Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Svartkraft - IV Ruin

Svartkraft – ta nazwa od jakiegoś czasu kołatała mi się gdzieś pomiędzy małżowinami usznymi. Mózg umiejscowił ją w zakładce z solidnymi, ale nic ponad to, przedstawicielami sceny black metalowej. Po przesłuchaniu ich najnowszego dzieła „IV Ruin” musiałem nieco zweryfikować swoje dotychczasowe, wynikające z dość pobieżnego przestudiowania repertuaru Svartkraft, zdanie o muzyce jaką tworzą Nargath i spółka.
Po odpaleniu płyty po raz pierwszy stuliłem się gdzieś w kącie pokoju obawiając się, że ściana dźwięku jaka zaraz wypłynie z głośników rozsadzi mi bębenki i sprawi, iż nawet standardowe przejście klatką schodową bez światła będzie zadaniem niewykonalnym. Po kilku taktach, w trakcie których nie pojawiły się żadne blasty ani wyziewy w stylu Marduk czy Dark Funeral, a jedynie bas i klawiszowe tło, trochę bardziej ośmielony, wygramoliłem się z bezpiecznej pozycji by sprawdzić, czy to co dociera do moich uszu to aby na pewno regularny utwór, a nie tylko intro mające zmylić moją czujność. Okazało się, że jest to jak najbardziej regularny utwór, który może nie jest specjalnie reprezentatywny dla całej płyty, ale też z pewnością nie jest jakąś świecą dymną.

Oceniając całokształt muzyki zawartej na „IV Ruin” trzeba jednoznacznie stwierdzić, iż jest to niewątpliwie granie bardzo zróżnicowane.  Muzycy Svartkraft zerwali praktycznie wszelkie więzy ograniczające ich stylistycznie i postanowili nagrać płytę, która łączyłaby wszystko to, co najlepszy w muzyce rockowej i metalu (ze szczególnym naciskiem na black i doom). Tak więc mamy tu sporo grania, które nawiązuje do klasyków muzyki rockowej takich jak The Cure (gitary w „Ruin”)  czy chociażby Alice In Chains („Song For The Damned”) oraz sporo klawiszy, które momentami wyraźnie  nawiązują do rockowej sceny lat 70-tych. Z drugiej strony cały czas nad „IV Ruin” unosi się mroczny, stęchły klimat charakterystyczny dla doom czy black metalu.

Podkreślić należy, iż muzycy Svartkraft świetnie wyważyli proporcje składowych swojej muzyki, dzięki czemu poszczególne kompozycje są mocno wyraziste i już po kilku przesłuchaniach nie ma problemu z rozróżnieniem poszczególnych utworów.

Opisując muzyczną zawartość „IV Ruin” nie można nie wspomnieć o różnorodności partii wokalnych pojawiających się na niniejszym albumie. Jest tu sporo epickich, czystych partii wokalnych („The Plague Ship” oraz „Pale Procession”), które dodają muzyce Svartkraft klimatu i świetnie kontrastują z tymi bardziej blackowymi wyziewami. Niestety z uwagi na oszczędność informacji zawartych w booklecie płyty nie wiem kto za nie odpowiada, ale jeżeli jest to jedna osoba to chylę czoła.

„IV Ruin” nie zawiera muzyki, której można przykleić określoną łatkę gatunkową. Svartkraft balansuje gdzieś pomiędzy rockiem, a metalem i robi to z taką klasą, że płytka już drugi tydzień praktycznie nie opuszcza mojego odtwarzacza. W związku z powyższym w pełni zasłużenie wystawiam poniższą notę.

Ocena: 8,5/10

Tracklista:

01. The Plague Ship
02. Bearer of   Glorious Dreams
03. The Serpent Sun
04. Song For The Damned
05. Ruin
06. Death’s Relase
07. My Darkness
08. Pale Procession

Wydawca: Alles Stenar (2010)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły