Gdzie zasadziłbym gwiazd przestworzaBy swym bujnym blaskiem zakwitałyI o zmroku czy poranku witałyMieniąc się jako żywa zorza.
Przyjmij proszę bezsenność mąBym wpatrywać się mógł w twąGłebię i podziwiać ją bez końca,
Bowiem w jej niewidzialnej granicyPod której suknią kryją się słońcaOdległe, dusza ma lśni w twej źrenicy.
KostucH