Podczas kończącego obecną trasę koncertu Nine Inch Nails, trwającego ponad 3 godziny, składającego się z 37 piosenek (w tym trzech coverów Gary'ego Numana i dwóch Joy Division) i naszpikowanego gośćmi występu w Los Angeles, Trent Reznor oznajmił, że był to ostatni koncert formacji. Jak sam jednak zaznaczył, nie oznacza to, że przestanie pisać muzykę.
Wyjątkowy koncert w Los Angeles obfitował w utwory z okresu całej twórczości NIN, od "Pretty Hate Machine" z 1989 roku do ostatniego albumu "The Slip" wydanego w roku ubiegłym. Na scenie Reznorowi towarzyszyli nieodłączni kompani tej trasy - gitarzysta Robin Finck, basista Justin Meldal-Johnsen oraz pałker Ilan Rubin. Gościnnie na scenie można było zobaczyć również takie muzyczne osobowości jak Gary Numan, Mike Garson (klawisze na kilku utworach), Atticus Ross (bliski współpracownik NIN przy albumach po 2000 roku), Dave Navarro, czy The Dillinger Escape Plan.Tego wieczora Trent Reznor miał również powiedzieć wprost: "To koniec. Trochę mi z tego powodu smutno, ale nie zamierzam jeszcze w tym momencie wybuchać płaczem". Muzyk potwierdził, że obecna trasa, która zahaczyła również o Polskę (Poznań, 23.06.2009), kończy koncertową działalność zespołu Nine Inch Nails. Reznor nie zamierza jednak rezygnować z dalszego nagrywania, choć nie zdradzał żadnych szczegółów dotyczących swoich planów w tej kwestii.
Oficjalna strona internetowa: www.nin.com
MySpace: www.myspace.com/nin
cross-bow : Znajac go zagra jeszcze sporo pozegnalnych koncertow. znudzi mu si...
Harlequin : Pasek, HArl - byliście na koncercie że się wypowiadacie? :wink: N...
amorphous : Znajac go zagra jeszcze sporo pozegnalnych koncertow.