Istotne zmiany zaszły w Behemoth przez rok od wydania „Pandemonic Incantations”. Do zespołu powrócił Les, ale tym razem na gitarę i pod pseudonimem L-kaos, natomiast styl muzyczny skierował się w stronę death metalu. To, czego zalążki można było wyczuć na poprzednim albumie, na „Satanica” eksplodowało z całą mocą.
Kaseta Metal Mind Productions jest okrojona w stosunku do płyty wydanej przez Avantgarde Music o jeden kawałek. Taki nieładny zwyczaj mający na celu zachęcić ludzi do kupowania kilkukrotnie droższych płyt. Ja nigdy się do tego nie przekonałem i dopóki mogłem byłem wierny kasetom, których wolałem sobie kupić cztery, zamiast jednej płyty. Do dziś muszę więc zadowolić się wersją siedmioutworową, nie dobijającą nawet do trzydziestu dwóch minut.
Krótki czas trwania albumu Behemoth rekompensuje z nawiązką jego gwałtownością, burzliwością i intensywnością. „Stanica” jest jak szalejący orkan charakteryzujący się dużym perkusyjnym natężeniem i zmiennością gitarowych kierunków. Zaczyna się słynną „kaką demona”, a potem następuje zalew szaleńczych dźwięków i wokali. I to właśnie w wokalu można upatrywać kolejnego przełomu w twórczości Behemoth. Stał się on potężny i dominujący, jakby wyrósł z podziemnych czeluści na poziom opętanej wichurą burzy. W większości jest paranoicznym wrzaskiem, choć zdarzają się i różne inne jego odmiany jak choćby zawodzący, żeński refren w „Cremony Of Shiva”.
Oprócz dużej porywczości wyczuwalna jest także spora dawka chaosu. Muzyka kłębi się niczym wir i czasem aż ciężko jest się połapać w jakiej pozycji aktualnie się znajdujemy. Z tego wiru wyłaniają się pojedyncze płynne zagrywki i solówki, ale ta siła zazwyczaj jest szarpiąca i pourywana. Razi mnie też taka kanciastość tej płyty i zawsze mam wrażenie jakby była nieco niedoszlifowana.
Właściwie wszystkie te stwierdzenia nie dotyczą ostatniego „Chant For Eschaton 2000”. Utwór wprost wyłania się z poprzedniego „The Alhemist’s Dream” niczym gorejący siarką strumień, a dźwięki stają się zwarte i melodyjne. Jest to znakomity, inny niż wszystko wcześniej, numer z fantastycznym riffem przewodnim i tak samo porywającymi wokalizami: „On your wings carry me over the abyss beyond the reason and cross the burning seas”. Idealnie pasuje na koniec, nie tylko tej płyty, ale i koncertów, których stał się etatowym zamykaczem.
Album „Stanica” można odbierać jako początek nowej, świetlanej drogi Behemoth. Początek trudny i jeszcze troszkę kamienisty, a wszystko co najlepsze miało zostać odkryte już bardzo niedługo…
Tracklista:
1. Decade Of Therion
2. LAM
3. Ceremony Of Shiva
4. Of Sephirotic Transformation And Carnality
5. The Sermon To The Hypocrites
6. The Alchemist's Dream
7. Chant For Eschaton 2000
Wydawca: Avantgarde Music (1999)
Ocena szkolna: 5-