To, że Norwegia jest potęgą metalowego światka to nie podlega dyskusji. Oprócz czołowego towaru eksportowego jakim jest black metal istnieje mnóstwo zespołów, które chcą łamać bariery, gdzie za przykład mogą posłużyć choćby Spiral Architect, Arcturus i Atrox. Do tego grona można także zaliczyć Winds.
Problem pojawia się, jeśli chodzi o zaklasyfikowanie muzyki zespołu - mam bowiem dylemat czy jest to jeszcze progmetal czy już jest to awangarda. Zasadniczo bowiem formacja stosuje więcej elementów progmetalowych, czego dowodem może być bardzo nowoczesne brzmienie, wysoki poziom instrumentalny, czyste wokalizy. Konstrukcja utworów nakazuje jednak wskazać na awangardowe podejście do tworzenia muzyki. Nie jest to co prawda twór na miarę Arcturus czy Unexpect, ale wyraźnie wyczuwa się rozwiązania pewną teatralność utworów. Zespół nie stroni także od wykorzystanie smyczków, oprócz standardowego metalowego instrumentarium. Watro jednak zauważyć, że zespół nie stara się na siłę szpikować kompozycji fajerwerkami instrumentalnymi. Instrumenty klawiszowe choć stanowią ważny element muzyki rzadko stanowią prominentną rolę - ich brzmienie raz przypomina odgłosy ze starych gier komputerowych, innym razem mamy zwykłe pianino. Solówki także nie są wszechobecne, ale jeśli się pojawiają to prezentują wysoki poziom.Najpoważniejszym zarzutem wobec zespołu jest jednak jego ograniczenie w formie. Wszystkie utwory opierają się na podobnym schemacie, przez co album jest zwyczajnie nudny. Duża monotonia w wokalach, raczej nieciekawe linie melodyczne, sterylne, wykalkulowane brzmienie, podobne do siebie partie instrumentalne powodują, że awangarda zespołu jest bardzo uboga. Winds w żaden sposób nie jest wizjonerski ze swoją muzyką, choć jest oryginalny.
Ci, którzy szukają dobrego instrumentarium mogą sięgnąć po to wydawnictwo. W innym przypadku można ominąć ten krążek, gdyż jest kilka lepszych pozycji w tym gatunku. "The Imaginary Direction Of Time" jest albumem raczej przeciętnym, który może być co najwyżej elementarzem dla tych, którzy chcą posłuchać czegoś ambitniejszego.
Wydawca: The End Records (2004)