Patrząc na rozwój twórczości Megadeth, to z przykrością muszę stwierdzić, że "Countdown To Extinction" był ostatnim krążkiem zespołu, który robił na mnie naprawdę dobre wrażenie. Kolejne płyty były co najwyżej przeciętne. Nie wiązałem więc większych oczekiwań z "United Abominations". Tym razem do składu zostali dokoptowani perkusista Shawn Drover, gitarzysta Glen Drover (ex-King Diamond) oraz basista James Lomenzo.
Jak się okazuje czasem opłaca się nie nastawiać na coś dobrego, gdyż
można się mile zaskoczyć. Tak też jest w tym przypadku - i to jest
naprawdę miłe zaskoczenie. Przede wszystkim powstał naprawdeędobry,
energiczny, heavymetalowy album, na którym są naprawdę dobre pomysły.
Zaskoczyła mnie przede wszystkim gra drugiego gitarzysty Glena Drovera,
który odgrywa tu naprawdę bardzo dobre i ogniste solówki. W ogóle w
porównaniu do poprzednicznki partie instrumentalne są o wiele ciekawsze.
Mustaine w końcu stworzył dobre, instrygujące melodie, nawiązujące
stylistycznie do "Countdown...", choć wydaje mi się, że najnowszy twór
zespołu jest jednak nieco lżejszy. Ogromnym atutem tego wydawnictwa jest
to, że prezentuje dosyć równy, dobry poziom.Jak się okazuje Mustaine miał jeszcze kilka pomysłów, które potrafił umiejętnie zrealizować. Nie okłamujmy się - nie jest to tak dobry album jak "Rust In Peace" czy "Countdown To Extinction", ale zaryzykuję stwierdzenie, że jest to najlepszy album zespołu od tamtych czasów. I nawet jeśli obecnemu składowi daleko jest talentem do tego z legendarnego okresu, to trzeba przyzać, że Ci muzycy także prezentują bardzo wysoki poziom. Tak - to jest rzemieślnictwo, ale rzemieślnictwo z klasą.
Wydawca: Roadrunner Records (2007)