Kiedyś już o tym pisałem, że Wrocław w końcu, po wielu latach doczekał się porządnego miejsca na koncerty, miejsca do którego śmiało można zapraszać gwiazdy sceny, jaką bez wątpienia jest już od jakiegoś czasu Arch Enemy. Mowa oczywiście o A2, goszczące już niejednego znakomitego artystę. Grupa dowodzona przez Michaela Amotta, pomimo zmiany z fantastycznej Angeli Gossow na Alisse, nie zwalnia tempa i status gwiazdorski utrzymuje nadal.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że do zespołu dołączył znakomity muzyk i kompozytor, niejaki Jeff Loomis z nieodżałowanego Nevermore i choć na ostatniej płycie „Will to Power” odgrywał po prostu swoje partie, to znawcy tematu wiedzą, że odciśnie swoje piętno na muzyce, jaką w przyszłości skomponuje Arch Enemy.
Dość długo nie było wiadomo, kto będzie suportem dla gwiazdy wieczoru. Udało się zakontraktować Amerykanów z Death Angel, którzy z chęcią na to przystali, albowiem co by nie było, jest to moim zdaniem dość niedoceniany band na thrashowej scenie. Mając u swojego boku takich tuzów jak Arch Enemy z promocją siebie jest na pewno łatwiej. Był to słuszny wybór, ale o tym za chwilę.
Jako, że jedyny koncert w Polsce miał się odbyć we Wrocławiu, spodziewano się sporej liczby publiczności, albowiem Arch Enemy właśnie takową przyciąga. Jest to zespół, który po prostu nie gra złych koncertów. Całość ich występu to po prostu czysta energia i potęga, czemu wychodzą naprzeciw za każdym razem, kiedy wychodzą na scenę.
Jak pisałem wcześniej, cały gig rozpoczął Death Angel - legenda sceny, który to właśnie promował swój ostatni krążek z tego roku „Humanicide”. Trochę szkoda, że całość rozpoczęła się dość późno, więc Amerykanie mieli mało czasu na zaprezentowanie swojej twórczości, ale i tak wyszli z tego obronną ręką. Było kilka staroci, a i o nowościach nie zapomnieli. Fajnie, że zagrali ostatni numer z jedynki „Mistress Of Pain”. Cieszył mnie ten fakt, ponieważ dość często się zdarza, że zespoły różnorakie „zapominają” niejako o swoich wcześniejszych dokonaniach. Ponadto coś z „The Art. Of Dying”, „Relentless Retribution” i po dwa numery z dwóch ostatnich longów „The Evil Divide” i „Humanicide”. Bardzo dobry, choć krótki thrashowy koncert. Życie.
01. Thrown to the Wolves
02. Claws in So Deep
03. Father of Lies
04. The Moth
05. Humanicide
06. The Pack
07. Mistress of Pain
Po bardzo dobrej muzycznej rozgrzewce jaką zaprezentował Death Angel, przyszedł czas na gwóźdź programu, Arch Enemy. Ci co widzieli ich wcześniej z pewnością wiedzieli, że jest to maszyna koncertowa, która od wielu, wielu lat nie zwalnia tempa, a zmiana wokalistki nie zaważyła wcale na jakości.
Zdaję sobie sprawę, że wcześniejsze dokonania tego zespołu może znać mniejsza część publiczności i zespół daje temu upust, grając kawałki od przełomu jakim okazała się płyta „Wages Of Sin”, jednak moim zdaniem nie jest to do końca dobry zabieg, ponieważ pierwsze krążki, a szczególnie trzeci z nich, są naprawdę fantastyczne. Niestety, nic nie możemy jako fani z tym zrobić, a szkoda.
Koniec narzekania i spójrzmy na to, co zespół zaprezentował na deskach A2, a było to znakomite metalowe widowisko, które jak już pisałem, zespół prezentuje za każdym razem. 19 numerów zagranych na maksymalnych obrotach, dobry kontakt z publiką i fantastyczne melodie jakimi ten znakomity band się szczyci od wielu lat. Jak pisałem wyżej usłyszeliśmy kompozycje zespołu powstałe od 4. płyty, z jednym wyjątkiem, albowiem na koniec, ku mojemu zdumieniu zagrali numer z jedynki „Fields Of Desolation”. Tyle było staroci, że tak się wyrażę. Plusem setlisty było to, że zabrakło w niej numerów z dość, moim zdaniem, nieudanych płyt, a konkretnie z „Rise Of The Tyrant” oraz „The Root Of All Evil”. Jest to moja subiektywna opinia. Tak więc te krążki, które po prostu lubię, miały swoich przedstawicieli, co spowodowało oczywiście uśmiech na mojej twarzy.
Koncert był z racji ilości numerów dość długi, ale nie męczący, a nudzić się na nim nie było sposób. 19 świetnych metalowych killerów zabrzmiało tego wieczoru ku uciesze zgromadzonej publiki. Nie zabrakło klasyków takich jak „Ravenous”, „My Apocalypse”, „Dead Eyes See No Future”, „No Gods, No Masters”. „We Will Rise” czy „Nemesis”. Totalny muzyczny rozpierdol, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Czysta metalowa poezja, gdzie agresja styka się z melodią i harmonią. Przysłowie, że to co dobre szybko się kończy, nie miało w tym przypadku zastosowania, ponieważ długość gigu była wystarczająca, tzn. po takiej dawce dźwięków nie czułem się zmęczony a wręcz przeciwnie, byłem usatysfakcjonowany. Jak widać po setliście, była ona zdominowana przez dwie ostatnie płyty, czemu dziwić się nie można. Taka kolej rzeczy.
01. The World Is Yours
02. Ravenous
03. Stolen Life
04. War Eternal
05. My Apocalypse
06. The Race
07. You Will Know My Name
08. Under Black Flags We March
09. Dead Eyes See No Future
10. The Eagle Flies Alone
11. First Day in Hell
12. As the Pages Burn
13. No Gods, No Masters
14. Dead Bury Their Dead
15. We Will Rise
16. Avalanche
17. Snow Bound
18. Nemesis
19. Fields of Desolation
Kolejny metalowy wieczór w A2 dobiegł końca. Setlista Arch Enemy była jaka była i generalnie wybaczyłem im brak starych numerów. Death Angel, mimo krótkiego występu, też dali radę. Kolejny bardzo udany wieczór. Życzę sobie i innym fanom metalu kolejnych takich muzycznym przedstawień.
Dziękuje za uwagę.
Ocena szkolna: 4+
Organizator: Knock Out Productions