Często o odbiorze muzyki decydują niuanse, niby album dobrze brzmi, zawiera niezłe kompozycje i nawet oprawa graficzna jest przyzwoita, ale za nic nie można się przekonać do samej muzyki. Dokładnie takie mam odczucia po zapoznaniu się z „Night Club” Ibridoma, no może poza oprawą graficzną, której sporo brakuje do określenia przyzwoita.
Mieszance hard rocka i heavy metalu jaki wykonuje Ibridoma brakuje głównie pazura i właściwej heavy metalowej stylistyce drapieżności. Są tu przyzwoite melodie, które są w stanie po kilku przesłuchaniach na dłużej zapisać się w pamięci; jest dobre brzmienie, które nie drażni i pozwala cieszyć się muzyką; jest w końcu przyzwoity, chociaż niezbyt różnorodnie śpiewający wokalista. Kompozycje mają także ogromny potencjał, który słychać chociażby w rozpędzonym „Cold Light of Moon” czy mocno maidenowskim „Night Club”. Jednak jako całość „Night Club” nie przekonuje. Słychać, że potencjał zespołu nie został należycie wykorzystany. W kilku kompozycjach Ibridoma umiejętnie buduje napięcie, które wydaje się już za chwilę znaleźć ujście w ognistej pracy gitar, galopadzie perkusji i żwawszym wokalizom. Czekamy, czekamy i czekamy, aż tu kompozycja się kończy bez momentu kulminacyjnego. Toż to jest niemalże gorsze od seksu bez orgazmu – istna męka. To właśnie jest największą bolączką Ibridoma. Dodatkowo dobrze by było na przyszłość trochę urozmaicić wokale, bo na dłuższą metę jednorodne śpiewanie wokalisty trochę nuży.Dla wszystkich miłośników gatunku rzecz warta chociażby jednorazowego przesłuchania, może akurat przypadnie do gustu. Wszyscy inni mogą spokojnie zapomnieć o tym albumie, bo do klasyki gatunku z pewnością nie przejdzie.
Ocena: 6,5/10
Tracklista:
01. Eagles from the Sky
02. Cold Light of Moon
03. Night Club
04. 7 Days of Death
05. Why Do You Feel Alone
06. Last Supper
07. Businessmen
08. Face to Face
Wydawca: SG Records (2012)
lord_setherial : W sumie to o gustach się nie dyskutuje. ;)
oki : moim zdaniem głos się jeszcze w konwencji heavy jakoś broni, ale też n...
lord_setherial : Muzycznie rzekłbym bardzo dobrze ale głos wokalisty przyprawia mnie o...