Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Decapitated - The Negation

Obserwuję Decapitated od samego debiutu. W moich oczach jest to najlepszy rodzimy zespół deathmetalowy, toteż nic dziwnego, że każdego wydawnictwa wypatruję z niecierpliwością. Nie inaczej było z "The Negation".
Po kilkukrotnym przesłuchaniu krążka stwierdziłem, że idzie śladami samego Morbid Angel, gdyż w obydwu przypadkach drugie albumy były bardzo techniczne, a trzecie ukazują bardziej bezpośrednie, nieco mniej rozbudowane kompozycje. Taki jest właśnie "The Negation" - zdecydwanie bardziej bezpośredni, szalenie dynamiczny, mniej zakombinowany, a mimo to bardzo techniczny. Zespół zrezygnował z totalnie odhumanizowanego, shreddowego, synchronizowanego grania, ale mimo to wciąż słychać, że to jest wciąż ten sam zespół, grający w sposób bardzo mechaniczny z nutką tego bezdusznego klimatu.

Otwierający płytę "The Fury" to bezpośrednie gnanie do przodu z fajnymi, dosyć szybkimi blastami i szalonym wokalem Saurona. Już w tym utworze zwracają uwagę bardzo oszczędne solówki Vogga, co mnie odrobinę rozczarowało. Z płyty na płytę jego gra wydaje się być bardziej dojrzała, mniej eksperymentatorska, ale też, niestety, bardziej oszczędna. Utwór ten może nie zabija, ale stanowi niezły początek albumu.

Kolejny "Three-Dimensional Effect" przykuwa uwagę swoją rytmiką i shreddem. Niestety (po raz kolejny) odnoszę wrażenie, że zespół stosuje tutaj zbyt dużo powtórzeń, co po dziesiątym prezesłuchaniu odbija się.

"Lying And Week" to bardzo przeciętny deathmetalowy kawałek, nie posiadający w sobie niczego szczególnego.

Bardzo jednak podoba mi się "Sensual Sickness" - chyba najbardziej progresywny kawałek na płycie ze świetnym wyciszeniem i udziwnieniem w środku.

Po krótkim przerywniku w postaci "The Calling" mamy bardzo dobry utwór tytułowy, świetnie zagrany, z bardzo specyficzną, dosyć sztywną solówką.

"Long-desired dementia" to kolejny bardzo dobry numer z ultraszybkim shreddem. Jest to jednak jedyny element tego utworu, który przykuwa uwagę.

"The Empty Throne" jest bardzo patetyczny i monumentalny jak na Decapitated. Niestety, wokal Saurona i linia melodyczna kompletnie nie pasują do konstrukcji tego numeru. Sprawia on wrażenie zrobionego na siłę.

Na zakończenie zespół prezentuje niezłą wersję coveru Deicide w postaci "Lunatic Of God's Creation", która jednak niczego szczególnego nie pokazuje.

Niestety, muszę to powiedzieć, ale tym albumem równie szybko się zachwyciłem jak i przestałem zachwycać. Poszczególnym utworom zabrakło urozmaicenia, a zespołowi odwagi, aby pójść dalej z pomysłami. Płycie zabrakło odrobinę ognia, przeboju, czegoś co wprowadziłoby Decapitated do światowej ekstraklasy technicznego death metalu. Syndrom Morbid Angel nie do końca się udał, gdyż "Covenant" posiada klasę, a "The Negation" jest albumem zaledwie dobrym i raczej rozczarowującym.

Wydawca: Earache Records (2004)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły