Czwarty i ostatni album legendarnego, amerykańskiego Psychotic Waltz - "Bleeding" bo o nim mowa, musiał spełnić oczekiwania zarówno tych, którzy oczekiwali po zespole powrotu do bardziej lirycznego i progresywnego grania, jak i dla tych, którym podobał się "Mosquito" ze swoim nieco gotyckim klimatem. Zamierzonego efektu krążek nie osiągnął, ale i tak powstał kawał dobrej muzyki.
Muzykę zawartą na "Bleeding" najprościej jest opisać jako połączenie
średniej wypadkowej wszystkich poprzednich płyt. Z przykrością muszę
jednak stwierdzić, że muzycy raczej większy nacisk położyli na te
elementy z "Mosquito". Jak więc prezentuje się "Bleeding"? Ano, jest
to generalnie gitarowy album, o wiele cięższy i bardziej energiczny od
poprzedniczki. Mamy więc tu sporo szybkich thrashowych temp, pyszne
solówki, jest też trochę sabbathowych zwolnień, jest te nutka klimatu -
generalnie wszystko co zespół tu zaprezentował, było już wcześniej
przerabiane. Melodie są dobre i porywające - zwłaszcza w "Faded" oraz "Locust".Jak już jednak wspomniałem wcześniej, największy nacisk położono na elementy znane z "Mosquito". Nieciężko jest więc się domyślić, że dominują tutaj utwory proste, nie mające zbyt wiele wspólnego z progresywnym graniem. Kawałki mają bardzo piosenkowy charakter, szybko wpadają w ucho i niestety równie szybko wylatują. W zasadzie "Bleeding" nie wnosi niczego nowego do twórczości, a jest jedynie kompilacją pomysłów z poprzednich płyt. Muzycy Psychotic Waltz poszli na łatwiznę i zamiast łabędziego śpiewu dostaliśmy pospolite ćwierkanie jaskółek - może i ładne, ale to już się słyszało nie raz.
Tracklista:
01. Faded
02. Locust
03. Morbid
04. Bleeding
05. Need
06. Drift
07. Northern Lights
08. Sleep
09. My Grave
10. Skeleton
11. Freedom?
Wydawca: Bullet Proof Records (1996)