
Pewnym novum może być zastosowanie cybernetycznych wokaliz w "Circle Cysquatch" czy skreczy (!) w zwariowanym "Bladecatcher". Na razie są to jedynie drobne eksperymenty, ale spodziewam się, że na kolejnych wydawnictwach zespół podąży za ciosem. Co więcej - wokal Sandersa stał się bardzo oniryczny i narkotyczny, przez co może się wydawać niezauważony. Jego partie jednak idealnie wpasowały się w konwencje utworów. Zespół powrócił także do nieco bardziej surowego i brudnego brzmienia, przez co nie wszystkie partie instrumentalne są idealnie słyszane. Sądze jednak, że takie brzmienie pasuje do zespołu. Prawdziwy problem tego albumu jest jednak taki, że poszczególne kawałki żyją swoim życiem i nie stanowią monolitu jako całość. Choć prawie każdy z utworów prezentuje wysoki poziom, to muszę powiedzieć, że "Blood Mountain" jest najmniej spójnym albumem.
Można dywagować, czy najnowsze dzieło Mastodon prezentuje spadek formy oraz czy przebija poprzedniczki. Płyta jednak niewątpliwie jest kolejnym wielkim krokiem naprzód w karierze zespołu, pokazuje, że formacja coraz bardziej odchodzi od mathcore'a a staje coraz bardziej progresywna, techniczna. W gruncie rzeczy "Remission" i "Blood Mountain" to dwa zupełnie odmienne albumy, ale wciąż słychać, że nagrał je jeden zespół. Jest to niewątpliwie najtrudniejszy do przetrawienia krążek Mastodon i wymaga wielu przesłuchań, aby wydać o nim jednoznaczna opinie. Najważniejsze jest jednak to, że ten album, pomimo tego, że może budzić kontrowersje to jest bardzo dobry, a co więcej - może pozyskać nowych fanów.
Wydawca: Roadrunner Records (2006)
Harlequin : Jak dla mnie to tez najslabszy album Mastodon
stanki : Ja się tą płytą rozczarowałem.Owszem ma momenty ale w ogólnym...