Spośród wszystkich zespołów pałających się sludge metalem twórczość Pelican najbardziej mi odpowiada. Nigdy nie potrafiłem się w pełni przekonać do twórczości Isis czy Neurosis, choć szanuję te zespoły za to co tworzą.
Pelican muzycznie nie odbiega mocno od wspomnianych formacji. W
zasadzie jest to granie tego samego typu, z tą różnicą, że tutaj mamy
do czynienia z muzyką instrumentalną. Łatwiej jest więc przedrzeć się
przez pejzaże serwowane przez muzyków, łatwiej jest śledzić
przewijające się motywy, więc też łatwiejszy jest odbiór tej płyty.
Dominują utwory długie, niektóre przekraczające dziesięć minut. Dzieje
się tu jednak wystarczająco dużo by słuchacz powrócił ponownie do tej
płyty. Cieszy fakt, że muzycy nie silą się na instrumentalne wygibasy, skupiają całkowitą uwagę na konstrukcji utworu i na tym jakie emocje
chcą wywołać. Są więc momenty bardziej drapieżne, są momenty wyciszone,
a wszystko płynnie zgrane."The Fire In Our Throats Will Beckon The Thaw" choć jest kolejną pozycją w gatunku, która niewiele nowego wnosi, to jest bardzo mocną płytą, przemyślaną w każdym calu, stawiającą Pelican w gronie najlepszych reprezentantów gatunku. Tym bardziej jest to płyta dobra, że niewiele zespołów potrafi dobrze skomponować ten typ muzyki.
Tracklista:
01. Last Day Of Winter
02. Autumn Into Summer
03. March To The Sea
04. Red Ran Amber
05. Aurora Borealis
06. Sirius
Wydawca: Hydrahead (2003)