Mówią, że tutaj wiatr bywa silniejszy. Nocą łamie stalówki.
Czasem go zagłuszam łyżeczką.
Gdy szkło pogwizdywało piątą w rytm trzeciej suity
ruszałam niezdarnym pasażem przez kotłownię na wschód
dokładając bezskutecznie brakujące między nami klawisze.
Potem gięłam łyżeczki.
W listopadzie papierosy pali się szybciej
i pasaże gra się dłuższe
z nutą niezgrabności.
Na zwłokę.
Czasem go zagłuszam łyżeczką.
Gdy szkło pogwizdywało piątą w rytm trzeciej suity
ruszałam niezdarnym pasażem przez kotłownię na wschód
dokładając bezskutecznie brakujące między nami klawisze.
Potem gięłam łyżeczki.
W listopadzie papierosy pali się szybciej
i pasaże gra się dłuższe
z nutą niezgrabności.
Na zwłokę.