Elysium powstał w 1996 roku we Wrocławiu i od początku działalności parał się bardziej sentymentalną odmianą death metalu. Panowie szybko nagrali materiał zatytułowany "Sunset", a ponieważ nie znaleźli wydawcy, opublikowali go własnymi nakładami na kasecie. Postarano się o rozwijaną okładkę na grubym papierze, ze zdjęciami, tekstami i odręcznie napisaną numeracją. Encyclopaedia Metallum twierdzi, że nakład wyniósł dwieście sztuk, ale to chyba tylko w pierwszym rzucie, bo mój egzemplarz ma numer 613.
Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to nad wyraz intrygująca okładka. Sterta połamanych ram okiennych i doniczek na skraju miasta, ma chyba symbolizować jakąś katastrofę przyrodniczą, a może nawet zagładę planety, która pojawia się w tekstach. Taki nurt proekologiczny był dość popularny w death metalu w tamtym okresie, czemu prym wiodły takie zespoły jak Obituary czy Brutal Truth, ale to zdjęcie akurat zamiast wywoływać przerażenie budzi raczej lekki uśmiech politowania. Spokojnie to tylko drewno. Zanim przyjdzie zima ktoś sobie weźmie na opał.
Zacznie lepiej prezentuje się muzyka, choć słychać wyraźnie, że jest to produkcja amatorska. Brzmienie jest surowe, a szczególnie wokal, pozostawia sporo do życzenia. Growle jeszcze dają radę, ale czyste partie wychodzą mocno średnio. Elysium nadrabia za to klimatem i pomysłowością swoich kompozycji.
Rozpoczyna się burzą i klawiszami, które płynnie przechodzą w pierwszy numer. Klawiszami zresztą połączone są wszystkie kawałki i z wyjątkiem zmiany strony, nie ma między nimi przerw. Tak jak napisałem jest to death metal, ale właśnie nasączony keyboardowymi podkładami, subtelną grą pianina i mający taki smutny i nostalgiczny charakter. Muzyka nie jest szybka i stawia raczej na płynność i harmonijność riffów. Atmosfera jest kojąca i szybko można się przekonać, że te falujące dźwięki układają się w całkiem ciekawe i dające się chłonąć pasaże. Czasem sytuacja wymyka się z tych kanonów i następuje nagłe wzmocnienie i przyśpieszenie. Wokal staje się wtedy bardziej drapieżny, wręcz skrzeczący blackowo, są i ostre solówki. Tak więc nie jest to nudne, a wręcz przeciwnie, potrafi wciągnąć i mimo słyszalnych wad, zostawia po sobie pozytywne wrażenie. Nie dziwne więc, że zespół się utrzymał i nie raz jeszcze pokazał co potrafi.
Tracklista:
1. In the Beginning
2. Millenium Gone
3. Autumn Dance
4. Terra Mater Dolorosa
5. In Memoriam
6. Like Statues of Stone
7. Kingdom
Wydawca: Elysium (1997)
Ocena szkolna: 4-