"Black Earth" jest dla mnie płytą szczególną. Albumem na którym, odnajduję całą gamę dźwięków spowalniających bicie mego serca. Te dźwięki w jakiś mimowolny sposób przymykają moje oczy. To co niespodziewanie spotykam na "Black Earth" to nie jest zwykła muzyka - to piękno. Zdaje sobie przy tym sprawę z tego, że nie każdy to odkryje, gdyż dźwięki i nuty tu zawarte, nie byłyby tak czarowne, gdyby nie mrok i ciemność, która zazwyczaj spowija mnie podczas ich słuchania.
Słodycz jaka wydobywa się z głośników domaga się od mnie ciemności, każe mi szukać mroku. Dlatego też tak często zdarza mi się słuchać tej płyty późnym wieczorem. To właśnie wtedy najlepiej i najpełniej można poczuć przyjemność jaka rozlewa się po naszym ciele."Black Earth" to kawał mrocznej muzyki, która przyciąga słuchacza, usypia, hipnotyzuje i - co najważniejsze - działa niezwykle kojąco na nerwy zszarpane natłokiem codziennych zajęć. Jak dobrze wiadomo muzyka łagodzi obyczaje. A już w szczególności jazz, jaki reprezentuje Bohren & der Club of Glore. Panowie już od siedemnastu lat eksperymentują z nim w sposób niezwykle oryginalny. Absurdalnie spowolnione tempo kompozycji, a także mroczna i posępna atmosfera ambientu stały się wyznacznikiem tej grupy. Nagrania zespołu cechują się niespotykaną wręcz prostotą, co w ich wypadku nie oznacza wcale pospolitości, bo tak na dobrą sprawę trudno jest mi odnaleźć kapelę, którą w jakiś sposób mógłbym porównywać do Niemców. Całość jest w swojej wymowie niesłychanie liryczna, zagrana jest z niezwykłym wyczuciem, wysublimowaniem, z dbałością o szczegóły. Tu nie ma jednej straconej minuty - każda z nich wzbogaca pękająca w szwach zawartość "Black Earth". Każda nuta, każdy dźwięk ma swoje niepodważalne znaczenie. Okrzyk głośnego podziwu należy się saksofoniście. Jego gra pełna jest finezji, jego solówki emanują niesłychaną mocą. Z każdym razem gdy wysuwa się on na pierwszy plan ma do przekazania coś naprawdę ważnego ("Destroying Angels", czy też w dusznym, niepokojącym "Constant Fear"). Dodajmy do tego fortepianowe podkłady, które dowodzą tylko, że Bohren & der Club of Glory to zespół, który potrafi swoje niesłychane wizje zamknąć w bardzo przekonywujących utworach. Tworzy historie, które żyją własnym życiem. Zresztą każda z zamieszczonych na płycie kompozycji ma swój urok i można by jeszcze długo rozpisywać się o ich pięknie. Ale warto podkreślić, że wszystkie razem stanowią spójną klimatyczną całość.
Chwilami warto jest choć na moment zamknąć oczy tylko po to, by lepiej usłyszeć muzykę słów - właśnie wtedy zaczynają się czary. Zaczyna się seans czarnej magii, pod przewodnictwem Bohren & der Club of Gore. Piękno tej płyty rodzi się pod osłoną nocy, wdzierając się w zakamarki umysłu i pozostając tam na długi czas. Podczas tych siedemdziesięciu minut jakie trwa ów krążek, warto jest nastawić się na w pełni emocjonalny odbiór. "Black Earth" na pewno nam odpłaci. A jak nie to przynajmniej można zgonić na Niemców.
Tracklista:
01. Midnight Black Earth
02. Crimson Ways
03. Maximum Black
04. Vigilante Crusade
05. Destroying Angels
06. Grave Wisdom
07. Constant Fear
08. Skeletal Remains
09. The Art of Coffins
Wydawca: Wonder (2002)