W związku z tym, że aktualnie funkcjonujące zespoły/projekty nie zarzucają nas zbytnio wartościowymi wydawnictwami czas na kolejną podróż w czasie. Płyta Lunatic Gods "Mythus" miała swoją premierę w 2004 roku, jednak w mojej muzycznej kolekcji znalazła się dopiero w roku 2010 za pośrednictwem dystrybucji jednego z krajowych wydawców.
Trzeba uczciwie przyznać, że już sama oprawa graficzna i cały digipack robią niezwykle pozytywne wrażenie. Od razu można stwierdzić, że wydawca zadbał o każdy szczegół, począwszy od funkcjonalności, skończywszy na estetyce wydawnictwa. Bardzo podoba mi się również sama okładka. Grafika zdobiąca "Mythus" nie sugeruje bowiem co uderzy w nas z głośników po odpaleniu płyty. Jeżeli chodzi o muzyczną zawartość recenzowanego wydawnictwa to jest ona równie zacna jak opakowanie. Muzyka Lunatic Gods to niezwykle ekspresyjne połączenie wszystkiego co najlepsze w metalu. Na "Mythus" większość utworów to dłuższe, wielowątkowe kompozycje, w obrębie których zespół pozwala sobie na muzyczne eksperymenty w materii jaką stanowi metal. Wprawdzie twardy szkielet kompozycji Lunatic Gods stanowi death metal, to jednak muzycy udanie wpletli w całość fragmenty spokojniejsze, przypominające twórczość The Gathering i Forgotten Silence ("Evil Breeds More Evil Still", "Sacrifice") oraz szereg drobnych smaczków (elektroniki, partii akustycznych, zróżnicowanych wokaliz) świadczących o mocno progresywnych zapędach zespołu. W tym miejscu podkreślić należy, iż w nagrywaniu niniejszego wydawnictwa uczestniczyło aż 14 muzyków (siedmiu muzyków zespołu oraz siedmiu gości) co przełożyło się na różnorodność materiału zawartego na "Mythus".
Na podkreślenie zasługuje różnorodność zarówno instrumentów wykorzystanych przy tworzeniu recenzowanego albumu jak i wokaliz. Zapoznając się z "Mythus" można mieć przyjemność obcowania z dźwiękami generowanymi między innymi przez tak nietypowe dla metalu instrumenty jak: husle, fujara, kontrabas czy cymbały. Jeżeli chodzi o wokalizy to mamy tu sporo typowych dla black metalu „wyziewów”, troszkę wokaliz stylizowanych na operowe oraz czystych, męskich partii wprowadzających w utwory lekko epicki klimat.
Reasumując stwierdzić trzeba, iż mnogość muzyków udzielających się na recenzowanym albumie przełożyła się proporcjonalnie na ilość ciekawych muzycznych pomysłów zawartych na „Mythus”. Recenzowany album polecam wszystkim muzycznym poszukiwaczom.
Ocena: 8,5/10
Tracklista:
01. The Earthfolk,
02. Nation of The Blind
03. Under The Veil of The Night
04. A Beautiful City
05. Evil Breeds More Evil Still
06. Visions Collide
07. Sacrifice
08. Falling Into Darkness
09. Mourning The Blessed One
10. The History Turns
11. For More Glory
Wydawca: Epidemie Records (2004)
oki : "the wilderness" czeka na półce na swoją kolej:) swoją drogą za ni...
Harlequin : Znowu mnie przekonałeś ;)) kiedys na allegro widziałem "the wilderness...