Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Prince - Purple Rain

Prince, Purple Rain, pop, synthpop, new wave, funk, rock

Prince jest jednym z największych artystów w historii. Stworzył także jeden z najbardziej popularnych soundtracków wszech czasów - mowa oczywiście o "Purple Rain". Ponad 20 mln sprzedanych egzemplarzy, statuetka Grammy za najlepszy soundtrack i nominacja w kategorii Album Roku. Czy zasłużenie? Moim zdaniem tak.

Muzyk w swojej karierze mieszał wiele stylów muzyki - nie brakowało synthpopu, electro funku, New Wave, R&B, czy rocka. Także i na Purple Rain widać owy eklektyzm. Ale jednocześnie wszystko tworzy jedną całość.

"Dearly beloved, we're gathered here to get thru this thing called lifeElectric word life it means forever and that's a mighty long timeBut I'm here to tell you - there's something elseThe afterworldA world of never ending happinessU can always see the sun, day or night (...)"

Takim oto monologiem Prince rozpoczyna album. To "Let's Go Crazy" - połączenie rocka z funkiem i new wave. Energiczny, żywiołowy, taneczny numer. Ale twórczość Małego Księcia nie sprowadza się tylko do dance-popu, o czym świadczą kolejne dwie kompozycje - "Take Me With U" i "The Beautiful Ones". Pierwsza, to połączenie popu psychodelicznego z synthpopem, zaśpiewane wspólnie z Apollonią Kotero. I ten słynny teledysk... "The Beautiful Ones" to piękna ballada soul/ R&B, oparta na charakterystycznym elektronicznym bicie. Falsetto Prince'a brzmi tutaj kapitalnie, ale po łagodnej części nadchodzi pełne patosu i dramaturgii "krzyczenie". Aż ciarki przechodzą po plecach.

Zaraz potem przechodzimy do funk rocka naładowanego elektroniką - perfekcyjny "Computer Blue", w którym wokalu jest niestety mało, za to dużo popisów gitarowych. Wracamy do spokojniejszych klimatów dzięki "Darling Nikki", choć nie można powiedzieć, że jest to łagodna ballada. Otrzymujemy bowiem naładowane erotyką seksiarskie dzieło, graniczące między rockiem a R&B.

Ale to co nadchodzi później to już absolutny klasyk - "When Doves Cry", określony podobno najbardziej awangardową piosenką w historii popu. Na pewno nie mamy jednak do czynienia z mało przystępnym dziełem - wręcz przeciwnie. Ów synthpopowy numer bardzo łatwo wpada w ucho i jest jednym z najważniejszych dzieł Prince'a. "I Would Die 4 U" to także synthpop, tym razem z intrygującym tekstem:

"I'm not a woman, I'm not a manI am something that U'll never understand(...)I'm not your lover, I'm not your friendI am something that U'll never comprehend"

Co jak co, ale te słowa idealnie pasują do Księcia. "I Would Die 4 U" momentalnie przechodzi w "Baby I'm a Star". Naładowany energicznym automatem perkusyjnym funk/new wave. Jeżeli chodzi o tekst znów jest co poczytać, muzyka ma w sobie pełno wigoru i to z pewnością także wielkie dzieło. Pod koniec piosenka rozwija się do szalenie imprezowego klimatu, a charakterystyczne przerwy (posłuchajcie, dowiecie się o co chodzi) jedynie to potęgują.

Opus magnum longplaya stanowi jednak tytułowy Purpurowy Deszcz. Interpretacja tekstu jest dosyć ciężka, ale jedno jest pewne - to dosyć dramatyczna kompozycja, w której bohater próbuje okłamać samego siebie. Piękny wokal, dreszczowy chór gospel, a także magiczne partie gitarowe i orkiestralne. Absolutny klasyk. Warto zapoznać się z koncertowymi wersjami tej kompozycji - jest to artyzm na najwyższym możliwym poziomie.

"Purple Rain" to płyta - legenda, która wyznaczyła kanony w muzyce pop. Nie brakuje tutaj bardziej elektronicznych brzmień, nie brakuje tu też rockowych gitar, czy też R&B. Jedno ze szczytowych dzieł Prince'a. Warto zapoznać się też z filmem "Purple Rain", który może nie jest na szczególnie wysokim poziomie, ale dostarcza artystycznych wrażeń i emocji.

Tracklista:
  1. Let's Go Crazy   
  2. Take Me With U     
  3. The Beautiful Ones   
  4. Computer Blue   
  5. Darling Nikki     
  6. When Doves Cry   
  7. I Would Die 4 U     
  8. Baby I'm a Star     
  9. Purple Rain
Wydawca: Warner Bros. (1984)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły