Utwór o którym już wspominałem, a który na płycie nosi numer dwa to nic innego jak "Paranoid". Tematyką różni się od poprzednika, lecz wciąż mamy do czynienia z twardą gitarową grą pewnych siebie wirtuozów. Pojawiająca się w środku utworu solówka to świetne tło do rozwinięcia muzycznego tematu. Słuchając tego utworu ma się wrażenie, że jest on dopracowany dosłownie w każdym najdrobniejszym szczególe.
Po mocnym graniu przesterowany głos Ozzy'ego zaprasza nas na "Planet Caravan" - przepiękną balladę przy której chyba po raz pierwszy w dziejach zespołu użyto bębnów zamiast perkusji. Akustyczna gitara świetnie wciela się w klimat widoku opisanego w tekście. To jak dla mnie dotąd najpiękniejsze z delikatnych dzieł tej grupy.
Po chwilowej zadumie pora na "Iron Man", i tutaj kolejny gitarowy standard zalewa nas swą barwą. Pełna spokoju, opanowania i stanowczości gra, i jeszcze do tego wszystkiego ten niezwykły wokal Ozzy'ego, który w każdą nutę swymi słowami wlewa tysiące iskier życia. Końcówka utworu to wielki patos gitary wiodącej, wspinającej się po szczeblach swych możliwości i coraz bardziej zaskakującej swych odbiorców. Zdecydowane brawa za ten jakże melodyjny utwór!
"Electric Funeral" to najbardziej mroczny utwór na tej płycie, utrzymany zresztą w klimacie tytułowego utworu poprzedniego albumu. Po pewnym jednak czasie z mrocznych riffów wyłania się skoczna melodia utrzymana w - jak przystało na Sabbathów - dość szybkim tempie. Nie trwa ona jednak długo, gdyż po chwili znowu chowa się za mroczną ścianą elektrycznego pogrzebu.
"Hand Of Doom' to już szósty utwór na płycie. Jego tempo jest niezwykle zróżnicowane. Mamy zatem stonowaną perkusję i gitarę basową, po czym następuje szybkie wejście gitary elektrycznej i przyspieszenie perkusji. Ta wymiana szybkości kończy się jednak po drugiej minucie kiedy cały sztab muzyków łącznie z wokalem utrzymują jeden i ten sam szybki poziom. Świetna, skoczna muzyka dodaje hardrockowej duszy tej kompozycji. Oczywiście i tutaj nie trudno znaleźć gitarowe solówki, choć moim zdaniem nie są tak dopracowane i rozległe jak na pozostałej części płyty.
"Rat Salad" - przedostatni utwór to bardzo krótka i szybka gitarowa gra pełna wariacji i przesterowań. Bardzo fajna propozycja, Black Sabbath znowu wychodzi poza granice epoki tworząc nową historię. Urzeka mnie również gra na perkusji, Bill Ward naprawdę przechodzi tutaj samego siebie.
No i czas na finał płyty. Tym razem znowu zespół pokazuje się od jak najlepszej strony. Wprowadzenie jest bardzo przestrzenne, wytwarza tę atmosferę która już nie raz towarzyszyła Sabbathom w poszczególnych ich kompozycjach. Gitara znów tworzy skomplikowane dźwięki które otulają nasze uszy niezwykle świeżym brzmieniem, ale co tu się dziwić skoro ci ojcowie mocnego grania za sprawą swej twórczości rozbrzmiewają echem w utworach innych zespołów.
Tracklista:
01. War Pigs02. Paranoid
03. Planet Caravan
04. Iron Man
05. Electric funeral
06. Hand Of Doom
07. Rat Salad
08. Fairies Wear Boots
Wydawca: Warner Bros. (1970)