Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Graveland - Following The Voice Of Blood

Following The Voice Of Blood, Graveland, No Colours Records, Rob Darken, Capricornus, black metal

„Following The Voice Of Blood” to trzecia płyta Graveland, przy której zespół związał się z niemiecką No Colours Records. Rob Darken, standardowo wspomagany perkusyjnie przez Capricornusa, snuje swoją pradawną, zimową opowieść w niezachwianej wierności podziemnemu black metalowi, toczącemu wojnę z całym światem. Ci nieliczni, którzy, w 1997 roku, wytrwali w nienawiści i nie sprzedali swoich ideałów, mogą liczyć na pozdrowienia. Inni muszą szykować się na wojnę, w wyniku, której „floks of black crows will eat the dead bodies of our foes”.

Cała okładka i otoczka jest starannie dopracowana. Tym bardziej więc dziwi fakt, że przynajmniej na kasecie, nie ma tekstów. Rob Darken przecież zawsze przywiązywał dużą uwagę do przekazu swojej twórczości. Z samego wykonania również niewiele się dowiemy. Moim zdaniem wokal jest bardzo słabym punktem Graveland. Jest rzężący i schowany. Brakuje mu mocy, wyrazistości, siły rażenia i w ogóle wszystkiego, a przede wszystkim jest bardzo monotonny.

Utwory są długie, tak jak cała płyta i układają się w płynące opowieści. Surowe, brudne brzmienie dodaje im mroźnego charakteru, a nienajlepsza jakość dźwięku wcale nie razi, bo po prostu pasuje do tej muzyki. Do gitar dołączone są klawisze, które dodają mistycznego tła, ale wcale nie łagodzą atmosfery. Jest to agresywna i pierwotna sztuka i nie ma od tego żadnych wyjątków.

Na płycie znajdują się trzy klawiszowe intra, na początku, na końcu i w środku. Pomiędzy jest sześć leśnych pieśni, z których jedna jest zdecydowanie najlepsza. Mam tu na myśli „Turisaz”. Numer prosty, tak jak pozostałe, ale ze świetnie uchwyconą melodyjnością i blastującymi jebnięciami. Fajnie poskładany i według mnie plasuje się klasę wyżej od całej reszty.

W całej długaśnej reszcie jest różnie. Są lepsze momenty, ale są i takie, że aż więdną uszy. Nie da się bowiem ukryć faktu, że jest to takie rzępolenie i poziom instrumentalny jest cieniutki. Graveland za to nadrabia pasją i autentycznością. Czuć tego pogańskiego ducha i czuć, że jest to muzyka tworzona od serca. Pewnie dlatego, mimo że nie prezentuje nic wielkiego, jest coś co do niej przyciąga. I tego z pewnością nikt im nie odbierze.

Tracklista:

1. Intro
2. White Hand's Power
3. Thurisaz
4. Following The Voice Of Blood
5. Forge Of Souls
6. Raise The Swords !
7. And The Horn Was Sunding Far Away
8. Fed By The Beasts
9. Outro

Wydawca: No Colour Records (1997)

Ocena szkolna: 4-

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły