Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Poezja :

Łzy skamieniałej duszy

  
Kamień bezdźwięczny, nicością okryty,
bezduszny leży w samotności głuchej,
widnieje wśród jasności, chorą mgłą umyty
i skamieniały spoczywa w ciszy bezszumnej.
Zestarzały, umrzeć w swym ojcostwie zapragnął!
Zmarszczki na jego twarzy starym cieniem krwawią...
Przed swoim grobem na cześć śmierci stanął,
chcąc oddać swoją marność piekielnym otchłaniom.
Patrzy nienawistnie w słońce, które krwią płonie,
a ku niemu karety z mrokiem nadpływały.
On z uśmiechem do nich uniósł blade dłonie
i wyrwał się z jego gardła wrzask skamieniały!
Zbudził się kamień z marzenia sennego,
a przed nim cisza i żywot bez imienia.
On, skazaniec, nie ujrzał piękna odwiecznie ciemnego...
Okrył się błaganiem, z deszczu chłonąc cierpienia.
Jego policzki na wieki skłonnością się okryły -
w płaczliwości skonał pod wierzbą kamienną.
Łzy jego ciało w czarny diament przemieniły,
a mrok jego blasku okrył słońce powłoką ciemną.
06. 06 2004
Dla Jacka i Sylwii Kamińskich
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły