Umiejscowienie akcji dobrych filmów, seriali czy powieści w danej miejscowości jest dumą lokalnych polityków, którzy uznają taki zabieg za znakomitą promocję swojego miasta. Twórcy takich dzieł mogą liczyć na wszelką pomoc od „lokalsów”, zacierających ręce i szacujących liczbę potencjalnych turystów. Władze chętnie przyznają twórcom rozmaite stypendia czy nagrody, by wymiernie podziękować za reklamę oraz zachęcić do podobnych zabiegów innych autorów.
Wydatek się zwróci, bo nie zabraknie chętnych do zapłacenia kilku złotych za możliwość pokonania trasy z sandomierskiego komisariatu do sandomierskiej plebanii czy skosztowania rozmaitych wrocławskich specjałów opisywanych przez Krajewskiego. Wszyscy powinni być zadowoleni. Czy tak będzie w przypadku „Cyklu gliwickiego”? Po lekturze najnowszej powieści Wojciecha Chmielarza mam wątpliwości.
Nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do jakości „Zombie”, który jest bardzo dobrą powieścią kryminalną i przebija pod tym względem „Wampira”. Autor śmielej i skuteczniej wodzi za nos czytelnika podsuwając mu coraz to inne tropy. Z każdym rozdziałem coraz podejrzliwiej przyglądałem się losom wszystkich bohaterów, nie wyłączając z tego grona nikogo poza samym Wolskim. Każda, nawet epizodyczna postać, wydawała się podejrzana. Mimo wyostrzenia uwagi i wzmożonej koncentracji zakończenie zaskoczyło.
To co może zniechęcić turystów do pojawiania się w Gliwicach to przedstawiony w książce obraz lokalnej społeczności, w której zdaje się dominować deprawacja i patologia. Nie ma ludzi bez problemów, ale Chmielarz potrafi je u swoich bohaterów odpowiednio uwypuklić, przez co każdy kto pojawia się na dłużej na kartach powieści ujawnia albo pociąg do ekstremalnego egocentryzmu, alkoholu albo przestępczej adrenaliny. Niby nie odbiega to od standardów większości społeczności lokalnych, ale jednak nie zachęca do poszukiwania osób, na których podobieństwo autor kreował swoich bohaterów.
Duży plus dla autora za próby odświeżania formy literackiej. W niektórych rozdziałach stara się wprowadzać odbiegający od dominującej w „Zombie” standardowej formy narracji. Fajny zabieg, który ma efekt progów zwalniających czy wysepek na prostych drogach - wymusza koncentrację.
Ocena: 8/10
Wydawnictwo Czarne (2017)