W sobotę na brak atrakcji nie mogłem narzekać. Żeby pójść na Carcass musiałem odpuścić mecz Legii ze Śląskiem, z czym pogodziłem się już dawno, a dodatkowo wypadło jeszcze ważne spotkanie siatkarzy z Iranem na mistrzostwach. Wybór był jednak przesądzony, ponieważ Carcass był jedną z tych, bardzo nielicznych, legend metalu, której nie miałem jeszcze okazji oglądać na żywo. Wydarzenie to było wyjątkowo istotne nie tylko dla mnie, o czym przekonałem się już na samym początku, kiedy stawiłem się pod klubem i zaskoczyła mnie długaaaśna kolejka.