Po usłyszeniu dwóch pierwszych, bardzo słabych albumów Scent Of Flesh, wiadomość o tym, ze mam przesłuchać EPke "Become Malignity" wywołała u mnie ostry ból brzucha i świadomość, że znowu wykreśle kilka minut z życiorysu. Dzięki temu podejściu omawiane wydawnictwo wywołało u mnie podwójnie pozytywne wrażenie, bo nie dość, że jest to dobry krążek, to jeszcze zaskoczył pozytywnie.
Na "Become Malignity" trafiły tylko cztery kawałki, ale w końcu formacja postarała się o dobre brzmienie, dzięki czemu nareszcie dostaliśmy materiał zwracający uwagę. Po raz kolejny dostaliśmy zestaw dźwięków wyraźnie nawiązujący do Deicide, ale w muzyce Finów coś się ruszyło. Oprócz bezmyślnego kopiowania, znalazło się miejsce na nieco właśnej inwencji twórczej. W porównaniu do ekipy Bentona utwory Scent Of Flesh wydają się być bardziej złożone i interesujące. Te cztery kawałki przemycają w sobie także odrobinę fińskiej melodyki jak i południowoamerykańskiego czadu. Również warsztat instrumentalny wydaje się byc o wiele lepszy niż na poprzednich albumach."Become Malignity" wciąż ma w sobie za mało oryginalności, aby pozwolić Scent Of Flesh być zespołem liczącym się na scenie. Nie zmienia to faktu, że dla miłośników starego Deicide jest to w tym momencie jedno z najlepszych zastępczych wydawnictw. Szkoda tylko, ze w dalszym ciągu jest to muzyka, która co najwyżej może być skromniutkim suplementem dla deathmetalowego bogactwa.
Tracklista:
01. Become Malignity
02. All Flesh To Consume
03. Our own Archnemesis
04. Second Awakening
05. Suicidal Cannibalism (Video)
Wydawca: Firebox Records (2006)