Ponad 70 albumów firmowanych swoim nazwiskiem, oraz grubo ponad 100 płyt w roli producenta lub muzyka u boku takich gwiazd jak: Herbie Hancock, Brian Eno, John Zorn, Public Image Limited, Mick Harris, Justin Broadrick, Toshinori Kondo, Eraldo Bernocchi, Miles Davis, Medeski czy Martin & The Wood. To wszystko jest dowodem niesamowitego kunsztu kompozytorskiego Billa Laswella, wizjonera i twórcy muzyki natchnionej etniczną mistyką.
Od dub przez elektronikę, aż po jazz i grindcore, to tylko mały fragment twórczości, do której nigdy nie trzeba było mnie namawiać. Każda jego płyta jest wydarzeniem a sam muzyk uchodzi za jednego z najlepszych basistów w świecie ambient/folk/jazz."Invisible Designs II" jest kontynuacją albumu o tym samym tytule, wydanego w 1999 roku i z pewnością nie jest to ewenement w dyskografii Laswella, gdyż wiele albumów posiadało swoje kontynuacje pod zbliżonym tytułem lub pod względem zawartości merytorycznej. Po latach eksperymentów z dubową elektroniką i folklorem, przyszła pora na zmiany. Nowy album Laswella jest odmienny od wcześniejszych albumów, które osadzone w folkowej konwencji Bliskiego Wschodu przypominały dokonania Lisy Gerard czy Hectora Zazou.
Minimalizm i prostota wykonawcza ukazały nowe oblicze, łącząc w sobie lekkość dokonań Durutti Column z chłodnym drone-ambientem, co w efekcie nadało świeżość tego pejzażu nasyconego nutką nostalgii. Przestrzeń i głębia, które dotychczas uzupełniały gęste penetracje basowe, zostały zamienione na delikatne tła elektroniczne połączone gitarowymi pasażami. Obraz muzyczny został wyklarowany i oczyszczony z bogactwa i przesytu dźwięków i jest spójnie połączony oszczędnymi i chłodnymi dźwiękami ulokowanymi gdzieś w latach '80 wśród twórców z Factory Records.
W stosunku do poprzedniej części albumu, na pewno cenię otwartość na szersze horyzonty muzyki etnicznej, które mogą w przyszłości zatoczyć szersze kręgi, nie kumulując wokół siebie tylko fanów wyżej wymienionych wykonawców. Kunszt artystyczny na pewno na to zasługuje żeby otwierać się na nowe doświadczenia, tym bardziej w tak szerokim nurcie. Cieszy mnie to mocno, że muzyka Billa Laswella staje się coraz mniej przewidywalna i trudna do sklasyfikowania, bo oprócz instrumentów usłyszymy tu trochę drone-ambientu, gustownie wplecionego w etapowość albumu. Trzeba przyznać, że nurt trybalizmu i symboliki udzielił się także jemu, co stanowi hołd dla ginących kultur prymitywnych. W świecie galopady za nowinkami technologicznymi, mało kto już pamięta o tradycjach i źródłach kulturowych, a niestety korzeni się nie wyprzemy gdyż prymityw mamy wrodzony i zapisany głęboko w genach.
Tracklista:
01. Xtrak
02. Quartz
03. Aphasia
04. Sub Sonnet
05. Solar Clip
06. Iron Monger
07. Fractal
08. Pillar
09. Gulf Of Stars
10. Darkness After
Wydawca: Tzadik Records (2009)