Trashująca ekipa Razor Fist, doczekała się swojego drugiego albumu.
Krążek zatytułowany "Metal Minds" to 10 utworów obdarzonych speed
metalowym blaskiem, nawiązujących muzycznie do klasycznego wizerunku
heavy/thrash metalu.
Ile już było podobnych albumów? Ktoś policzy? Niezależnie od konkretnej liczby, jedno jest faktem - Razor Fist częstuje swoich słuchaczy nieco odgrzewanym kotletem, który chociaż brzmi przyjemnie, zaś pod względem jakości nie można nic mu zarzucić, to jakby niczego nowego nie odkrywa. Jedyne, co cieszy, to ogromna energia, jaką amerykanie starają się zarazić potencjalnych odbiorców. Minuty płyną, kolejne piosenki, kończą się i zaczynają, a czas jakby na chwilę przestał się liczyć, schodzi na boczny plan, w konsekwencji, czego 40 minut spędzonych przy tym krążku upływa zanim zdążymy się zorientować. Idealnie wymierzony czas poszczególnych piosenek, wahający się pomiędzy 3 a 4 minutami zapewne pomaga zbudować to wrażenie, jednak wydaje mi się, że nie tylko czas ma na to wpływ.Przede wszystkim główna linia melodyczna zaledwie nieznacznie zmienia się w kolejnych utworach, przez co płytka wydaje się spójna, i gdyby z 10 piosenek zrobić jedną, to wszystko miałoby ręce i nogi. Po za tym wiecznie powtarzany, klasyczny już schemat - porządne tąpnięcie z samego początku, chwila gitarowo-perkusyjnej zabawy, solówka, koniecznie jak najszybsza i wielkie zakończenie - być może załamuje przewidywalnością, ale dzięki sporym umiejętnością muzyków gwarantuje dobrą zabawę, a o to chyba Razor Fist przede wszystkim chodziło.
Oczywiście nie wolno zapominać o wokalizach. I tutaj pojawiają się schody. O ile poboczne wokale, brzmią tak jak powinny, i dodają powera całej kompozycji, to główny wokalista operuje, jakby to delikatnie powiedzieć, nieco denerwującym głosem. Chociaż słychać tutaj inspirację sceną punk rockową, a gatunek ten łatwo połączyć z prędką odmianą metalu, to wydaje się jakby głos frontmana grupy czasem wymykał się spod kontroli, piejąc i wijąc się gdzieś pomiędzy gitarowym zgiełkiem, a kolejnymi stopami perkusji, choć z drugiej strony właśnie w ten sposób ekipa postanowiła podkreślić inspirację punkiem? Niezależnie od tego, tylko pierwsze dwa razy z tą płytą są denerwujące, później jakoś można się do tego przyzwyczaić.
Kończąc swoje wypociny, dodam, że Razor Fist jako kolejni przedstawiciele amerykańskiej sceny thrash metalowej inspirujący się muzyką takich legend jak Metallica czy Van Halen, nie popisali się niczym twórczym. Jedyne, co są w stanie zagwarantować swoim "Metal Minds" to kawał dobrej zabawy, w towarzystwie klasycznego thrash/heavy metalu okraszonego punkującym wokalem.
Tracklista:
01. Fury of the Warrior
02. Metal Minds
03. Runner
04. Cosmic Hearse Driver
05. The Seer
06. First Strike
07. Thirst for Disaster
08. Silver Howler
09. Breath of Fire
10. Loud into the Night
Wydawca: Pure Steel Records (2009)
Sumo666 : Całkiem ciekawa pozycja :) Mam wrażenie, że choć płyta jest z teg...