Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Mhhroczny humor.... Strona: 38

Wysłany: 2008-02-10 22:42

nonsenss (Bicz)
nonsenss
Posty: 63
Rzeszów / Ropczyce

[img:7b38bd54da]http://img215.imageshack.us/img215/7263/1eaf8da4d2e31fb1138ed03ir9.jpg[/img:7b38bd54da]


http://img219.imageshack.us/img219/6210/szmajdzinskich1.jpg
http://img228.imageshack.us/img228/8303/romekto6.jpg
http://img215.imageshack.us/img215/5319/politycy021mv2.jpg
http://img228.imageshack.us/img228/4855/janikqj2.jpg
http://img228.imageshack.us/img228/1340/31595389ee43f7854d4146fqy2.jpg
http://img219.imageshack.us/img219/9606/2d09caae0d8d2aa4813f600rm4.jpg


/AnotherNightmareAboutToComeTrue/LostInTime,OnTheEdgeOfSuffering/


... Wysłany: 2008-02-11 12:22

nonsenss (Bicz)
nonsenss
Posty: 63
Rzeszów / Ropczyce

AUTOSALON
sztuka w trzech aktach

AKT 1

Wnętrze salonu samochodowego znanej marki. Duże przeszklone okna wychodzące
na ulicę zalepione informacjami o zniżkach i promocjach. Na ścianach
foldery reklamowe i informacje o niezwykle korzystych kredytach. W środku
stoliczek i sofa dla klientów, dwa-trzy pokazowe samochody, i półokrągły
kontuar za którym siedzi rozwalony w fotelu znudzony SPRZEDAWCA i gra na
komputerze w jakąś strzelankę. Oprócz sprzedawcy w salonie nikogo nie ma.
Nad wszystkim unosi się dobrze zauważalne widmo recesji.

Słychać gong towarzyszący otwieraniu się drzwi wejsciowych. Sprzedawca
zrywa się, zdejmuje nogi z kontuaru i wyłącza grę. Wchodzi KLIENT -
mężczyzna w wieku lat około pięćdziesięciu-sześćdziesięciu, o pospolitej,
nalanej twarzy, lekko łysiejący, włosy niechlujnie zaczesane. Ubrany jest w
elegancki, ale źle leżący garnitu. Pod pachą trzyma wypchaną czymś
plastikową torbę, tzw. reklamówkę. Widać że klient jest lekko onieśmielony,
próbuje jednak grać ważniaka.

K: (władczo) Halo! Młody człowieku! Czy to ty tu obsługujesz?

S: Słucham szanownego Pana

K: Samochód chciałem kupić! Jedną sztukę!

S: Tak, oczywiscie... Szanowny pan chiałby kupić sobie samochód. Jeden. A
konkretnie to jaki?

K: (bez chwili wahania) Zielony. Albo czerwony. I jeszcze, żeby miał taką
farbę co to się tak w słońcu iskrzy i migocze, rozumiesz pan?

S: (profesjonalnym tonem) Tak, oczywiście, chodzi o metalic.

K: (z oburzeniem w głosie) No pewnie że metalik! Czasy plastikowych
samochodów to się już skończyły, panie młody! Pan to mleko masz pod nosem i
tego nie pamietasz, ale szwaby robiły kiedyś taki samochód. (mentorskim
tonem) Ale to se ne wrati, panie młody. Więc ja chcę przyzwoity samochód z
metalu, panie młody! ME-TA-LIK!

S: (tłumiąc śmiech) Taak, oczywiście, z metalu. Coś znajdziemy. Ale
konkretnie jaki samochód?

K: (patrząc na sprzedawcę podejrzliwie) Przecież już raz mówiłem. Pan
głuchy jesteś, panie młody? Zielony. Albo czerwony. Żona by chciała
czerwony, ale między nami mówiąc, panie młody (sciszonym głosem) to ja wole
zielony. Jak pan powiesz że czerwonych nie ma, to się nie zmartwie.

S: Oczywiście, zielony, tak, jasne... Oczywiście, mamy zielone... Ale może
mógłby szanowny pan nieco sprecyzować swoje wymagania? Nasza firma
produkuje różne samochody. (wyuczonym tonem) Może w związku z tym
zaprezentuję szanownemu panu pełne spektrum szerokiej gamy oferty naszej
firmy w segmencie samochodów osobowych. Firma nasza, będąca liderem...

K: (przerywa, patrząc na sprzedawcę wzrokiem głodnym rozumu) Że jak pan
mówisz?

S: Chodzi o to, proszę szanownego Pana, który z modeli samochodów
produkowanych przez naszą firmę życzy Pan sobie...

K: (patrząc na sprzedawcę jak na idiotę, prawie krzyczy) Jakich znowu
modeli? Pan ocipiał, panie młody?! Ja nie chcę żadnych modeli! Czy ja
trafiłem do sklepu z zabawkami? Ja chcę prawdziwy samochód, taki do
jeżdżenia, a nie model!

S: (z lekka osłupiały) Aaaa... rozumiem. Taki do jeżdzenia. Właśnie miałem
powiedzieć, że samochody produkowane przez naszą firmę znakomicie nadają
się do jeżdzenia. Tak. Bez wątpienia. Jednakowóż, produkujemy wiele róznych
mod..., znaczy się, rodzajów samochodów. Jedne są duże, inne małe, jedne...

K: (władczym głosem) Duży! Największy jaki macie. Byle gównem dupy woził
nie będę.

S: No to oczywiście Superstar... ekskluzywna limuzyna z wyższego segmentu,
wyposażona...

K: (patrząc podejrzliwie) Zaraz, zaraz! Jak pan mówisz? Jakie co z czego?

S: Taki luksusowy wózek. Produkowany w kilku wersjach nadwoziowych, z
silnikami wolnossącymi o pojemnosciach od 1.8 do 3.0 litra, silnikami z
doładowaniem 2.5 i 3.0 litra, oraz silnikami wysokoprężnymi 2.6 i 3.0
litra, ten ostatni także z doładowaniem...

K: (przerywa, lekko oszołomiony) Rzucasz pan cyferkami jak Belka w sejmie,
panie młody. A tak po ludzku, to o co się rozchodzi?

S: Po prostu, podałem w jakie silniki wyposażany jest ten mod..., ten
samochód.

K: (nieufnie) A po kiego grzyba mi tyle silników? Jeden nie starczy? Psują
się często, czy jak?

S: Oczywiście, że starczy. Chodzi o to, że może pan szanowny sobie wybrać,
jaki silnik chce mieć pan w swoim samochodzie.

K: No patrz pan, jaka Ełuropa. Wybrać se mogę. (zgryźliwie) A może byś mi,
panie młody, coś doradził. Za coś panu płacą chiba, młody człowieku.
Cyferkami rzucać, to i ja potrafię panie młody! Osiem! Dwanaście! Trzy!
Pięćdziesiąt cztery!

S: (próbuje zachować powagę) Im większy silnik, tym lepsze są osiągi
samochodu. Ale samochód z większym silnikiem jest droższy. Taki silnik pali
też więcej paliwa, zatem jest kosztowniejszy w eksploatacji. Może pokaże
panu cennik...

(Klient klepie ręką po wypchanej plastikowej torbie. Słychać szelest
papieru)
K: (pobłażliwym tonem) Ceną nie zaprzątaj sobie głowy, młody człowieku.

S: Skoro tak, to polecam panu silnik 3.0 z turbodoładowaniem. To wysokiej
klasy jednostka napędowa, sześciocylindrowa w układzie widlastym, z
wielopunktowym wtryskiem paliwa i kolektorem dolotowym o zmiennej...

K: (przerywa) Przestań gadać szyfrem, młody człowieku, bo się wkurwię.
Powiedz pan, jak człowiek: ma kopa?

S: Zajebistego!

K: (zadowolony) No, i potrafisz pan gadać po ludzku, panie młody!

S: (rozluźniony) Rozumiem, że szanowny Pan życzy sobie pełną opcję: sprzęt
grający wysokiej klasy, klimatyzacja, skóra, pełna elektryka?

K: (pobłażliwie) To się chyba rozumie samo przez się, młody człowieku! A
będzie zielony?

S: Akurat mamy egzemplarz w kolorze zielonym na stanie. To może pokaże
szanownemu panu z bliska...

(podchodzą do stającego w rogu zielonego Superstar-a. Sprzedawca otwiera
drzwiczki i pokazuje wnętrze)

K: (z zadowoleniem) Taaaaak, to jest to! (rozgląda się po wnętrzu) A te
fafkulce tu na dole, pod fotelem, to nie będą przeszkadzać? Ja bym chciał
nogi trzymać w tym miejscu...

S: Że co proszę..? Co pan ma na myśli?

K: O, te tutaj...

S: (maksymalnie zaskoczony) To są pedały!

K: Pedały? Myślałem że pedały są w rowerze! Czy muszę pedałować w czasie
jazdy? Mówił pan, panie młody, że tu jest silnik?

S: Oczywiście że jest silnik. Nie musi pan pedałować w czasie jazdy. To
znaczy... eeee... pedałami reguluje się pracę silnika... eee... i
hamulców...

K: (z przyganą) Coś pan kręcisz, panie młody! To w końcu, będę musiał
pedałować? Czy to jest bardzo męczące?

S: Nie będzie pan musiał pedałować! Na pedały NACISKA się żeby przyśpieszyć
lub zahamować...

K: Bo jak byłem mały, to miałem taki samochodzik dziecinny... On też miał
pedały... I żeby jechać, trzeba było je na przemian naciskać... dokładnie
tak jak pan mówisz. Pan jesteś pewien, panie młody, że to co pan mi
pokazujesz to prawdziwy samochód? Nie czasem ten "model", który mi pan
proponowałeś na początku?

S: (z rozpaczą) To NIE JEST MODEL! Każdy prawdziwy samochód ma pedały! Nie
trzeba ich na przemian naciskać! Nawet jest to niewskazane... Naciska się
żeby przyśpieszyć lub zahamować... (do siebie) O Chryste Panie...

K: Trochę mnie pan uspokoiłeś, młody człowieku. Dobrze... O pedałach już
wiem. Ciekawe, czym jeszcze pan mnie zaskoczysz...

S: (patrząc niepewnie na klienta) Ten tego... czy mogę szanownemu panu
zadać jedno pytanie..?

K: Oczywiście. Proszę pytać, młody człowieku. Słucham...

S: (z zakłopotaniem) Czy szanowny Pan ma w ogólę prawo jazdy?

K: (oburzony) Oczywiście! Mam takie prawo! Gwarantuje mi je konstytucja!
(patetycznie) Żyjemy w demokratycznym państwie prawa, jakbyś tego nie
zauważył, młody człowieku!

S: (nieco zbity z tropu) Tak, tak, oczywiście, konstytucja... Ale do
jeżdzenia samochodem po drogach publicznych musi pan szanowny posiadać
specjalne zezwolenie. Taki kwitek, który...

K: (pobłażliwym tonem) Panie młody, to już nie te czasy kiedy na wszystko
trzeba było mieć zgody, pozwolenia, zezwolenia, kwitki... (groźnie) Więc
niech pan młody głupot nie gada, tylko proszę mi pokazać jak się obsługuje
to auto. Ja płacę i wymagam!

S: No dobrze. To kółko tutaj, to jest kierownica. Używa się ją w celu...

K: (wściekły) Pan sobie chyba kpisz ze mnie, panie młody! Pan masz mnie za
idiotę!? WIEM co to jest kierownica! (klient wykonuje kilka zamaszystych
obrotów kołem kierownicy, aby udowodnić że wie co to jest kierownica)

K: (nieufnie) A ten dzyndzel, tutaj, to co to jest?

S: Dźwignia zmiany biegów. Jeśli pan chce zmienić bieg, to wtedy...

K: Nie chce! Proszę mi ustawić od razu tak żeby było dobrze! Nie będę nic
zmieniać! Potem mi powiecie że coś zmieniałem i popsułem!

S: (tonem perswazji) Trzeba zmieniać biegi w czasie jazdy

K: Jak to "trzeba"? A jak ja nie chcę to kto mnie zmusi?

S: Noo, jakby to powiedzieć. Rusza się zawsze z pierwszego biegu. Ale na
pierwszym biegu nie da się osiągnąć dużych prędkości, więc potem zmienia
się na drugi, potem na trzeci i tak dalej...

K: (zniesmaczony) Kretyńskie rozwiązanie! I tak ciągle trzeba zmieniać? Ile
tych biegów jest?

S: Pięć.

K: Pięć biegów! Bez sensu! A nie ma pan młody takiego samochodu który ma
tylko jeden?

S: Posiadamy też samochody z automatyczną skrzynią biegów. Wtedy nie trzeba
nic zmieniać bo zmieniają się same. Tylko się ustawia czy chce się jechać
do przodu czy do tyłu.

K: Ja nie będę jeździł do tyłu, panie młody. Zawsze do przodu, nigdy wstecz
- to moja dewiza życiowa. Proszę mi pokazać to auto co w nim nie trzeba
zmieniać! Nie można było tak od razu, tylko musiał pan dupę zawracać?

S: Samochód z automatyczną skrzynią biegów jest dużo droższy

K: Powiedziałem, młody człowieku, żebyś nie zamartwiał się nie swoimi
problemami. Chcę go obejrzeć!

S: W związku z tym propnuję, byśmy wyszli na plac manewrowy.

KURTYNA

AKT 2

Plac manewrowy na zapleczu salonu. Nieduży teren, jakiś metr poniżej
poziomu ulicy, otoczony niewysokim betonowym murkiem. Prawie pusty, tylko w
jednym rogu stoi kilka pojemników na śmieci, a naprzeciwko murka
zaparkowana jest luksusowa, czarna limuzyna.

Sprzedawca prowadzi Klienta w stronę samochodu.

K: (z pretensją w głosie) Zaraz! On jest CZARNY! Miał być, kurna, zielony.
Pan jesteś tym, jak mu tam, dalto... tego... no, tym od kolorów, panie
młody?

S: (konfidencjonalnie) Tak między nami to te najdroższe wersje są zawsze
czarne. Widział pan szanowny kiedyś jakiego premiera, albo inszego
ministra, żeby zielonym przyjechał? No chyba że wojskowy. A tak, to
zielonymi plebs jedzi...

K: (takim tonem, jakby nigdy nie uważał inaczej) Ma pan słuszność, panie
młody. Cały czas starej mówię, że prawdziwa kurtula to czarny. Ale głupie
babsko się na zielony uparło. Ale co ja się babą będę przejmował. Mam
rację, panie młody?

S: (uśmiechając sie pod nosem) Jasne, że tak!

(Klient otwiera drzwiczki i sadowi się za kierownicą. Sprzedawca stoi obok
przy otwartych drzwiach kierowcy.)
K: Noooo, to rozumiem. Full luksus. (z pretensją, pokazując na dźwignię od
automatycznej skrzyni biegów) Ale ten dzyndzel tu dalej sterczy...

S: Tu się właśnie ustawia, czy pan chce jechać w przód czy w tył. Teraz,
żeby pojechać do przodu, po włączeniu silnika musi Pan przesunąć wajchę w
pozycję oznaczoną literą "D", i to wszystko.

K: Dlaczego oznaczoną "D"?

S: Hmmmm.... to jest skrót od "Do przodu"!

K: A litera "N"?

S: W pozycji "N" samochód nie będzie jechał. To jest skrót od "Nie jedzie"

K: Świetnie! A "P"?

S: Służy do parkowania, jak łatwo się domyślić.

K: A "R"?

S: To jest bieg wsteczny.

K: (podejrzliwie) Zaraz! Wsteczny? To dlaczego "R"? Powinno być "W"! Oj,
coś tu pan młody kręci...

S: (sciszając głos) To oznaczenie pochodzi jeszcze z czasów zimnej wojny.
Wie Pan, żeby wróg się nie domyślił... No a teraz jak się wszyscy
przyzwyczaili to już zostało. A poza tym jesteśmy w NATO i powinniśmy
przyjmować ich oznaczenia.

K: No tak, to zrozumiałe. A te pozostałe literki?

S: Nimi się Pan może nie przejmować. To do ręcznego zmieniania biegów. A
Pan przecież niczego zmieniał nie będzie...

(Klient patrzy badawczo pod nogi)
K: (odkrywczo) Brakuje jednego pedała. W tamtym były trzy.

S: W samochodach z automatyczną skrzynią są tylko dwa. Pierwszy z prawej to
gaz. Im bardziej go Pan wciśnie, tym szybciej będzie Pan jechał. A ten
szeroki pedał z lewej, to hamulec. Jak się go naciśnie, to samochód stanie.

K: A ten trzeci pedał co go tu nie ma?

S: Był przydatny przy zmianie biegów. Ale ponieważ w tym samochodzie biegi
zmieniają się same, to nie jest konieczny.

K: A ta wajcha tutaj?

S: To jest dzwignia kierunkowskazów

K: Kie-run... co?

S: Jak Pan chce skręcić w prawo, to tu trzeba przestawić... o! (sprzedawca
przestawia dźwignię kierunkowskazów i pokazuje migoczącą kontrolkę na
tablicy rozdzielczej) A jak w lewo, to o tak...

K: (zdziwiony) I muszę przestawiać przed każdym skrętem? Nie wystarczy
przekręcić kierownicy?

S: Do skrętu wystarczy. Ale dzięki kierunkowskazom inni kierowcy będą
widzieli, w którą stronę Pan chce skręcić, i...

K: (zdenerwowany) A gówno ich to obchodzi! To moja sprawa gdzie chcę
jechać! Gdyby wszyscy w tym kraju pilnowali swoich spraw to by wiele rzeczy
wyglądało inaczej, młody człowieku!

S: (ugodowo) Z pewnością ma szanowny Pan racje. To jeszcze tylko pokaże
Panu klakson... o tutaj (sprzedawca wciska klakson).

K: (ucieszony) Fajne! Da się to włączyć na stałe?

S: Na stałe?

K: No tak żeby ciągle wyło... Wtedy ludzie wiedzieli by że jadę i usuwali
się z drogi...

> S: Tak, to łatwe. Trzeba w tym celu zalepić guzik przylepcem, tak żeby
był ciągle wciśnięty. Przylepiec znajdzie Pan w apteczce która jest w
bagażniku.

K: (z uznaniem) Widzę że o wszystkim pomyśleliście.

S: (chełpliwie) Się wie. Fachury. Znamy swój fach.

(Sprzedawca siada na miejscu pasażera)

S: Teraz pokaże Panu jak włączyć silnik. Proszę upewnić się czy wajcha
skrzyni biegów jest w pozycji "Nie jedzie"..., o tak, a teraz włozyć
kluczyk w otwór pod kierownicą... o, tutaj, i delikatnie przekręcić.

(Rozlega się cichy szum)

K: (rozmarzonym głosem) Nie ma nic milszego uszom prawdziwego mężczyzny,
niż ten rasowy, czysty pomruk potężnego silnika...

S: Silnik na razie jest wyłączony. A to co Pan słyszy to dmuchawa. Proszę
teraz przekręcić kluczyk jeszcze mocniej i potrzymać przez chwilę... o tak,
a teraz puścić.

(Słychać rozrusznik, samochód zapala. Klient kreci kołem kierownicy w lewo
do oporu. Sprzedawca nie zwraca na to uwagi)

K: Czy teraz silnik jest już włączony?

S: Tak.

K: Czyli teraz, żeby ruszyć, wystarczy przełączyć w pozycję "Do przodu" i
wcisnąć gaz?

(Sprzedawca potakuje. Klient nagłym ruchem przełącza dźwignię biegów na "D"
i wciska do oporu pedał gazu. Samochód skacze do przodu i uderza i murek,
przed którym był zaparkowany).

S: (krzyczy) Co Pan najlepszego robi?!

K: (zimnym, oskarżycielskim tonem) Ten samochód jest popsuty! Nie skręca!!

S: Jak to "nie skręca"?

K: No nie skręca! Przekręciłem kierownicę ile tylko mogłem w lewo, żeby
skręcić i pojechać wzdłuż płotu! A ten pojazd pojechał prosto i uderzył w
ścianę! Jest niesprawny!

S: Przecież staliśmy metr od płotu! Jak miał skręcić?!

K: Jak to jak, normalnie! W lewo! Gdyby był sprawny...

S: (stara się opanować) Żaden samochód nie skręci w miejscu! Musi być
trochę miejsca.

K: (zdumiony) Do dupy! Jak to nie skręci w miejscu? Żaden?

S: Żaden. Do skrętu musi być miejsce. Ten samochód jest sprawny, tylko pan
nie miał tu miejsca na skręt.

K: Bez sensu! To jak mam stąd odjechać, skoro przed nami jest mur a
samochód nie skręca? Trzeba będzie rozebrać ogrodzenie...

S: Trzeba najpierw trochę cofnąć. I cofając zakręcić. A potem do przodu i
też zakręcić...

K: Aaaaaa, rozumiem. Trochę cofnąć...

(Klient przekłada wajchę w pozycję "R" i wciska gaz. Samochód gwałtownie
rusza wstecz)

S: (przerażony, krzyczy) Hamulec!

(Klient wciska z całej siły hamulec. Samochód staje praktycznie w miejscu.
Klient i Sprzedawca uderzają głowami w zagłówki)

S: Proszę ostrożniej wciskać pedał gazu. To jest bardzo mocny silnik i ma
spore przyśpieszenie. Hamulca zresztą też proszę używać nieco łagodniej.

K: (rozradowany, wygląda jak dziecko które dostało nową zabawkę) Co, pękasz
pan?

S: Proszę przesunąć dźwignię na "D" i DELIKATNIE przycisnąć gaz. I
wyprostować kierownicę...

(Samochód delikatnie rusza do przodu, przejeżdza kilka metrów i staje)

S: Widzi pan, tak lepiej. To jak, czy poradzi już pan sobie?

K: Phi, to banał. Czuję się jakbym od urodzenia jeździł tym samochodem.

S: To teraz proponuję wrócić do salonu. Dopełnimy formalności i będzie pan
mógł odjechać.

(Sprzedawca i Klient wychodzą z wozu i znikają w drzwiach salonu.)

KURTYNA

AKT 3

Wnętrze salonu. Przez duże okno widać plac manewrowy ze stojącym
samochodem, i wyjazd na ulicę.

Sprzedawca za kontuarem kończy wypisywać jakieś kwity. Klient nadal trzyma
pod pachą reklamówkę, ale już dużo mniej wypchaną.

S: (wręczając Klientowi plik papierów i kluczyki) No, to wszystko.
Dziękujemy panu za dokonanie u nas tego wyjątkowego zakupu. W razie jakiś
problemów polecamy nasz warsztat, który znajduje się niespełna pół
kilometra stąd - dokłady adres ma pan w papierach. (nieco zgryźliwie) Może
tam pan naprawić przedni zderzak, który trochę popękał kiedy samochód nie
skręcił... No ale to już odpłatnie, bo gwarancja tego nie...

K: (zły) Mówiłem już, młody człowieku...

S: ...żebym nie martwił się nie swoimi problemami. Tak, oczywiście. W tym
warsztacie bardzo dobrze reperują też wszelkie uszkodzenia karoserii... wie
pan, jakieś obtarcia, wgniecenia, i tym podobne sprawy...

K: (zdziwiony) Ale przecież karoseria nie jest uszkodzona...

S: ...jeszcze...

K: (podejrzliwie) Słucham?

S: (niewinnie) Wie pan, jak ci ludzie jeżdzą...

K: (groźnie) No! Niech mi tylko ktoś uszkodzi mój samochód, to nogi z dupy
powyrywam!

S: Może wyprowadzę samochód na ulicę?

K: (dumnie) Co pan myślisz, że ja nie potrafię?

(Klient wychodzi z salonu na plac manewrowy. Wsiada do auta, zapala i rusza
z wielką prędkością w stronę rampy wyjazdowej prowadzącej na ulicę. Rampa
jest wąska, niewiele szersza od samochodu, obramowana po bokach betonową
barierką. Samochód klienta przyciera najpierw o jedną, potem o drugą
barierkę, lecą iskry...)

S: (do siebie) Jezu..!

(Samochód klienta znika z widoku. Słychać ostre hamowanie. Po chwili
wściekły Klient wpada do salonu trzaskając drzwiami)

K: Macie krzywy wyjazd!! Porysowałem przez was samochód!!

S: Ależ szanowny panie, wyjazd jest idealnie prosty.

K: (krzyczy) Jest KRZYWY! Idzie skosem!

S: Jak to skosem!

K: (dalej krzyczy) Po prostu, skosem! Ja jechałem prosto, a wyjazd był
ukosem i dlatego przytarłem w barierkę! Jeszcze się policzymy!

(Klient wypada z salonu. Po dziesięciu sekundach wraca, nieco
spokojniejszy)

K: Ten warsztat, co pan mówił, to gdzie jest?

S: W lewo, i ulicą do końca.

(Klient wychodzi. Słychać jak wsiada do samochodu. Po chwli ryk silnika,
pisk opon, charakterystyczny dźwięk zderzających się pojazdów. Słychać
głosy kłótni. Sprzedawca wygląda przez okno na ulicę)

Głos klienta: No i co narobiłaś, kretynko! Cały błotnik wgnieciony! Mój
nowy samochód! Ty idiotko!

Głos kobiety: Przecież zajechał mi pan drogę! Trzeba uważać jak się włącza
do ruchu. Pirat!

Głos klienta: Nie widziała że jadę? Nie widziała? Głupia krowa i do tego
ślepa!

Głos kobiety: Przecież ja miałam pierwszeństwo...

Głos klienta: Jak widziała że jadę, to powinna stanąć i poczekać! Ja mam
większy samochód. Zobacz, krowo, co narobiłaś!

(Słychać trzaśnięcie drzwiami i dźwięk zapuszczanego silnika)

Głos kobiety: Gdzie, gdzie!? Pan mi musi oświadczenie podpisać... ludzie,
niech ktoś go goni, ucieka pirat jeden... Policjaaaaa!

(Słychać oddalający się dźwięk samochodu. Dźwięk jest dziwnie metaliczny,
tak jakby za samochodem wlokło się coś po ziemi. Sprzedawca odchodzi od
okna, siada za kontuarkiem, sięga po telefon, dzwoni)

S: Warsztat? A, cześć Kaziu, to ja, co u ciebie.... a dziękuje, jakoś się
kręci, właśnie opchnąłem Superstar-a... taaaaak, Superstar-a, dobrze
słyszysz... którego? Tę pokazówkę z automatem, full wypas... tak, dobrze
kojarzysz, tę co stała z tyłu na placu... no i co z tego że droga jak
skurwysyn, trafił się dziany klient to wziął.. Jakie rabaty dałem? Żadnych
nie dałem, wziął za pełną cenę... Taak, pewnie że nas to ustawia, szef
pewnie wreszcie premie wypłaci bo już cienko było... nie narzekaj, dałem mu
wasz adres, będziecie mieli klienta, pożywicie się trochę..

(sprzedawca przełącza telefon w tryb głośnomówiący i odchodzi od kontuaru,
żeby sobie nalać wody. Dzięki temu słyszymy, co mówi rozmówca)

Rozmówca: ...i co z tego że mu dałeś nasze namiary, ty myślisz że z
przeglądów to wyżyć można, naprawy to co innego ale sam wiesz że te
cholerstwa się raczej nie psują, a tak olej wymienić, klocki, myślisz że z
tego coś mamy... (chwila ciszy) Przepraszam cię, Heniu, ale nie mogę teraz
rozmawiać, chyba mam klienta...(po krótkiej chwili). O rany boskie, co on z
tym samochodem robił, oba boki obtarte do żywego, przód rozwalony, tył
chyba też, zderzak się wlecze za samochodem... nawet trudno poznać co to
jest... zaraz, zaraz, to chyba Superstar!

(Sprzedawca uśmiecha się pod nosem i odkłada słuchawkę)


/AnotherNightmareAboutToComeTrue/LostInTime,OnTheEdgeOfSuffering/


Wysłany: 2008-02-11 17:18

AngelOfDeath (Bicz)
AngelOfDeath
Posty: 162
gdzieś w Gnieznie

Idzie Czerwony Kapturek przez las. Nagle z krzaków wyskakuje wilk - stary zboczeniec i się drze:
- Ha Ha Kapturku, nareszcie cię pocałuję tam, gdzie jeszcze nikt cię nie całował!
Kapturek patrzy na niego zdziwiona i mówi:
- Chyba, kurwa, w koszyk...

Bóg stworzył osła i powiedział do niego:
- Ty jesteś osłem. Będziesz nieprzerwanie od rana do wieczora pracował i na swoich plecach ciężkie przedmioty nosił. Będziesz jadł trawę i będziesz mało inteligentny. Będziesz żył 50 lat.
Na to osioł:
- 50 lat tak żyć jest za dużo, daj mi nie więcej jak 30 lat.
I tak się stało.
Następnie Bóg stworzył psa i tak powiedział do niego:
- Ty jesteś psem. Będziesz pilnował ludzkiego dobytku i ludzkim przyjacielem będziesz. Będziesz jadł to, co ci człowiek zostawi, będziesz tak 25 lat żył.
Pies na to:
- Boże, tak żyć i to przez 25 lat jest za dużo. Daj mi nie więcej jak 10 lat.
I tak się stało.
Następnie Bóg stworzył małpę i tak powiedział:
- Ty jesteś małpa. Będziesz z drzewa na drzewo skakała i się jak idiota zachowywała. Ty musisz być zabawna i tak przez 20 lat żyć.
Małpa na to odpowiedziała:
- Boże, przez 20 lat żyć jak światowy błazen to o wiele za dużo. Proszę daj mi nie więcej jak 10 lat.
I tak się stało.
Ostatecznie stworzył Bóg mężczyznę i przemówił do niego:
- Ty jesteś mężczyzna, jedyna racjonalna istota żywa, która opanuje ziemie.
Będziesz swoja inteligencję używać do podporządkowania sobie innych stworzeń. Będziesz panował na ziemi i 20 lat żył.
Na to odpowiedział mężczyzna:
- Boże, mężczyzną być tylko przez 20 lat to za mało. Proszę daj mi 20 lat, które osioł odrzucił, te 15 lat psa i te 10 lat małpy.
I tak postarał się Bóg, żeby mężczyzna żył jako mężczyzna przez 20 lat, potem się ożenił i następne 20 lat żył jak osioł, który od rana do wieczora pracuje i ciężary dźwiga. Potem ma dzieci i przez 15 lat żyje jak pies, pilnuje domu i je to, co jemu rodzina pozostawi. A potem, na stare lata, żyje przez 10 lat jak małpa, zachowuje się jak idiota i zabawia wnuki.
I tak się stało...


Odważni nie żyją długo, ale tchórzliwi nie żyją wcale..


Wysłany: 2008-02-14 01:22

Walentynka ode mnie dla wszystkich ;]



Krytyka jest czymś pośrednim pomiędzy plotką, denuncjacją a reklamą.


Wysłany: 2008-02-14 17:50

http://www.orneryboy.com/ :D
Na joemonsterze jest przetłunaczone ok. 1/3


Okręt mój płynie dalej Gdzieś tam... Serce choć popękane, chce bić.


Wysłany: 2008-02-15 10:41

Kolejne linki z potwornickiego :)
http://www.joemonster.org/art/8731/Kosmici-z-MySpace
http://vader.joemonster.org/upload/zqu/512_bc699b28viewfile.jpg


Okręt mój płynie dalej Gdzieś tam... Serce choć popękane, chce bić.


Wysłany: 2008-02-15 23:35

Forum muzyczne, a wiec powinno sie przyjąć:
KLIK


[url=http://www.lastfm.pl/user/slashy_dp]Chasing the sun[/url] [img:446aba9c11]http://img209.imageshack.us/img209/1863/sig02aslashylo4.jpg[/img:446aba9c11]


Wysłany: 2008-02-18 02:45



LOL ROTFL ROTLMAO i nie wiem co jeszcze!!!! :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:


Krytyka jest czymś pośrednim pomiędzy plotką, denuncjacją a reklamą.


Wysłany: 2008-02-18 15:07

Mały głód :lol:

http://www.youtube.com/watch?v=VhKRvhJwPvY&feature=related


pornografia: http://staryzgred1979.blox.pl/html pornografia w star treku: http://ksiazkimojegodziecinstwa.blox.pl/html


Wysłany: 2008-02-19 16:08

[quote:7ff90d5b08="Narea"]http://pl.youtube.com/watch?v=SiMtypKJQ9I 8O[/quote:7ff90d5b08]
auć... w pewnych momentach, aż mnie zabolało.



Wysłany: 2008-02-20 00:08



Jak wyglada alkoholowa impreza z perspektywy żołądka :lol:


Krytyka jest czymś pośrednim pomiędzy plotką, denuncjacją a reklamą.


Wysłany: 2008-02-20 17:10

[img:7232d21ac5]http://pbfcomics.com/archive_b/PBF169-The_Other_Girls.jpg[/img:7232d21ac5]

Trochę czarnego humoru:
[img:7232d21ac5]http://pbfcomics.com/archive_b/PBF084-No_Survivors.gif[/img:7232d21ac5]



... Wysłany: 2008-02-20 20:20

nonsenss (Bicz)
nonsenss
Posty: 63
Rzeszów / Ropczyce

Idzie sobie pan Jezus z Maryja i patrza jak Rzymianie bija jakiegos biednego czlowieka. Maryja od razu się sprzeciwila i powiedziala żeby nie bili tego biedaka, a jak juz musza kogos zbic to niech zbija ich. Rozbojnicy zgodzili się. Poturbowali ich i poszli. Po jakims czasię Jezus wstaje i mowi:
- Oj, Matka, jak ty cos pier*.*....

Swieci Piotr i Pawel graja sobie w golfa. Pawel trafia do dola za pierwszym
Razem. Piotr tak samo. Potem jeszcze raz. W koncu sw. Pawel pyta się:
- Sluchaj stary, my robimy cuda czy gramy na powaznie?


Po uczcie w Kanie Galilejskiej budza się biesiadnicy skacowani.
Ktos wykombinowal żeby isc po wode na kaca. Podrywa się Jezus.
- To ja pojde...
A biesiadnicy na to
- Nieee, tylko nie on, nieee!!!

Idzie sobie Jezus Chrystus po wodzie, a apostolowie siedzą w lodzi
- Chodzcie do mnie!- wola
Apostolowie wychodza z lodzi i oczywiscie wpadaja do wody i topia się.
- Po palach, kochani, po palach...


Ojciec swiety mieszka w Rzymie.
Ojciec chrzestny mieszka w Palermo.
Ciekawe ktory z nich rzadzi wieksza mafia?


Apostolowie przysneli w lodzi i wiatr zaczal ich znosic na srodek jeziora. I pojawia się Jezus kroczacy po wodzie. A Niewierny Tomasz:
- Patrzcie, nawet plywac nie potrafi!


W Betlejem przed stajenka siędzi Jozef i placze. Ida trzej krolowie i widzac Jozefa placzacego pytaja:
- Jozefie czego placzesz przeciez dzisiaj takie swieto!
Na to Jozef:
- Swieta nie bedzie - corka!


Pewna dewotka spaceruje z synem, opowiadajac mu o madrosci Boga. Nagle spadly z wysokosci ptasie odchody, brudzac jej plaszcz.
- Mamo! Ptaszek ci narobil!
- Nie szkodzi, synku. Dziekujmy Bogu, że krowy nie maja skrzydel...


Powódź w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności. Wojsko puka do kaplicy:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską.
Po trzech godzinach ksiądz siedzi na ostatnim piętrze parafii. Podpływają motorówką:
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Minęły kolejne godziny, ksiądz na szczycie dzwonnicy. Podpływają znowu.
- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!
- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska.
Piętnaście minut i ksiądz już z wyrzutami u Pana Boga.
- Panie Boże, no jak tak można? Swojego wiernego sługę zawieść? A tak wierzyłem w Opatrzność...
- Kretyn!!! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!!!


W małej wsi ksiądz rozmawia z parafianką:
- Doszły mnie słuchy, córko, że wczoraj wieczorem ktoś u was straszliwie przeklinał. Tak nie można, dzieci się gorsza, a jaki zły przykład dla sasiadów.
- Bardzo przepraszam, ale właśnie wybieraliśmy się do kościola i mój stary nie mógł znaleźć książeczki do nabożeństwa


Koło Gospodyń Wiejskich zorganizowało wycieczkę do Warszawy. Po powrocie kobiety poszły do spowiedzi. Każda po kolei opowiada o wycieczce i każda mówi, ze zdradziła męża. W pewnym momencie ksiądz się zdenerwował, walnął ręką w konfesjonał i zawołał:
- Cholera, jak jest dobra wycieczka to księdza nie zabiorą!


Przed bramą nieba staje ksiądz i kierowca autobusu. święty Piotr mówi:
- Ty kierowco do nieba, a ty księże do czyśća.
- Ale czemu tak? - pyta ksiądz.
- Bo widzisz, jak ty prawiłeś kazania to wszyscy spali, a gdy on prowadził autobus to wszyscy się modlili.


Stary Żyd leży na łożu śmierci , zebrała się cała rodzina.
Nagale stary Żyd się pyta :
Joahim ? - Jestem
Ponownie się pyta , a Mojżesz ? - Jestem
Jeszcze raz się pyta Abraham ? - Jestem
To kto kurwa sklepu pilnuje ??


Wchodzi staruszek do konfesjonału i nawija:
- Mam 92 lata. Mam wspaniałą żonę, która ma 70 lat.
Mam dzieci, wnuki i prawnuki.
Wczoraj podwoziłem samochodem trzy nastolatki,
zatrzymaliśmy się w motelu i uprawiałem seks z wszystkimi trzema...
- Czy żałujesz, synu, tego grzechu?
- Jakiego grzechu?
- Co z ciebie za katolik?
- Jestem Żydem...
- To czemu mi to wszystko opowiadasz?
- Wszystkim opowiadam!

Jezus spożywa kolacje ze swoimi apostołami.
Nieco więcej wina niż zwykle. W pewnym momencie Jezus mówi:
- Judaszu, Ty mnie zdradzisz. Na to Judasz:
- Jezu... Ty jak się napierdolisz to się zawsze do mnie dojebiesz.


Przychodzi do spowiedzi bardzo zawstydzony facet:
- Proszę księdza, oszukałem Żyda, czy to grzech?
- Nie, synu, to cud...


W pewnym mieście obok siebie znajdowała się synagoga żydowska i kościół.
W sobotę idzie rabin do synagogi patrzy a ksiądz myje mu samochód,
no to się rabin ucieszył, ale i zastanowił...
Następnego dnia czyli w niedziele idzie ksiądz na msze,
patrzy a rabin odcina rurę wydechowa w jego samochodzie.
-Rabin, co ty robisz z moim samochodem ? - krzyczy ksiądz.
Na to rabin odpowiada: - Ty mi wczoraj ochrzciłeś samochód
to ja Ci dzisiaj twój obrzezam.


Dlaczego Mojżesz przeprowadził Żydów przez morze?
- Ponieważ wstydził się iść z nimi przez miasto.


Ostatnia wieczerza. Wchodzi skupiony Jezus patrzy a tu impreza na całego,
drogie wino i luksusowe żarcie.
- Zaraz zaraz miało być skromnie...
skąd wzięliście na to pieniądze ?
- Nie wiem, podobno Judasz coś sprzedał.


Dwóch Żydów zwiedza Watykan, podziwiają przepych i bogactwo. Jeden mówi:
- Popatrz, a zaczynali od stajenki...


Ksiądz, pop i rabin opowiadają, co każdy
z nich robi z pieniędzmi zbieranymi na tacę.
Ksiądz: - Ja rysuję kółko wielkości tacy i podrzucam pieniądze.
Co spadnie do kółka, to dla Boga, a reszta dla mnie.
Pop: - Ja rysuję kreskę i podrzucam pieniądze.
Co spadnie na prawo to dla Boga, a to po lewej jest dla mnie.
Rabin: - Ja tak samo podrzucam pieniądze do góry. Co Bóg złapie, to jego!




Jezus spożywa kolacje ze swoimi apostołami.
Nieco więcej wina niż zwykle. W pewnym momencie Jezus mówi:
- Judaszu, ty mnie zdradzisz.
Na to Judasz:
- Jezu... Ty jak się napierdolisz to się zawsze do mnie dojebiesz!



Ksiądz Paetz wyjechał z parafi i wypisał na kartce innym swoim kolegom, jaka pokuta za jaki grzech!
Przyszła baba do spowiedzi i wyznaje swoje grzechy:
- przeklinałam
Ksiądz odpowiada:
- 30 zdrowaś Mario
Przychodzi następna baba do spowiedzi:
- biłam męża
Ksiądz sprawdzając na kartce odpowiada:
- 60 razy zdrowaś Mario
Przychodzi kolejna baba do księdza i mówi:
- zrobiłam mężowi loda
Ksiądz patrzy na kartce co jest za loda ... szuka i nic
Wiec idzie do ministranta i pyta:
- Janek co Paetz dawał za loda?
Janek:
- Snickersa...


Dzieci bawią się na religii w rysowanie aniołków.
Jasio rysuje anioła z ogromnym nosem, wielkimi uszami i ośmioma parami skrzydeł.
- To tak wygląda aniołek? - pyta ksiądz.
- A widział ksiądz innego?


Co to jest: cztery gwozdzie i dwie deski?
Kompelt wypoczynkowy "Jezus".


Siedzi Pan Jezus przed krzyżem i pali fajki.
Podbiega apostoł:
- Jezu ... turyci!
Jezus gasi szybko papierosa, rozkłada ręce i mówi:
- Przybijaj!



W kinie trwa seans filmowy. Ciemno...
Nagle rozlega się przyciszony, męski głos:
- Panie, to nie spódnica tylko sutanna i rozpina się w innym miejscu...!!!



Św. Piotr dostał tydzień urlopu, więc "na bramce" niebieskiej stoi Jezus. Przychodzi Hitler i prosi:
- Jezus, weż mnie wpuść?
- Ej no Hitler co ty?! Tylu Żydow wymordowałeś i mam cię wpuścić??
- No zrób mały wyjątek, proszę!
- Nie no stary zapomnij!
- Chrystus, proszę! Dam ci za to krzyż Żelazny!
Jezus sie zastanowił i mowi:
- Poczekaj chwilę.
Poszedł do Boga i mowi:
- Tato, przyszedl Hitler i chce żeby go wpuścić...
- No czyś ty na głowę upadł?
- Tato, moze zróbmy wyjątek?
- Synu, coś mi się zdaje że on ci coś obiecał...?
- Nnnooo.... taaaak... krzyż Żelazny
- Ech synek, synek... Z drewnianym żeś sie 3 razy wypieprzył a ty jeszcze żelazny chcesz???



Jezus zstępuje na ziemie. Idzie na imprezkę.
Wchodzi i mówi:
- Mam wam coś ważnego do powiedzenia!
- Wyluzuj stary! Masz skręta.
Jezus się zaciąga. Pierwszy mach, drugi mach, trzeci mach.
Jezus znów zaczyna swoje:
- Mam wam cos ważnego do powiedzenia! Nazywam się Jezus Chrystus...
- I o to chodzi stary!



Wchodzi facet do kościoła, klęka, modli się, nagle słyszy głos:
"Wyjmij gwoździe!" Rozgląda się, przerażony, dookoła. Pusto.
Za chwilę znowu: "Wyjmij gwozdzie!"
Rozgląda się jeszcze raz, patrzy - Jezus na krzyżu mówi:
"Wyjmij gwoździe!"
Pobiegł po obcęgi, wyciąga gwoździe... "Nie te, nie tee eee...!"



Jaka jest różnica miedzy obrazem, a Jezusem?
Obraz można powiesic na jednym gwoździu.




Szedł Adam przez raj i wypadło mu żebro.
- O kurwa! - rzekł. A słowo ciałem się stało.



Pijaczek nerwowo chodzi po całym kościele, wchodzi do zakrystii, podchodzi do ołtarza itd.
Zdziwiony proboszcz podchodzi i pyta:
- Czego szukasz?
- Zrzuta była? - była! a nie wiem gdzie te cholery piją...



Młody ksiądz przekonuje Einsteina o wszechmocy Boga. Einstein zadaje pytania:
- Czy Bóg może stworzyć ooolbrzymi kamień?
- Oczywiście!
- Czy może go podnieśc?
- Bóg jest wszechmnocny!!
- A czy może stworzyć kamień, którego nie podniesie?



Pewnego razu, będąc na rybach ksiądz złapał Złotą Rybkę.
Oczywiście rybka zaproponowała mu spełnienie trzech życzeń.
- Po pierwsze, chcę mieć dużo kobiet i żeby mnie uwielbiały.
Rybka coś tam po cichu pomamrotała i nagle ksiądz został otoczony kobietami.
- Po drugie, chcę być obrzydliwie bogaty.
Nie minęła chwila jak wokół księdza pojawiły się góry bogactw.
- Po trzecie, po trzecie,....
- No pospiesz się bo wyschnę! - poganiała księdza rybka.
- Dobra, po trzecie chcę mieć dużo kobiet, być obrzydliwie bogaty i nic nie robić.
I z powrotem jest księdzem. :-)))



- Co trzeba zrobić, żeby iść do nieba? - Pyta ksiądz na lekcji religii.
Dzieci kolejno odpowiadają:
- Trzeba pomagać rodzicom!
- ... Być dobrym!
- ... Chodzić do kościoła!
A kazio woła:
- Trzeba umrzeć!!!




Apostołowie przysnęli w łodzi i wiatr zaczął ich znosic na środek jeziora.
Pojawia się Jezus kroczący po wodzie. A Niewierny Tomasz: "Patrzcie, nawet pływać nie potrafi!"





Jadą w pociągu Żyd i młody wikary. Siedzą vis-a-vis siebie. Raptem Żyd pyta:
- Jak ksiądz awansuje, to kim zostanie?
- Mogę zostać proboszczem - odpowiada wikary.
- A później? - pyta Żyd
- Później mogę zostać kanonikiem.
- A jeszcze później?
- Jeszcze później mogę zostać prałatem.
- A dalej co?
- Dalej, gdybym miał wybitne zasługi, to mogę zostać biskupem...
- Można jeszcze więcej?
- Tak, można. Z woli Ojca Świętego mógłbym zostać kardynałem.
- Ten wasz Ojciec Święty to papież, czy dobrze gadam? On całym waszym Kościołem rządzi, co?
- Tak, całym...
- To dopiero byłby awans proszę księdza! No bo jeszcze wyżej...
Wikary kręci głową:
- Wyżej już nie można. Przecież nie mogę zostać Panem Bogiem.
A na to Żyd:
- Dlaczego nie? Jednemu z naszych się udało!



Wchodzi facet na ławkę w parku i zaczyna krzyczeć:
- Precz z zakłamaniem!
Zaczynają się dookoła niego zbierać ludzie.
- Precz z hipokryzmem!
Ludzi jest coraz więcej.
- Precz z nietolerancją!
Ludzi już jest spory tłum.
- Precz z antysemityzmem!
Wtedy podchodzi do niego jaka babcia i mówi:
- Panie, coś się tak tych księży uczepił!...


Czy Ewa zdradzała Adama ?
- Tego dokładnie nikt nie stwierdził, ale niektórzy uczeni uważają, że człowiek pochodzi od małpy...


Przychodzi pijak na dworzec autobusowy, szuka wolnego miejsca, ale nie madużego wyboru wiec siada koło księdza. Ksiądz niezadowolony, bo pijak"wonie" alkoholem, a z jednej kieszeni wygląda mu butelka, z drugiejpapierosy. Pijak wyjmuje gazetę i czyta. Po chwili zwraca się doksiędza z pytaniem:
"Może mi ksiądz powiedzieć co powoduje artretyzm? Co jest przyczyna tej choroby?"
Ksiądz pomyślał: "teraz mu dam, powiem mu kazanie!"
"Jeżeli nadużywasz alkoholu, papierosów, prowadzisz życie nałogowca, to artretyzm pewny!"
Pijak pokiwał ze zdziwieniem głową, zakrył się gazeta i czyta dalej. Pochwili jednak księdzu głupio się zrobiło, ze tak z góry potraktowałbliźniego, wiec zaczyna go przepraszać.
"Przepraszam, wiem ze tak nie powinienem, a jak długo pan ma ten artretyzm?"
"Kto? Ja? - dziwi się pijak - ja nie mam. Właśnie czytam, ze papież ma!"


Pociąg gwałtownie zahamował na stacji i młoda dziewczyna z rozpędem wpadła na księdza.
-Tak szybko stanął ... - tłumaczy się.
-Ależ skąd moja droga, to był klucz od plebanii.



Razu pewnego samochodem jechał ksiądz, a chodnikiem szła zakonnica,którą zobaczył. Zapytał, czy ją podwieźć, a ona się zgodziła. Gdywsiadła do samochodu, jej habit część nogi odsłonił, a była to nogapiękna i ponętna nadzwyczaj. Wzrok księdza na nodze się zatrzymał iniewiele brakowało, aby wypadek spowodował. Po odzyskaniu kontroli nadpojazdem ręka księdza opadła na nogę siostry, a ona zapytała:
- Bracie, czy pamiętasz psalm 129?
A on rękę zabrał i przepraszać począł. Jednakowóż, gdy biegi zmieniał,ponownie ręka jego na nodze jej spoczęła. A ona ponownie zapytała:
- Bracie, pamietasz psalm 129?
A on zawstydził się i ponownie przeprosił. Zatrzymali się u bramklasztoru, a ona podążyła do środka. On zaś Pismo otworzył i przeczytałpsalm 129:
"Idź dalej przed siebie i szukaj, w górze czeka Cię nagroda".
MORAŁ: Ksiądz, nie ksiądz... Pismo trzeba znać!



Lekcja religii.... Dzieci siedzą cicho... siostra jest ostra...
Siostra zakonna się pyta:
-Kochane dzieci co to jest: skacze po drzewach, zbiera orzechy, i ma rude futerko ?
Dzieci mylą, mylą...
Jasiu się zgłasza:
- Prosze siostry, na 99% jest to wiewiórka, ale zaraz nam siostra powie, że to Pan Jezus.



Cztery zakonnice stanęły wreszcie u bram Raju i Św. Piotr pyta pierwszą z nich:
- Czy dotykałaś kutasa moje dziecko?
- Tak Św., Piotrze, ale tylko paluszkiem...
- Wiec zamocz paluszek w wiadereczku z woda święconą i przechodź przez bramę.
Święty Piotr pyta druga z nich:
- A czy ty również dotkałaś kutasa?
- O tak!!! Św. Piotrze i to całą ręką...
- To włóż rękę do wiadra z święconą woda i wchodź do Raju!
I nagle czwarta w kolejce zakonnica wyrywa się przed trzecią i krzyczy:
- Święty Piotrze!! Święty Piotrze!!! Ja nie przepłukam w wodzieświęconej gardła jeżeli ta przede mną zamoczy w niej całą dupę!!!...



Icek do Boga:
- Panie Boże, ratuj mnie, nieszczęście - mój syn się przechrzcił.
Bóg do Icka:
- Nie martw się, mój też...



Idzie sobie Bóg ulicą i zastanawia się co by tu dzisiaj dobrego uczynić.
Nagle widzi dwa pomniki. Patrzy na nie i mowi:
- Dobra, chłopaki! Macie jeden dzień wolnego i możecie robić co chcecie.
Pomniki podziękowały i poszły w krzaki...
Bóg stoi i czeka aż pomniki wyjdą z krzaków, a tu nic.
Następnego ranka pomniki przychodzą do Boga i proszą o jeszcze jeden dzień wolnego.
Bóg, jak to Bóg zgodził się.
Kolejnego ranka znowu proszą o jeden dzień wolnego i tak przez tydzień.
W końcu Władca Niebios tak się zmieszał, ze poszedł sprawdzić co wyuzdane pomniki mogą robić za krzakami.
Odsłania krzaki, patrzy, a tu jeden pomnik mówi do drugiego:
- Teraz moja kolej, żeby obesrać gołębia...



Rabbi Izaak z Berdyczowa mawiał:
- Nie ma człowieka bezgrzechu. Istnieje jednak zasadnicza różnica miedzy cadykiem agrzesznikiem. Cadyk, dopóki żyje, wie, że grzeszy. Grzesznik, dopókigrzeszy, wie, że żyje.



"Włamywacz"
Włamywacz objeżdżał powoli jedno z szykownychprzedmieść wypatrując sposobnego celu. Przy jednym domu zauważyłciężarówkę wyładowującą duży telewizor, radio stereo i zestaw video.Wszystko to musiało kosztować tysiące dolarów. Zrobił notatkę w pamięcii pojechał dalej. Następnego dnia był z powrotem w tym samym miejscu.Gdy przejeżdżał koło domu z tymi wszystkimi wspaniałymi rzeczami,zobaczył parę starszych ludzi łądującą walizki do bagażnika w ichsamochodzie. Nie mógł się doczekać. Tej samej nocy, bezksiężycowej i zgęstą mgłą, podjechał do domu. Zadzwonił do drzwi i gdy nikt nieodpowiedział, rozerwał zamek w drzwiach kuchennych i wszedł do środka.W środku było zupełnie ciemno, gdy posuwał się przez kuchnię i jadalniędo pokoju mieszkalnego, gdzie oczekiwał znaleźć rzeczy które chciałukraść...
"Widzę cię i Jezus cię widzi" - powiedział głos.
Włamywacz stanął jak wryty.
"Widzę cię i Jezus cię widzi" - powiedział znowu głos.
Gdy nic więcej się nie stało, włamywacz wyjął latarkę i zaświecił wkierunku głosu. Wszysko co zobaczył to była papuga siedząca na pręcie.
"Widzę cię i Jezus cię widzi"
Włamywacz zaśmiał się.
"Tylko głupi ptak" - powiedział.
Zasunął kurtyny zanim zapalił światło i co zobaczył to był dużyzłowrogo spoglądający doberman pinczer siedzący pod prętem papugi.
"Bierz go, Jezus!" - powiedziała papuga.




Przechodziłem przez most pewnego dnia, i zobaczyłem człowieka stojącegona krawędzi, który miał zamiar wyskoczyć, więc podbiegłem ipowiedziałem, "Zatrzymaj się! Nie rób tego!"
"A to dlaczego?" - odpowiedział.
"No, jest tyle rzeczy dla których warto żyć" - odparłem.
"Jakie na przykład?"
"Hm, jesteś religijny czy ateista ?"
"Religijny" - odpowiedział.
"Ja też! Jesteś chrześcijaninem czy buddystą?"
"Chrześcijaninem"
"Ja też! Jesteś katolikiem czy protestantem?"
"Protestantem"
"Ja też! Jesteś episkopalianem czy baptystą?"
"Baptystą"
"O la la! Ja też! Jesteś baptystą z Kościoła Boga czy baptystą z Kościoła Pana ?"
"Baptystą z Kościoła Boga"
"Ja też! Czy jesteś pierwotnym baptystą z Kościoła Boga czy reformowanym baptystą z Kościoła Boga?"
"Reformowanym baptystą z Kościoła Boga"
"Ja też! Czy jesteś reformowanym baptystą z Kościoła Boga, reformacja z1879 roku, czy reformowanym baptystą z Kościoła Boga, reformacja z 1915roku ?"
"Reformowanym baptystą z Kościoła Boga, reformacja z 1915 roku" - odpowiedział.
Na to ja powiedziałem - "Giń heretyku, skurczybyku!" - i wypchnąłem go przez barierkę.




"Gwoździe Wilsona"
Wilson jest właścicielem fabryki gwoździ i decyduje, że jego firmapotrzebuje trochę reklamy. Rozmawia z przyjacielem, który pracuje wreklamie i on obiecuje zrobić reklamę telewizyjną gwoździ Wilsona.
"Daj mi tydzień", mówi przyjaciel, "i będę z powrotem z taśmą"
Mija tydzień i znajomy z reklamy przychodzi do Wilsona. Wkłada kasetę do magnetowidu i naciska na start.
Rzymski żołnierz jest zajęty przybijaniem Jezusa do krzyża. Zwracatwarz do kamery i mówi z uśmiechem "Używaj gwoździ Wilsona. Utrzymająwszystko"
Wilson wpada w szał krzycząc:
"Co z tobą ? Nigdy tego nie pokażą w telewizji. Daję ci drugą szansę,ale już nie pokazuj rzymskich żołnierzy krzyżujących Jezusa !"
Mija kolejny tydzień i pracownik reklamy przychodzi z powrotem zobaczyćsię z Wilsonem, z kolejną taśmą. Wkłada ją do magnetowidu i puszcza.
Tym razem kamera przejeżdża z rzymianina stojącego z założonymi rękami,na Jezusa na krzyżu. Rzymianin patrzy na niego i mówi "GwoździeWilsona. Utrzymają wszystko!"
Wilson wychodzi z siebie.
"Nie rozumiesz: Ja nie chce niczego z Jezusem na krzyżu! Słuchaj, damci ostatnią szansę. Wróć za tydzień z reklamą którą mogę nadać."
Mija tydzień a Wilson czeka niecierpliwie. Pracownik reklamy przybywa i wkłada nową taśmę.
Nagi człowiek z długimi włosami, dysząc z braku tchu, ucieka przezpole. Jakiś tuzin rzymskich żołnierzy podchodzi do wzgórza, idąc jegośladem. Jeden z nich zwraca się do kamery i mówi "Gdybyśmy tylkoużywali gwoździ Wilsona !"





Dziesięć powodów dla których Piwo jest lepsze niż Jezus:
1. Nikt Cię nie zabije za nie picie piwa.
2. Piwo nie mówi Ci jak uprawiać sex.
3. Piwo nigdy nie spowodowało wojny.
4. Nie wmusza się piwa tym którzy nie potrafią myśleć.
5. Mając piwo, nie pukasz do drzwi innych ludzi próbując je oddać.
6. Nikt nigdy nie był pochowany żywcem, powieszony czy torturowany aż do śmierci pod symbolem piwa.
7. Nie musisz czekać 2000 lat na drugie piwo.
8. Są prawa, które mówią że nalepki na butelce do piwa nie mogą Cię okłamać.
9. Możesz dowieść że masz piwo.
10. Kiedy się uzależnisz od piwa, są grupy ludzi którzy Ci pomogą to powstrzymać.


Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty - czyli Komisja Trójstronna.


- Kto wg tradycji katolickiej jest autorem tzw. Pięcioksięgu, tj. pięciu pierwszych ksiąg ST?
- Mojżesz.
-Autorem wzmianek o śmierci, pogrzebie i żałobie po Mojżeszu nie mógłbyć sam patriarcha Żydów a przecież figurują one w Księdze PowtórzonegoPrawa!



Dlaczego bóg nigdy nie dostał doktoratu?

1. Miał tylko jedną większą publikację.
2. Była napisana po aramejsku, nie po angielsku.
3. Nie miała odnośników.
4. Nie została nawet opublikowana w magazynie naukowym.
5. Są poważne wątpliwości co o tego czy sam ją napisał.
6. To może być prawda że stworzył świat ale co zrobił od tamtej pory ?
7. Jego działania niosące pomoc były dosyć ograniczone.
8. Społeczeństwo naukowe miało trudność w odtworzeniu jego doświadczenia.
9. Niezgodnie z prawem wykonywał doświadczenia nie tylko na zwierzętach, ale i na ludziach.
10. Gdy jeden z eksperymentów źle poszedł, usiłował to zatuszować przez utopienie przedmiotu doświadczenia.
11. Gdy przedmioty doświadczenia nie zachowywały się zgodnie z oczekiwaniami, usuwał je z próbki.
12. Rzadko przychodził na zajęcia, a tylko mówił studentom, żeby poczytali książkę.
13. Niektórzy mówią, że kazał swojemu synowi wykładać na lekcjach.
14. Wydalił swoich dwóch pierwszych studentów.
15. Chociaż było tylko dziesięć wymagań, większość ze studentów oblewała na testach.
16. Jego godziny urzędowania były rzadkie i zwykle odbywały się na szczytach gór.
Jeśli coś trzeba przyjmować na wiarę to znaczy, że nie ma to sensu, bo jeśli miało by to sens to nikt by tego nie musiał przyjmować na wiarę!





mam nadzieje że nic sie nie powtórzyło :/


/AnotherNightmareAboutToComeTrue/LostInTime,OnTheEdgeOfSuffering/


Wysłany: 2008-02-24 17:24

Nenar (Anciliae)
Nenar
Posty: 626
Bielsko-Biała / Gliwice

http://pl.youtube.com/watch?v=ffDPTKn7HiY

Jeden z bardziej zrytych filmików na youtube -.-


Ja mam 20 lat, ty masz 20 lat ... i tak wszyscy umrzemy


Wysłany: 2008-02-25 14:32

Nenar (Anciliae)
Nenar
Posty: 626
Bielsko-Biała / Gliwice

http://www.wykop.pl/ramka/47714/emo-kredka-i-lakier

musze kupic


Ja mam 20 lat, ty masz 20 lat ... i tak wszyscy umrzemy


Wysłany: 2008-02-26 18:36

minawi (Moderator)
minawi
Posty: 6188
Poznań / Iława

Powieje sentymentalizmem:

http://docs.google.com/EmbedSlideshow?docid=dftgr74_25fs46kfgw


"Make Foch Not War" "Nic nie może się zmarnować"


Wysłany: 2008-02-26 21:11

cold_sea (Diabolista)
cold_sea
Posty: 507
bardzo daleko stąd

[quote:53c3f624cc="minawi"]Powieje sentymentalizmem:

http://docs.google.com/EmbedSlideshow?docid=dftgr74_25fs46kfgw[/quote:53c3f624cc]

kurde ale to prawda jest :)


Nigdy nie kłóć sie z idiotą, ponieważ najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu a później wygra doświadczeniem


Wysłany: 2008-02-26 22:02

http://www.joemonster.org/art/8785/Przeglad-prasy--Bravo-przegielo-ponownie :D


Okręt mój płynie dalej Gdzieś tam... Serce choć popękane, chce bić.


Wysłany: 2008-02-26 22:11

Nenar (Anciliae)
Nenar
Posty: 626
Bielsko-Biała / Gliwice

http://www.joemonster.org/art/8787/Co-reklamuje-to-zdjecie-kiepskiej-jakosci


Ja mam 20 lat, ty masz 20 lat ... i tak wszyscy umrzemy


Wysłany: 2008-02-27 11:24

[quote:9233f4df74="Nenar"]http://www.joemonster.org/art/8787/Co-reklamuje-to-zdjecie-kiepskiej-jakosci[/quote:9233f4df74]

Masakra xD szkoda gadać xD


"I'm not crazy. My reality is just different than yours" Alice in Wonderland "Amor ex oculis oriens in pectus cadit" Szkarłatny Kwiat


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło