Obserwując rowzój zespołu można powiedzieć, że stacza się on po równi pochyłej. Początkowy zachwyt, zachłystywanie się techniką muzyków i wokalem Dickinsona było czymś oczywistym, ale patrząc na kolejne krążki zespołu trzeba powiedzieć, że zespół stał w miejscu, a nawet wykazywał regres. Już "Somewhere In Time" prezentowało się co najwyżej średnio, powszechnie zachwalany "Seventh Son Of The Seventh Son” w gruncie rzeczy był bardzo ugłaskany i nie miał pazura "Number Of The Beast" czy "Powerslave", a "No Prayer For The Dying" był bezbarwny.
Muzycy musieli pójść chyba po rozum do głowy, bo "Fear Of The Dark" okazał się swoistym odrodzeniem. Fakt, że dostaliśmy standardową, sprawdzoną formułę, którą Żelazna Dziewica serwuje od lat, ale tym razem powiało świeżością i pomysłami. Dobre choć tyle, gdyż zawsze irytował mnie fakt jak tacy dobrzy muzycy mogą być tak mało kreatywni i schematyczni. Stylistycznie płyta różni się od poprzednich wydawnictw jedynie tym, że jest odrobinkę bardziej urozmaicony - to był chyba efekt fascynacji hard rockiem końca lat 80tych. Muzyka zyskała na świeżości no i powrócił ten pazur, który zespół miał jeszcze kilka lat wcześniej. Fakt, że teksty są infantylne, ale muzyka naprawdę może się podobać. Na wejście 2 petardy w postaci "Be Quick Or Be Dead" oraz "From Here To Eternity", jest bardziej rockowy i bardzo przebojowy "Judas My Guide" oraz "Chains Of Misery", jest patetyczny utwór tytułowy, jest niezła ballada "Wasting Love", jest też legendarny "Afraid To Shoot Strangers" z kapitalną melodią prowadzoną przez gitarę...W taki oto sposób Iron Maiden nie tylko wrócił na właściwe tory, ale i nagrał moim zdaniem najlepszy album w swojej karierze. Wybaczam tym razem nawet to, że zespół stosuje tę oklepaną i skostniałą strukturę, ale może w tym tkwi urok tego zespołu. Nie trzeba nikogo uświadamiać do twórczości tego zespołu - to jest zwykłe heavy z dobrymi solówkami, dobrym wokalem i dobrymi melodiami. Osoby szukające czegoś ambitnego i wyrafinowanego nie powinny po to sięgać, ale jeśli ktoś szuka prostych, przyjemnych do posłuchania i poskakania dźwięków, to śmiało może po ten album sięgnąć.
Wydawca: Sanctuary Records (1992)