym momentem kiedy układa się to w jakieś sensowne frazy jest „Sacred Predictions”, ale ten wokal rozkłada nawet najmniejsze symptomy znośności. Jest przeokrutnie katastrofalny.
Co ciekawe w internecie znalazłem sporo pozytywnych recenzji i opinii odnośnie tej płyty. Jeden psychopata określił ich nawet mianem modern Sabbath. Ciężko mi w to uwierzyć, bo dla mnie jest to jedno z najbardziej asłuchalnych gówien z jakim się w życiu spotkałem.
W okładce jest adnotacja, że „maximum volume yields maximum results”. Oho, jeszcze czego. „Crippled Lucifer (Seven Psalms For Our Lord Of Light)” najlepiej słuchać jak najciszej, najlepiej na zero. Jeszcze lepiej nie słuchać w ogóle. Płytę polecam tylko osobom pragnącym odebrać sobie życie. Na pewno pomoże w podjęciu decyzji.
Tracklista:
01. Warning Signs
02. Stillborn
03. History Of Hell
04. Sacred Predictions
05. Country Doctor
06. Tower Place
07. Sea Hag
Wydawca: Southern Lord Recordings (1998)
Ocena szkolna: 2-