Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin

Thanks Jimi Festival 2012 - rekord pobity!. Strona: last

Artykuł: Thanks Jimi Festival 2012 - rekord pobity!

Thanks Jimi Festival 2012 - rekord pobity! Wysłany: 2012-05-03 15:34

Byliśmy raptem parę dni temu na koncercie Leo Hendrixa, którego głównym hasłem reklamowym jest to, że "jest bratem Jimmy'ego Hendrixa".

Szczere rozczarowanie.

Leo Hendrix nie reprezentuje sobą nic, jest tylko etykietką reklamową. Byłam trochę zbyt daleko od sceny ale zastanawiałam się, czy on w ogóle gra na gitarze. Głównie to "coś z nią robił". Tak naprawdę gwiazdą zespołu jest Chaz de Paolo, który faktycznie gra i śpiewa podczas gdy Hendrix kombinuje ze swoją osobą na scenie.

Naprawdę, żadne "Wydarzenie".

Ale zdaję sobie sprawę, że to już tak smutno ten świat jest urządzony i trzeba się chwytać wszystkiego, co pozwoli wypłynąć i Paolo robi, co może Słowo "Hendrix" ma moc magiczną, jak zresztą widać po powyższym blogowym wpisie.



Wysłany: 2012-05-03 18:01

W powyższym wpisie była zaledwie wzmianka o Leo Hendrixie :P Pominąć tego faktu nie mogłam i tyle.
Głównym Wydarzeniem było przecież pobicie rekordu. :)


I go my own way; but your way may go along with mine for a while.


Wysłany: 2012-05-04 12:31

Skoro mi się wszystko pokopało przy edycji pierwszego posta, tematy się zdublowały i wszystko się pokićkało ogólnie, umieszczę swojego (wyedytowanego posta) jeszcze raz.

---------------------------------

Byliśmy raptem parę dni temu na koncercie Leo Hendrixa, którego głównym hasłem reklamowym jest to, że "jest bratem Jimi'ego Hendrixa".

Szczere rozczarowanie.

Leo Hendrix nie reprezentuje sobą nic, jest tylko etykietką reklamową. Byłam trochę zbyt daleko od sceny ale zastanawiałam się, czy on w ogóle gra na gitarze. Głównie to "coś z nią robił". Tak naprawdę gwiazdą zespołu jest Chaz de Paolo, który faktycznie gra i śpiewa podczas gdy Hendrix kombinuje ze swoją osobą na scenie.

Naprawdę, żadne "Wydarzenie".

Ale zdaję sobie sprawę, że to już tak smutno ten świat jest urządzony i trzeba się chwytać wszystkiego, co pozwoli wypłynąć. Kto przyjdzie na koncert Chaza de Paolo? A kto przyjdzie na koncert "brata Jimi'ego Hendrixa"? Toż to prawie jak ujrzenie na żywo samej legendy! Toż to prawie jak powstanie zmarłych! Toż to prawie jak pętla czasu, jak magiczne przeniesienie w pachnące kwiatami lata 60-te!

Z naciskiem na kluczowe tutaj słowo "prawie".

Słowo "Hendrix" ma moc magiczną, jest zaklęciem, jak zresztą widać po powyższym blogowym wpisie. Tylko, jak już się spotkasz z tym czarodziejem, uświadamiasz sobie, że to magiczne słowo jest puste.

--------------------

[quote:5a56c401c9="Aira_94"]W powyższym wpisie była zaledwie wzmianka o Leo Hendrixie :P Pominąć tego faktu nie mogłam i tyle.
Głównym Wydarzeniem było przecież pobicie rekordu. :)[/quote:5a56c401c9]

Ja wiem, że tylko o tym wspomniałaś i nie o tym wpis. Ale, że wzmianka o nim się pojawiła, to wypowiedziałam swoją opinię.



Wysłany: 2012-05-04 18:36

[quote:9a29d4dcf7="Alpha-Sco"]
---------------------------------

Byliśmy raptem parę dni temu na koncercie Leo Hendrixa, którego głównym hasłem reklamowym jest to, że "jest bratem Jimi'ego Hendrixa".

Szczere rozczarowanie.

Leo Hendrix nie reprezentuje sobą nic, jest tylko etykietką reklamową. Byłam trochę zbyt daleko od sceny ale zastanawiałam się, czy on w ogóle gra na gitarze. Głównie to "coś z nią robił". Tak naprawdę gwiazdą zespołu jest Chaz de Paolo, który faktycznie gra i śpiewa podczas gdy Hendrix kombinuje ze swoją osobą na scenie.

Naprawdę, żadne "Wydarzenie".

Ale zdaję sobie sprawę, że to już tak smutno ten świat jest urządzony i trzeba się chwytać wszystkiego, co pozwoli wypłynąć. Kto przyjdzie na koncert Chaza de Paolo? A kto przyjdzie na koncert "brata Jimi'ego Hendrixa"? Toż to prawie jak ujrzenie na żywo samej legendy! Toż to prawie jak powstanie zmarłych! Toż to prawie jak pętla czasu, jak magiczne przeniesienie w pachnące kwiatami lata 60-te!

Z naciskiem na kluczowe tutaj słowo "prawie".

Słowo "Hendrix" ma moc magiczną, jest zaklęciem, jak zresztą widać po powyższym blogowym wpisie. Tylko, jak już się spotkasz z tym czarodziejem, uświadamiasz sobie, że to magiczne słowo jest puste.

[/quote:9a29d4dcf7]

Z tego co widzę, zrobiło się trochę szumu o owo magiczne nazwisko "Hendrix". Co rzeczywiście potwierdza słowa Alpha-Sco o tym, że na nazwisko to reakcja jest natychmiastowa. Jednak głównym wydarzeniem było bicie rekordu, a koncert Leo Hendrixa był tylko poboczną atrakcją. Więc może nie róbmy już sensacji z jego osoby (a raczej o renomie, jaką robi sobie nazwiskiem), a pogadajmy o (jeśli ktoś był) rzeczonym rekordzie? :)


"Every saint has a past and every sinner has a future." Oscar Wilde


Wysłany: 2012-05-04 18:49

To prawda, Alpha-Sco, że to tylko "prawie". Ale co z tego? Czy jest sens się rzucać? To w tym momencie najlepsza i jedyna możliwość w pewnym sensie zbliżenia się do legendy gitarowego grania. I tu nie liczy się czy on umie grać czy nie. Liczy się, że się go widzi, że on jest i już.
Jak ktoś umie grać i umie się wybić to na jego koncerty walą tłumy, właśnie dla muzyki. Niejeden taki wykonawca po Jimim Hendrixie był i będzie. I nie sądzę, żeby na koncert Leo Hendrixa ludzie przychodzili po to, żeby posłuchać jak on gra.

...

A gitarowy rekord to już inna sprawa i zupełnie inny rodzaj emocji :)


I go my own way; but your way may go along with mine for a while.


Wysłany: 2012-05-04 18:54

Chętnie bym się udała na rekord, ale niestety od dwóch czy trzech lat mi nie wychodzi... miło by było móc usłyszeć/ poczuć chociaż fragment tego :) A co do Leo... cóż. Sporo jest takich "artystów"...


"Every saint has a past and every sinner has a future." Oscar Wilde


Wysłany: 2012-05-04 18:56

Ja go w ogóle nie traktuję w kategorii "artysty". To zupełnie inna bajka. Chyba to wytłumaczyłam dość dokładnie...


I go my own way; but your way may go along with mine for a while.


Wysłany: 2012-05-04 19:00

Emocji pewnie dostarczył pozytywnych, tego nie mówię. No i jednak bliskość krwi, że się tak wyrażę, samego Mistrza Hendrixa. Pozostaje tylko (w mojej opinii!) małe ale dotyczące właśnie umiejętności muzycznych. :)


"Every saint has a past and every sinner has a future." Oscar Wilde


Wysłany: 2012-05-04 19:02

To, że Leo na tym zarabia to jego osobista sprawa, my nie mamy tu nic do gadania.
Ale to, że pokazując się na koncertach, pozwala przeżyć ludziom zupełnie pozytywne emocje - to źle? Lepiej, żeby się schował w cieniu i nie wychodził?
Korzysta z możliwości, czemu ma tego nie robić?


I go my own way; but your way may go along with mine for a while.


Wysłany: 2012-05-04 19:06

A niech korzysta. Ja tylko wypowiadam swoje zdanie. :)


"Every saint has a past and every sinner has a future." Oscar Wilde


Wysłany: 2012-05-04 21:23 Zmieniony: 2012-05-04 21:58

[quote:ede6994bf9="Aira_94"]To prawda, Alpha-Sco, że to tylko "prawie". Ale co z tego? Czy jest sens się rzucać? To w tym momencie najlepsza i jedyna możliwość w pewnym sensie zbliżenia się do legendy gitarowego grania. I tu nie liczy się czy on umie grać czy nie. Liczy się, że się go widzi, że on jest i już.
Jak ktoś umie grać i umie się wybić to na jego koncerty walą tłumy, właśnie dla muzyki. Niejeden taki wykonawca po Jimim Hendrixie był i będzie. I nie sądzę, żeby na koncert Leo Hendrixa ludzie przychodzili po to, żeby posłuchać jak on gra.
[/quote:ede6994bf9]

[quote:ede6994bf9="Aira_94"]To, że Leo na tym zarabia to jego osobista sprawa, my nie mamy tu nic do gadania.
Ale to, że pokazując się na koncertach, pozwala przeżyć ludziom zupełnie pozytywne emocje - to źle? Lepiej, żeby się schował w cieniu i nie wychodził?
Korzysta z możliwości, czemu ma tego nie robić?
[/quote:ede6994bf9]

Spokojnie, nikt się nie rzuca, wyrażam tylko swoją opinię (mogę?). Przykro mi (nie, właściwie, to nie), że jest inna od Twojej.

Może Ciebie zadowala to, że "jest i wygląda", masz do tego prawo. Mnie - nie zadowala. I dla mnie liczy się, czy umie grać. Zwłaszcza, że to w końcu był koncert a nie wystawa figur woskowych. I owszem, mam do gadania na temat tego, czy on zarabia na nazwisku, czy nie, bo zarabia MOJE pieniądze, w sensie - JA płacę za bilet.

Więc (podkreślam): nie widzę nic złego w tym, że ktoś zarabia na nazwisku, dopóki sam coś jeszcze sobą reprezentuje. COŚ SOBĄ REPREZENTUJE. Nie, mnie nie zadowala kukła z nazwiskiem. Niech dobrze gra na gitarze, mandolinie albo fortepianie, niech świetnie śpiewa albo maluje obrazy. Leo nie robi nic z tych rzeczy a do tego nawet nie wygląda dobrze, bo wygląda przede wszystkim tak, jakby mu się nie chciało.

Powiem wprost - poczułam się troszkę oszukana. Gdyby mi pokazali Leo siedzącego na taborecie jako eksponat - to byłoby uczciwe. Albo powiedzieli - "przyjdźcie posłuchać kawałków J.H. w wykonaniu kogoś-tam, gościem będzie Leo który opowie Wam swoje wspomnienia związane z bratem" - OK, to byłoby super. Natomiast to, co zobaczyłam i usłyszałam to był pic, jakiego dawno nie widziałam.

Jeśli dla Ciebie taka szopka to pozytywne emocje - punkt dla Ciebie, masz powody do zadowolenia. Ja z koncertu nie wyniosłam takowych i jedyną pozytywną emocją było to, że ucieszyłam się, że przestali grać i mogę iść do domu. Ja nie miałam wrażenia obcowania z Legendą - ja miałam wrażenie nabijania w butelkę.

Tak, wiem, że tak już ułożony jest ten świat...



Wysłany: 2012-05-05 14:28

Widzisz - uważasz, że Leo nic sobą nie reprezentuje, jest zwykłym celebrytą i zarabia na nazwisku. A czego chcą nic nie reprezentujący sobą celebryci? Żeby było o nich głośno. Żeby o nich dyskutować, żeby o nich mówić - nieważne czy dobrze czy źle. Po prostu chcą rozgłosu. Więc skoro go za takiego uważasz, to dlaczego prowokujesz dyskusję o nim? Zaprzeczasz tym samym swoim poglądom właśnie mówiąc o nich na forum


I go my own way; but your way may go along with mine for a while.


Wysłany: 2012-05-05 15:09 Zmieniony: 2012-05-05 15:36

[quote:3589c3af0c="Aira"]Niewątpliwie niesamowitym punktem programu było także zjawienie się brata Jimi'ego Hendrixa[/quote:3589c3af0c]

Pragnę zauważyć, że to nie ja pierwsza wspomniałam o Leo i nie ja pierwsza wyraziłam swoją opinię, tylko właśnie Ty. Napisanie o "niesamowitym punkcie programu" jest już opinią.

Forum jest od tego, by swoją opinię wyrazić i nie wiem, czemu nie miałabym w takiej dyskusji brać udziału czy też, skoro już bardzo tego pragniesz, "prowokować" takiej dyskusji. Jeśli o czymś piszesz w miejscu publicznym licz się z tym, że ktoś może zapragnąć porozmawiać na ten temat.

Nie widzę nic złego w rozmawianiu o ludziach, artystach, muzykach i tym podobnych (napisałam gdzieś inaczej?). Zwłaszcza, jeżeli uważam, że warto zwrócić uwagę na wartościowość lub bezwartościowość rzeczonego.

Uszanowałam Twoją opinię pisząc, że skoro miałaś z wydarzeniem związane pozytywne emocje i ktoś taki Cię zadowala, to OK - dobra Twoja i masz do tego prawo, ja mam inne zdanie na temat faceta.

Sama tę dyskusję zresztą kontynuowałaś dopóki, chyba z braku argumentów, nie postanowiłaś mnie zaatakować próbując mi wmówić, że dyskusja jest niepotrzebna i że przeczę swoim poglądom. Więc oświeć mnie - którym poglądom swoim zaprzeczyłam? Gdzieś napisałam, że nie warto rozmawiać? Albo, że nie warto wspominać o gościu? Może ja czegoś nie zauważyłam?

Nie bardzo też wiem, czemu nawiązujesz do innych celebrytów i czemu mają mnie obchodzić?

Aha, skoro już nawiązujesz do celebrytów i zarabiania na nazwisku: przytaczanie przez Ciebie argumentów, że inni celebryci robią to samo nijak Hendrixa nie usprawiedliwia, ale nie czyni go też gorszym czy lepszym od innych. Tyle, że nikt mi nie wmówi, że jego koncert to "niesamowite wydarzenie" a on jest osobistością. Jest po prostu tak samo pusty, jak inni celebryci, którymi tak chętnie go zasłaniasz.





Wysłany: 2012-05-05 15:52

Przyniese kiślu...

Ale Marcus Miller był! To na pewno nie podpucha.


“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”


Wysłany: 2012-05-05 15:56 Zmieniony: 2012-05-05 15:57

[quote:573be19968="szarl"]Przyniese kiślu...

[/quote:573be19968]

Nie, dzięki. Zeżarłam pół pudełka ptasiego mleczka i lody z ajerkoniakiem.... Jest mi niedobrze i nie chcę kisielu...

Dobra, dobra, zrozumiałam, już spuszczam.

Z tonu.




Na razie...



Wysłany: 2012-05-05 17:40

Tak się składa, że tylko podsumowanie artykułu było zupełnie osobistą opinią. Pojawienie się brata Jimi'ego było "niesamowite" dla większości ludzi, którzy tam byli.
Skoro wyraziłaś swoją opinię, poniekąd zresztą ociekającą kpiną co do mojego wpisu, to musisz się liczyć z tym, że ktoś Twoją opinię zaneguje - nie spodziewałaś się chyba, że powiesz swoje i wszyscy Ci przyklasną?
Ja kontynuowałam dyskusję, którą Ty sprowokowałaś. Nie brakuje mi argumentów, tylko chyba mojego argumentu nie zrozumiałaś. Bo popatrz, z tym zaprzeczaniem to wygląda tak: nie szanujesz gościa, a jednocześnie robisz dokładnie to, czego on oczekuje. Czyli przynosisz mu rozgłos (w takiej formie w jakiej jesteś w stanie), mówisz o nim. Czyż to nie paradoks?

P.S. Nadmierna ilość cukru wzbudza agresję ^^


I go my own way; but your way may go along with mine for a while.


Wysłany: 2012-05-05 18:29 Zmieniony: 2012-05-05 18:33

[quote:982b791cfb="Aira_94"]
Skoro wyraziłaś swoją opinię, poniekąd zresztą ociekającą kpiną co do mojego wpisu [...] [/quote:982b791cfb]

Jeśli jest tam kpina, to tylko z L.H. a co do Twojego wpisu to jedyne, co wynika z mojej opinii to to, że się z Tobą nie zgadzam. Natomiast jeśli w postach widzisz kpinę z Twojego wpisu w blogu, to Twój problem ze wzrokiem, nie mój.

[quote:982b791cfb="Aira_94"]
Ja kontynuowałam dyskusję, którą Ty sprowokowałaś. Nie brakuje mi argumentów, tylko chyba mojego argumentu nie zrozumiałaś. Bo popatrz, z tym zaprzeczaniem to wygląda tak: nie szanujesz gościa, a jednocześnie robisz dokładnie to, czego on oczekuje. Czyli przynosisz mu rozgłos (w takiej formie w jakiej jesteś w stanie), mówisz o nim. Czyż to nie paradoks?
[/quote:982b791cfb]

Rzeczywiście, masz rację: nie ogarniam Twojego argumentu - wynika z niego, że każdy, kto ma negatywne zdanie na temat jakiegoś twórcy, nie powinien się na jego temat wypowiadać i w ogóle nie wspominać o nim głośno by, broń Boże, tym samym nie przyczyniać się do wzrostu jego sławy?

[quote:982b791cfb="Aira_94"]

P.S. Nadmierna ilość cukru wzbudza agresję ^^[/quote:982b791cfb]

Hmmm... może i rzeczywiście nadmiar cukru wzbudza agresję?... Ale ja myślę, że to jednak nadmiar czego innego, objawiającego się czasami u niektórych moich rozmówców. :-)



Thanks Jimi Festival 2012 - rekord pobity! Wysłany: 2012-05-05 18:50

[quote:1ba6293b35="Alpha-Sco"] Słowo "Hendrix" ma moc magiczną, jak zresztą widać po powyższym blogowym wpisie.[/quote:1ba6293b35]

Tak, tu wyczułam drobną kpinę. Mam wrażenie, że uważasz, że "poddałam się magii L. Hendrixa", chociaż on wg Ciebie jest nikim.

Co do wypowiadania się o Leo - cóż, nie zabraniam Ci. Tylko zwracam uwagę, że przykładasz rękę do jego rozgłosu, choć go nie szanujesz. A to jest drobny paradoks, którego większość ludzi, uwielbiających żywe internetowe dyskusje i krytykowanie nie dostrzega.


I go my own way; but your way may go along with mine for a while.


Thanks Jimi Festival 2012 - rekord pobity! Wysłany: 2012-05-05 19:10 Zmieniony: 2012-05-05 19:12

[quote:ebcf51dffa="Aira_94"][quote:ebcf51dffa="Alpha-Sco"] Słowo "Hendrix" ma moc magiczną, jak zresztą widać po powyższym blogowym wpisie.[/quote:ebcf51dffa]

Tak, tu wyczułam drobną kpinę. Mam wrażenie, że uważasz, że "poddałam się magii L. Hendrixa", chociaż on wg Ciebie jest nikim.
[/quote:ebcf51dffa]

Owszem, napisałam i uważam, że uległaś (i nie tylko Ty) magii nazwiska. Ale nie było i nie ma w tym ani trochę kpiny. Wprost przeciwnie - jestem w stanie to zrozumieć, ale też z tego wynika moje rozczarowanie. Abstrahując od tego: Twój przykład to trochę za mało na "ociekanie kpiną" o którym piszesz :)

[quote:ebcf51dffa="Aira_94"]
Co do wypowiadania się o Leo - cóż, nie zabraniam Ci. Tylko zwracam uwagę, że przykładasz rękę do jego rozgłosu, choć go nie szanujesz. A to jest drobny paradoks, którego większość ludzi, uwielbiających żywe internetowe dyskusje i krytykowanie nie dostrzega. [/quote:ebcf51dffa]

To nie jest kwestia nie zauważania paradoksu i zamiłowania do krytyki. Po prostu ludzie ze sobą rozmawiają na różne tematy - o tym, co się podoba i o tym, co nie. Pomysł z tym paradoksem jest mocno na wyrost i przeginaniem w drugą stroną. A gdyby chcieć go unikać, faktycznie należałoby zawsze milczeć na temat kwestii i ludzi, którzy nam się nie podobają.



Wysłany: 2012-05-05 20:05

Ależ Ty się przyczepiłaś... Słuchaj, może spójrz na to tak: Thanks Jimi jest imprezą pamięci Jimiego Hendrixa (jak sama nazwa wskazuje). Zjawienie się jego brata było więc niewątpliwie fajnym elementem, przynoszącym dodatkowe pozytywne emocje. Nie ma w tym nic przykrego i nic czym można czuć się rozczarowanym...

Może i jest na wyrost, może nie. Ale ja osobiście jak kogoś nie szanuję, nie piszę o nim i tyle. Nie lubię prowokować dyskusji poprzez negowanie kogoś.

Może faktycznie za mocno to ujęłam, z tym ociekaniem kpiną, ale drobna ironia w tym była, a tego bardzo nie lubię. Wręcz reaguję alergicznie na ironię w stosunku do mojej osoby.

P.S. Sama zeżarłam dziś tabliczkę czekolady. Proponuję więc sobie odpuścić i życzyć smacznego ;D


I go my own way; but your way may go along with mine for a while.


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło