
„Darkness Descends” jest drugą płytą legendarnego Dark Angel, wydaną w listopadzie 1986 roku. Jest też pierwszym albumem, na którym w tym zespole wystąpił Gene Hoglan na perkusji. Trzeba przyznać, że jego praca za garami ma duży udział w nadaniu odpowiedniej mocy, której zespołowi stanowczo nie brakuje.
„Dark Descends” to klasyka thrash metalu, ale ciężar i siła tej muzyki zdaje się wybiegać jeszcze dalej i często można odnieść wrażenie jakby to był już death metal. Riffy są miażdżące, a bateria perkusyjna bezlitosna. Muzyka jest ostra, ale poukładana w zwarte konstrukcje. Wszystko pracuje jak dobrze naoliwiona i sprawna maszyneria, wytwarzająca dużo hałasu, ale sprawująca bez zarzutu swoje funkcje. Utwory są rozbudowane, muzycznie i tekstowo. Jest dużo grania, dużo solówek. Często poukładane są one w takie przeplatanki, gdzie obaj gitarzyści na zmianę licytują się swoimi zagrywkami. Przez cały czas zaś czuć pierwotną thrashową miazgę w bardzo solidnym, wręcz idealnym wydaniu.
Również teksty nie są przypadkowe i bez sensu, tylko opowiadają jakąś historię lub mają konkretny przekaz. Długie zwrotki się nie powtarzają i Dark Angel stara się zamieścić w swoich utworach jak najwięcej treści. Jest więc biblijna Sodoma i Gomora, są przepowiednie Nostradamusa, jest też prośba sparaliżowanego człowieka o eutanazję. Pojawiają się jednak i bardziej piekielne wątki jak w „Darkness Descends” czy „Perish In Flames”.
Te dwa ostatnie to chyba najbardziej wyeksponowane hity z tego zestawu, oczywiście obok nieśmiertelnego „Merciless Death”. Ta piosenka jednak została ponownie nagrana i zaprezentowana, bo była już na „We Have Arrived”. Ciężko by tu było jednak wybierać najlepsze kawałki. Płyta jest bardzo równa, w całości perfekcyjna i każdy z siedmiu utworów jest klasą samą w sobie.
Oryginalnie „Darkness Descends” zostało wydane przez Combat Records, ale ja opisuję reedycję Century Media z 1998 roku. Jest tu krótka notka Gene, trochę zdjęć, parę oldschoolowych plakatów koncertowych z tamtych czasów i na koniec trzy bonusowe kawałki koncertowe w postaci „Merciless Death” i „Perish In Flames” połączonego z „Darkness Descends”. Są też teksty naściubione takim drobnym maczkiem, że nie da się tego odczytać i tylko idiota mógł coś takiego wymyślić. Sama muzyka również jest zremasterowana i na pewno jest to po części zasługa, że po ponad trzech dekadach od swojego poczęcia, wciąż robi tak piorunujące wrażenie.
Wszelkiego rodzaju reedycji i wznowień na różnych nośnikach i z różnymi bonusami była już cała masa i pewnie jeszcze nie raz będą się ukazywać kolejne, bo „Darkness Descends” to pozycja źródłowa dla rozwoju siarczystego i bezkompromisowego thrash metalu.
Tracklista:
1. Darkness Descends
2. The Burning Of Sodom
3. Hunger Of The Undead
4. Merciless Death
5. Death Is Certain (Life Is Not)
6. Black Prophecies
7. Perish In Flames
Wydawca: Combat Records (1986)
Ocena szkolna: 5+