Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Abigor - Supreme Immortal Art

Abigor, Supreme Immortal Art, black metal, Mystic Production

Po pięciu latach działalności Abigor wydał swoją czwartą płytę, a były przecież też i dema i EPki. Niektórzy latami składają swój pierwszy materiał, a tu proszę, cios za ciosem. Istnieje jednak obawa, że taka częstotliwość wypuszczania na rynek nowości może się odbić na ich jakości i wydaje mi się, że w tym przypadku trochę mamy do czynienia z taką sytuacją. „Supreme Immortal Art” to nadal kawał ciekawej i magicznej muzyki, ale myślę, że poziom lekko opadł i nie jest to ich najlepsza pozycja.

 

Zacznę może od tego, że jest to płyta bardzo klawiszowa. Oczywiście keyboard to żadna nowość w Abigor, ale tutaj jest tak wysunięty naprzód, że właściwie odgrywa rolę pierwszoplanową. Nie stanowi tła, a raczej taki dudniący całun, który zasłania resztę. W tym wszystkim gitary wydają się być schowane, a i perkusję bardzo słabo słychać. Rozmywa to muzykę i powoduje, że nie jest dostatecznie ostra i choć są tu nuklearne blasty to nie robią już takiego wrażenia. Wysoko nastrojone gitary zwyczajnie nie mają odpowiedniej siły rażenia. Owszem, płynący black metal Abigor aż się prosi o klawisze i jest to bardzo ważny element, ale uważam, że jest ich tu przesyt i po prostu proporcje są źle wyważone. Pasuje to natomiast do kosmicznych i raczej śmiesznych zdjęć, tym bardziej więc myślę, że tym razem autorów zbytnio poniosło. Również skrzekliwy wokal, tu w całości po angielsku, zlewa się z instrumentami i nie dodaje jakiegoś powera. Na kasetowym wydaniu Mystic Productions brakuje natomiast tekstów, a zamiast nich postanowiono na te marne, moim zdaniem, zdjęcia.

Standardowo Abigor prezentuje różne ciekawostki i potrafi urozmaicić swoje utwory. Sporo jest takich wstawek, jakby z jakichś filmów. Przeraźliwe deklamacje po niemiecku, bitewne krzyki, wybuchy i inne odgłosy pojawiają się nagle, przerywają kawałek i właściwie możemy być pewni, że zaraz po nich nastąpi mocne jebnięcie i zespół zaleje nas podmuchem wściekłego i szybkiego black metalu. Te dodatkowe elementy są fajnie zrobione i stanowią udane przerywniki.

Muzyka Abigor nie należy do łatwych i trzeba się w nią wgłębić i poświęcić jej trochę uwagi żeby wznieść się w te kosmiczne przestrzenie i dać się ponieść czarnej odysei. Na pewno można, bo to w dalszym ciągu jest dobra płyta, ale według mnie ma spore wady.

 

Tracklista:

1. Satan In Me
2. Supreme Immortal Art
3. Soil Of Souls
4. Eclipse My Heart, Crown Me King
5. The Spirit Of Venus
6. Blood And Soil
7. Magic Glass Monument
8. Exhausted Remnants

Wydawca: Napalm Records (1998)

Ocena szkolna: 4

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły