Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Poezja :

Wojna

Jeden cios.
Ostre ostrze śmierci.
Mocne pchnięcie.
Padł bez bólu, nagle.
Dziesiątki,
Setki,
Tysiące prężnych serc,
Przyszło przelać krew.
Młodzi i starzy.
Wysocy i mali.
Silni i słabi.
Śmierć stoi i się gapi.
Sterta mieniących się blach i żelastwa.
Sterta sztandarów i flag.
Sterty ludzkiego mięsa i ciała.
Wrzaski i okrzyki.
Jęki i płacz.
Zgrzytanie zębów i strach.
Dookoła krew.
Zapach spalenizny,
I przypalonego mięsa.
Zapach stęchlizny,
I kałuże zwróconych wnętrzności.
Ciosy lekkie i ciężkie.
Ciosy silne i słabe.
Jeden ból.
Nad głowami dym.
Wszyscy w tych samych ubiorach.
Wróg nie poznaje wroga.
Brat nie poznaje brata.
Nikogo to nie obchodzi.
Walczą zabijając wszystko co przed nimi się roztacza.
Ojciec zabił własnego syna.
Syn, brata.
Nikt się nie liczy,
Jedna jatka.
Miecze i szpady.
Siekiery i topory.
Lance i dzidy.
Łuki i kusza.
Ostrze to samo.
Grot ten sam.
Jeden duży,
Drugi mały,
A zabija tak samo,
Bez sensu.

KostucH
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły