Po długim czasie niepisania znów szkrobię tu zapełniając puste miejsca programistów, aby pisać, a z pisaniem znów odeszła nadzieja. nadzieja, iż ten sposób przelewania i przedstawiania własnego lęku i bólu odniesie jakikolwiek skutek. Wiesz drogi czytelniku ... sa na tym zakichanym świecie osoby, które wierzą w to, że sa kimś innym. Niektórzy z nas ( metali ) wierzą, iż są wampirami i się z nimi utożsamiają. Ja akurat wybrałem Wilkołaki, lub inaczej Likan. Mam tak dużo gniewu w sobie ... tyle niechęci, wrogości i destrukcji. Myslę, że to bardziej odzwierciedla moją naturę. Ale czemu wogóle chciałem coś wybrać ? BO brak Mi przynależności. Jak malutka wysepka na oceanie. Wolałbym mieć jakiś fajny archipelag. Rozważałem wstąpienie do Gotów, jakieś partii młodzieżowej, ale ... to nie było to i musze przyznać, iż zwilkołaczenie tez nie daje Mi satysfakcji. To taka dziwna forma samotności gdy ma się ponad 250 znajomych na terenie polski z czego 200 w swoim mieście, a nikt nie jest Ci szczególnie i odpowiedzialnie bliski. Jakie to głupie. Ale prawdziwe. Przytłaczająco prawdziwe. A ja ? Ja chciałbym wpaść w szał... czysto zwierzęcy szał i biec przez noc i uderzać drzewa, ziemię, krzewy. Wyżyć się do krwii, zdartej skóry. Paść na ziemię ze świadomością - wyżyłem swoje własne "Jądro Ciemności" Ale ja nie umiem wpaść w gniew. Nie umiem się wyżyć. Nie umiem się wyleczyć. Czemu ? Ponieważ zbyt dobrze się kontroluję. Moje "osłony" sa tak poteżne i doskonałe, że nawet ja nie umiem ich wyłączyć. I dlatego niszczeję od srodka. Jak długo ? Nie wiem ... boję się dowiedziec. ....