Już na poprzednim krążku "Sacrament", zespół jakby trochę się zagubił, ale
wtedy produkcja i same aranżacje muzyczne uratowały album. "Wrath" udowadnia, że zagubienia ciąg dalszy, a co gorsza - zagubienia
coraz to większego. Z drugiej strony zauważyć należy, że
Amerykanie nie stoją w miejscu, szukają jakby troszkę innej
konwencji stylistycznej. Ktoś napisze - "przecież pełno tutaj
brutalnych riffów". Tak są, ale to tylko sprytnie
sprofanowane i wygładzone do granic absurdu motywy znane z
poprzednich krążków formacji.
Na początek grupa serwuje nam bardzo chwytliwy rockowy utwór "The Passing". Miłe złego początki, chciało by się napisać. Czemu? Czemu? Czemu? Jeden z niewielu zespołów, który na bazie metalcore'u potrafił stworzyć nową jakość - gra tutaj bardzo zachowawczo. Czy oni jeszcze potrafią przyłożyć słuchaczowi między szmaragdowe oczy? Dobrze, może i trochę przesadziłem, ale złość człowieka ogarnia, gdy musi przebrnąć przez znajomo brzmiące gitary i przerażająco dudniącą perkusję (fatalna produkcja, zresztą nie pierwszy raz w historii grupy), by dotrzeć do sedna albumu. Zdecydowanie najlepszym utworem na płycie jest niezwykle energetyczny "Set To Fail" (za taki refren dam się poćwiartować). To świetny kawałek, znów mają genialny singiel, który poszerzy zapewne grono odbiorców. Ale czy tylko o to chodzi Lamb Of God?
Teoretycznie rzecz biorąc, album
spełnia wszystkie kryteria dobrego metalowego albumu, ale "Wrath"
to raczej produkt niż sztuka. Ładnie zapakowany, przystępnie
wyprodukowany, ale nie wnoszący nic dobrego do wizerunku grupy.
Gdyby chodziło o debiutantów - można by się i było
zachwycać. W przypadku takich nazwisk - rozczarowanie.
Tracklista:
01. The Passing
02.
In Your Words
03. Set To Fail
04. Contractor
05. Fake
Messiah
06. Grace
07. Broken Hands
08. Dead Seeds
09.
Everything Is Nothing
10. Choke Sermon
11. Reclamation
Wydawca: Roadrunner Records (2009)
Ignor : Początek nowego wieku był jak dla mnie też całkiem dobry , jeśli n...
Sleeping_Giant : Jak by nie patrzeć to cały metalcore kuleje ostatnio :? Najlepsze cz...
Harlequin : dzięki Bogu, bo coraz bardziej nie moge tego słuchac :)