Które zresztą i tak zawsze są niewystarczajace.
Może nie tyle niewystarczajace,
Ile zawsze
Nie potrafią dokońca ując myśli...
Można by dodawac do siebie setki przymiotników
Potem tknąć w to czasowniki
I gdy już myslisz, że postawiłaś ściane
Obok widzisz dziure...
Kiedy zatkasz...
W innym miejscu dopatrzysz sie braków.
Coś zostalo nie dokonczone, nie dopatrzone
Albo źle ułożone
I tak w kółko macieju.
Miłość to inaczej budowanie ściany bez konca
Wciąż to budujesz i podbudowujesz
Jak źle zrobisz
Zawali sie i trzeba reperowac...
A to kosztuje więcej wysiłku niż stawianie na nowo.
Tej sciany nie postawisz z gotowych elementów
Zreszta jakie to ma znaczenie...
Czerwona cegła ma wiecej ciepła niż zwykła betonowa płyta
Właściwie, to ona go nie ma...
Ale gdy się ją nagrzeje...to już je w sobie zatrzyma.
Beton...zawsze będzie zimny.
A gdy tchniesz w niego zbyt wielką temperature....pęka i sie sypie.
Ja buduje z czerwonej cegły
Wypalonej z gliny najgłebszych rzek o źródlanej wodzie
I tu racją jest,
Że jeśli znajdziesz w swoim życiu
Tą jedną właściwą i odpowiadającą Tobie tylko rzeke
To po wejsciu do niej
Już nigdy z niej nie wyjdziesz.
Nie znaczy to, że utoniesz,
Ona Ciebie pochłonie
Ale staniesz sie jej tylko jedyną w swoim rodzaju rybą
A kedy już sie w niej zanurzysz po głowe
Ówczas uderzy Cię ta świadomość
Jakoby szok termiczny
Że w ów wodzie ktoś jeszcze jest.
Wiec płyniesz,
Łaknąc tą wode,
Oddychajac nią,
Żywiac,
Płacząc,
Przed siebie.
I nie wiesz...
Czy to Ty szukasz...czy już jestes na tropie.
Czy to Ty jestes już poszukwianą.
I albo dogonisz...złapiesz...badź zostaniesz złapana.
Fakt...
Że czasem będzie wodospad,
Kędy przwróci sie coś w głowie
Co złego niczego nie wróży
Ale są też dnie
Kędy susza lubi sie napoić
A wówczas trzeb zejść na dna najgłebszego wodopoju
Bo może wpiersi zabraknąć tego słodkiego napoju.
KostucH