Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Rebel Meets Rebel - Rebel Meets Rebel

Kiedy David Allan Coe spotkał się z muzykami Pantery dostał od nich na pamiątkę DVD z koncertu. W drodze na następny koncert zobaczyli wspólnie ten materiał. Niesamowicie spodobała mu się energia, z jaką prezentowali się na scenie muzycy oraz siła ich utworów. Rzucił, więc propozycje nagrania wspólnego albumu - no i stało się. Utwory nagrywane zostały przez parę lat, między przerwami w trasie Pantery. Potem po rozwiązaniu zespołu muzycy byli zajęci promowaniem nowego projektu pod nazwą Damageplan. A gdy w 2004 roku zginął Dimebag Darrell, niezręcznie było wydać dzieło stworzone wraz z gwiazda muzyki country.
Gdy przesłuchałem ten album po raz pierwszy przypadł mi on od razu do gustu. Po śmierci, Dimebaga trochę żal było, że nie usłyszymy juz jego fenomenalnych zagrywek i soczyście brzmiącej gitary. A tu nagle od samego początku, gdy tylko zaczyna się płyta, słyszymy coś, co można by śmiało nazwać Panterą. Ale zaraz po chwili chcąc nie chcąc nasze złudzenia padają, gdyż zaczyna śpiewać, Allan Coe. Troszkę żartobliwie i z lekkim uśmiechem przyjąłem jego wokal przy tak brzmiącej muzyce, no, ale po pewnym czasie przyzwyczajamy ucho do tego wokalu i słuchamy dalej. Fenomenalne zagrywki Dimebaga, mocne gary Vinnie'ego Paula no i bas Rexa tworzą fenomenalny klimat a sam Allan Coe wprowadza klimat rodem z westernu. Fenomenalne są pomysły, które towarzyszą nam przez całą płytę, po za ciężkimi gitarami tnącymi jak brzytwy, natykamy się w tytułowym "Rebel Meets Rebel" na skrzypce oraz pianino z westernowego Salonu. Brzmi to troszkę zabawnie, co dodaje płycie smaku. Mamy tu również przebojowe kawałki, które dzięki melodyjnym refrenom tworzą fenomenalna całość z resztą płyty. Oczywiście nie zabrakło ballad "Arizona Rivers" i "N.Y.C. Streets". Są to popisy gry na gitarze akustycznej.

Pomysł na zrobienie tego projektu był fenomenalny. Troszkę pół żartem, pół serio, ale trafiony w 10. Utwory są skoczne, mocne i nie da się ukryć poniekąd śmieszne. Ale co najważniejsze - przypomina nam o Dimebagu. I myślę, że w dobrym Momocie płyta została wydana. Ochłoneliśmy juz troszkę po stracie wybitnego człowieka, czas, więc na uczczenie jego pamięci.

Wykonawca: Mystic Production (2006)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły