Sporo jest tych zespołów co mają w nazwie "crypt" lub "tales". I zazwyczaj to nie są ciekawe propozycje. Patrząc na logo i okładkę przemyskiego Cryptic Tales spodziewałem się jakiegoś bluźnierczego, obrazoburczego, satanistycznego black metalu. Po przesłuchaniu "VII Dogmata Of Mercy" ograniczyłbym moje domysły do zwrotu "black metal". Dziwne, gdyż formacja istnieje już blisko 20 lat, a dopiero też o niej usłyszałem...
Mile się jednak zaskoczy ten, kto spodziewa się
łupaniny - tym razem drodzy słuchacze reumatyzm Wam nie grozi. Cryptic
Tales nagrał album, który jest strawny i nie powoduje wzdęć. To co gra
zespół wydaje mi się być wypadkową starego Emperor (w nieco wolniejszym
wydaniu) oraz Agalloch. Nieciężko jest więc się domyślić, że nie będzie
to nadzwyczaj agresywne granie, choć wciąż jest to black metal. Tu i
ówdzie pojawiają się motywy wyłamujące się z tych ram i wpadające w
nieco rock'n'rollowe klimaty, ale to można zaliczyć tylko na plus. W
zasadzie kawałki tu zamieszczone są poprawnie skomponowane, ale są
stanowczo za długie - każdy z nich przekracza 6 minut, a niestety nie
dzieje się tu aż tyle, żeby robić z tego serial brazylijski.Zasadniczym jednak problemem tego krążka jest jego przeciętność. To, że nie ma powodów, aby skreślać zespół nie oznacza także, że jest to ujmujące granie. Moim zdaniem materiał jest przyzwoity, ale zdecydowanie za bardzo zespół stara się wzorować na kimś innym. Można posłuchać nowej płyty Cryptic Tales bez krzywienia się, gdyż uszy nam od tego nie odpadną, a zapiekanka nie stanie dęba w żołądku, ale nie widzę też powodu, dla którego miałbym polecić ten album - kto będzie chciał ten sobie posłucha.
Tracklista:
01. Purgatory
02. Towards Modern Darkness
03. Valley Of The Dolls II
04. Set The Unholy Icons Free
05. In Immortality
06. Like In The Darkest Stormy Nights
07. VII Dogma Of Mercy
Wydawca: Empire Records (2008)