Necromancer jest jednym z prekursorów bułgarskiej sceny metalowej. Poza granice własnego kraju, na szerszą skalę, ich sztuka dotarła przy okazji trzeciej płyty „Seven Ways To Die”, którą wydała Mystic Production. Wytwórnia ta miała swoja gazetę, do której dołączana była płyta z piosenkami z wydawanych przez nią pozycji. Tak właśnie poznałem ten zespół i zainteresowałem się nim na tyle, że kupiłem sobie album.
Numery na „Seven Ways To Die” są bowiem bardzo przebojowe i wpadające w ucho. Nie ma tu może jakiegoś wybitnego poziomu instrumentalnego, muzyka jest prosta, ale Necromancer potrafił skomponować porywające i chwytliwe kawałki. Jest to death metal, w którym można znaleźć i melodie i trochę dodatkowych atrakcji w postaci pianina i paru efektów syntezatorowych. Wszystko wychodzi efektownie. Podstawą jednak jest zdarty i chrypliwy growling, który jest na tyle mocny i poukładany w spójne frazy, że wysuwa się tu na główną atrakcję.
Zgodnie z tytułem płyta jest podzielona na siedem utworów, z których każdy zatytułowany jest jednym z grzechów głównych. Teksty natomiast przedstawiają zgubne skutki danej cechy. Kolejność kawałków jest inna na płycie i kasecie więc ja przedstawiam tą z posiadanej przeze mnie kasety. Zgodnie z nią, największymi hitami są pierwszy „Lust” i ostatni „Greed”, gdzie te wokalizy są najfajniejsze. Bardzo dobrym numerem jest też „Pride”, ale tak naprawdę to cała płyta robi trzyma w ciekawości i słucha się jej bardzo przyjemnie. Jak już ją kupiłem to byłem z tego bardzo zadowolony i często jej słuchałem. Największą wadą jest tylko czas trwania, bo nie dochodzi on nawet do dwudziestu ośmiu minut. Widocznie za mało grzechów wymyślono.
Tracklista:
1. Lust
2. Gluttony
3. Pride
4. Wrath
5. Sloth
6. Envy
7. Greed
Wydawca: Mystic Production (1998)
Ocena szkolna: 5