Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Motörhead - Snake Bite Love

Snake Bite Love, Motörhead, rock and roll, Lemmy Kilmister

„Snake Bite Love” to płyta, która nie zrobiła furory wśród fanów Motörhead. Dlaczego? To już niech się tłumaczą ci, którzy przyznają jej niskie noty. Ja tam, że tak powiem, nic do niej nie mam. Odnajduję w niej wszystkie ulubione zalety zespołu i pokaźny zestaw przebojowych kawałków. A, że nie ma na niej żadnych z najbardziej znanych szlagierów to nic. W końcu jak się nagrywa czternasty album to nie zawsze da się wcisnąć coś na swoje the best of.

 Na „Snake Bite Love”, jak zawsze, znajdziemy elektryzującą dawkę rock and rolla ze zdartą melodią wokaliz Lemmiego. Ujmuje swym śpiewem już w pierwszym „Love For Sale” i wchodzi na wyżyny w „Take The Blame” gdzie ciśnie równo z politykami. To takie najbardziej naładowane energią numery w pierwszej części płyty. Jest jeszcze utwór tytułowy, który jest dość nietypowy z tymi „In the zoo, in the zoo”, czy „In the jungle, in the jungle”, ale późniejsze składnie z nazwami zwierząt, których autor nie chce zobaczyć i wężami, które chce, wychodzą bardzo fajnie i wypada to efektownie i pozytywnie. Mniej lubię za to ociężały „Assassin” oraz wolniejszy i delikatniejszy „Dead And Gone”.

Odnoszę natomiast wrażenie, że na „Snake Bite Love” wszystko co najlepsze zostawiono na koniec. Po takim jeszcze na pół gwizdka „Night Side”, następuje największa petarda na tej płycie w postaci „Don’t Lie To Me”. To jest prawdziwa eksplozja rock and rolla przy której wprost nie można spokojnie usiedzieć na miejscu. To samo mogę powiedzieć o przedostatnim „Desperate For You”. Jak dla mnie drugi killer, w dodatku przejmujący i zaśpiewany z jakąś taką dodatkową nostalgią w głosie, gdy wyznaje te swoje obietnice „…like roaring wind, like a hurricane”.

Między nimi znajduje się zupełnie inny, wolny i sentymentalny „Joy Of Labour”. Zaśpiewany jest jednak tak fantastycznie, że słuchanie go to czysta przyjemność. Na koniec zaś znowu dobry i muzycznie i wokalnie „Better Off Dead”.

Może faktycznie nie wszystkie pozycje są tu jakoś szczególnie powalające, ale większość jest standardowo zajebistych, a te, które napędzają ten album, dają naprawdę ostrego kopa. Nie zapomniano też o graniu i gitarowo zupełnie nie można narzekać. W „Assassin”, „Take The Blame” i „Better Off Dead” jest sporo nawet takiego lekko eksperymentalnego grania. Jak zawsze silna i stylowa produkcja Motörhead. Nie ma co szukać dziury w całym.

Tracklista:

01. Love For Sale

02. Dogs Of War

03. Snake Bite Love

04. Assassin

05. Take The Blame

06. Dead And Gone

07. Night Side

08. Don't Lie To Me

09. Joy of Labour

10. Desperate For You

11. Better Off Dead

Wydawca: CMC International Records (1998)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły