Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Blog :

Google idiots

Sieć www - „wszechnica wiedzy wszelakiej” – jak twierdzą niektórzy. Tej potrzebnej i tej niepoważnej. A, że nawet w śmietniku trzeba znaleźć sposób by się poruszać, to z pomocą przychodzą wyszukiwarki. Takie jak najpopularniejszy choćby Google, czy nowe dziecko twórców googla: Cuil.
Wszystkie wyszukiwarki mają jedno zadanie: sprawić, by znajdowanie informacji było celne, szybkie i łatwe. I jest. Za łatwe. Nie trzeba nawet dokładnie wiedzieć, czego się szuka. Wystarczy fraza lub kilka luźno skojarzonych wyrazów, by przeglądając wyniki w krótkim czasie trafić na to czego potrzeba.


Kiedyś (w zamierzchłych czasach, gdy dinozaury chodziły po ziemi a Konika rodzice nawet jeszcze w planach nie mieli ;) gdy już sięgnęło się po słownik czy encyklopedię, to sprawdzone hasło człowiek starał się zapamiętać, chociażby po to, by opasłej knigi nie trzeba było znów z półki ściągać. A dziś? Do informacji znalezionej w necie nie przywiązujemy zbytniej wagi. Sieć mamy niemal zawsze przy sobie. Komórka, mobilny Internet, hot spoty. „Gdzie?” też nie stanowi już problemu.
Dostępność informacji stała się tak oczywista, że pytania odsyłamy tekstem „wygooglaj sobie”. Nie zadajemy pytań, bo każde pytanie stało się głupie.
Do dobrych rzeczy człowiek szybko się przyzwyczaja, na dodatek prognozy podają, że w 2010 roku wśród użytkowników Internetu będą dominować ludzie gorzej wyedukowani. Już klaruje się grupa, którą śmiało można określić hasłem: „Google idiots” – ludzi świetnych w wyszukiwaniu i praktykowaniu komend: kopiuj, wytnij, wklej. Ludzi gadających, paplających, bezmyślnie tłukących w klawiatury i produkujących kilometry rozmów na komunikatorach i strony miałkich dyskusji na forach. Nic od siebie, bo przecież w sieci wszystko już było. Po co się wysilać? Nie zastanawiają się nad tym, co zostawiają po sobie w morzu www. W końcu tożsamość łatwo zmienić a „jeśli czegoś nie ma w Google to znaczy, że to coś nie istnieje”.
Przykre to, ale mam nadzieję, że za 10-15 lat „ludzie renesansu” z prawdziwego zdarzenia nie dołączą do dinozaurów, a przeciętny użyszkodnik sieci  znaczenia słowa „erudycja” nie będzie sprawdzał w internetowym słowniku.

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły