Zespół, o którym mowa, nosi nazwę Dub Trio, tak więc logicznie wnioskując, po odpaleniu jego płyty w odtwarzaczu w przestrzeń powinny popłynąć leniwe post-reaggae'owe dźwięki. Wychodząc z tego założenia postanowiłam, że płytę "Another Sound Is Dying" przesłucham sobie na spokojnie wieczorem, przed zaśnięciem. I, powiadam wam, to był błąd.
Wyobraźcie sobie, proszę, człowieka, który zmęczony dniem, pakuje się do ciepłego łóżka i próbuje odpłynąć w sen, przy dźwiękach czegoś spokojnego. Opatula się kołdrą, zamyka oczy i wciska "play" na pilocie, marząc o tym, by za chwilę rozpłynąć się w błogości. Nie wie jeszcze, że czeka go niespodzianka w postaci przesterowanych gitar i połamanych, na poły jazzowych rytmów perkusji. Zamiast kuracji nasennej - dawka dźwięków na pobudzenie i obudzenie. W trzech słowach: kolejna nieprzespana noc.Pierwszy numer na płycie zaczyna się hipnotycznie, od gitarowego transu, wzmocnionego nieco wygłuszonym brzmieniem perkusji. Gdyby do dźwięków instrumentów dodać jeszcze ludzki głos, to mógłby powstać numer o sile rażenia godnej Rage Against the Machine. To samo mogę rzec o kolejnych utworach - nieomal wszystkie zbudowane są wokół mocnych riffów, uzupełnionych metodycznym łojeniem perkusisty.
Na płycie jest też kilka spokojniejszych momentów - weźmy pod lupę choćby utwór "Felicitacion", zbudowany na opozycji metalowego grania i przestrzennego, delikatnego gitarowego tematu. Muzycy Dub Trio najwyraźniej lubią sztukę kolażu i cieszy ich łączenie przeciwstawnych elementów. Muszę przyznać, że mnie, jako słuchacza ich płyty, również to cieszy.
Rodzynkiem na płycie jest numer "No Flag", w którym gościnnie poszeptał sobie i powydzierał się Mike Patton, na kilka chwil wskrzeszając ducha wczesnego, agresywnego Faith No More. Dopuszczenie Pattona do mikrofonu to w moim odczuciu jednak zły pomysł, który dobitnie podkreślił, że "Another Sound Is Dying” brzmiałoby ciekawiej, gdyby doprawić tę instrumentalną mieszankę ludzkim głosem, bo w jej obecnym kształcie przypomina niedoprawioną świąteczną sałatkę.
Tym, co najbardziej przeszkadzało mi w odbiorze materiału, było zbyt proste podejście muzyków do kompozycji płyty, jako całości. Powtarzające się cyklicznie elementy składowe - to jest metalowe zagrywki splecione na przemian z dubowymi wyciszeniami już po pół godziny stały się męczące. Być może właściwym podejściem do tego materiału jest rozbicie go na części i słuchanie "w kawałkach". Znalezienie rozwiązania zostawiam wszakże innym słuchaczom.
Kończąc tę krótką recenzję muszę przyznać, że omówiona płyta jest wydawnictwem ciekawym i wartym nabycia/przesłuchania. Mam jednak wrażenie, że podczas nagrań muzycy Dub Trio mogli się wykazać większą inwencją, tak więc moja finalna ocena nie przekroczy 7 punktów na 10 możliwych.
Tracklista:
01. Not For Nothing
02. Jog On
03. Bay Vs. Leonard
04. Felicitation
05. Mortar Dub
06. Regression Line
07. Who Wants To Die?
08. Respite
09. No Flag
10. The Midnight Runner
11. Safe and Sane
12. Agonist
13. Fuck What You Heard
14. Funishment
Wydawca: Ipecac (2008)