Pojawiła się na rynku nowa płyta norweskiego tworu Mortiis. Na pewno długo wyczekiwana przez fanów z racji wydania ostatniego krążka (nie licząc "Some Kind of Heroin", zawierającej remiksy z "The Grudge") w 2004 roku. Początek prac nad płytą sięga roku 2008, a koniec wraz z dodatkami i miksami na album roku 2009. "The Great Deceiver" bo taki tytuł początkowo miała nosić płyta, została jednak częściowo przeprogramowana i zmieniona na potrzeby koncertów. Rezultatem tych działań było skrócenie całości z 14 do 8 utworów i wydanie pod inną nazwą "Perfectly Defect" w charakterze pewnego wprowadzenia do właściwej płyty... Trochę to zagmatwane, ale o tym za moment.
Nie ukrywałem wielkiego zaciekawienia i zniecierpliwienia faktem iż Mortiis zamierza wydać w końcu nowy album. Byłem trochę zaniepokojony po przesłuchaniu płyty z remiksami w 2007 roku, z racji tego, że kapela która wydaje płytę z remiksami często (choć nie zawsze) zamyka nią pewien rozdział w swojej twórczości (przykład NIN). Havard Elefsen z kumplami, taki rozdział zamknęli, nie da się ukryć i to po raz drugi.Twórczość Mortiisa dzieli się na trzy ery. "Perfectly Defect" nie przypisałbym jednoznacznie do żadnej z nich, ale moim zdaniem jeśli chodzi o sam nastrój "dekadencji i desperacji" można nieco przypisać jej związek z poprzedniczką - "The Grudge". Jest to niewątpliwie najbardziej zróżnicowana i eksperymentalna, jeśli chodzi o pomysły płyta w dorobku Mortiis. No, ale to co jest jej tak dużą zaletą, jest i sporym minusem. Płyta jest niespójna, brakuje jej momentami płynności z czasów wspaniałego "The Smell of Rain", jak dynamiki i pewnego rozmachu "The Grudge". Jest tu bez wątpienia dużo nowości, ale nawiązań do psychodelicznego groove The Prodigy, czy pulsowania wręcz w stylu Juno Reactor. Słychać tu sporo nowinek technicznych również jeśli chodzi o samą produkcję i technikę dźwięku. "Perfectly Defect" jest naszpikowane efektami, jakich nie słyszeliśmy na żadnej poprzedniej płycie Mortiis.
Podsumowując album chroni się zastrzeżeniem Mortiisa, iż należy go traktować tylko jako wprowadzenie do właściwej płyty, czy też rodzaj eksperymentu. To, że płyta jest dostępna w internecie za darmo też jest dobrym posunięciem. Mam tylko nieodparte wrażenie, że jest to jednak taki "ochłap" rzucony w stronę fanów, by przypomnieć o swoim istnieniu i gra na zwłokę. Jak Wy to odbierzecie i ocenicie... przekonajcie się sami.
Tracklista:
01. Closer to the End
02. Perfectly Defect
03. Sensation of Guilt
04. Sole Defeat
05. Thieving Bastards
06. Halo of Arms
07. Impossible to Believe
08. This Absolution
Wydawca: brak (2010)