Rozpędzony, przeżywający swoje najlepsze czasy, In Flames, nie potrzebował wiele czasu, aby powtórzyć, a nawet przebić sukces „Colony”. Dla wielu „Clayman” jest najlepszym dziełem w dorobku Szwedów, a na pewno tym wieńczącym pewien okres w twórczości zespołu. Zrobione zostało to więc z odpowiednim przytupem.
A o ten najłatwiej na początku. Największymi hitami na płycie są trzy pierwsze utwory, choć każdy z nich jest inny. „Bullet Ride” gra na kontrastach, a melodyjne wersy wyłaniają się z delikatniejszych fragmentów. Cały jedną wielką lawiną melodyjnego death jest „Only For The Weak”, a „Pinball Map” jest ma chyba najbardziej przebojowy refren z całego podium. Dalej In Flames trzyma poziom i gra muzykę pełną energii, gdzie oprócz pławiących się w ekstazie gitar, prym wiedzie krzyczący zdartym growlem wokal.
Na pewno swoją siłę ma numer tytułowy, chwytają również „Brush The Dust Away”, "Suburban Me" i "Another Day In Quicksand", a „Swim” w ogóle wyznacza nowe wymiary i rekonstruuje układ planetarny, ale są i bardziej wyważone momenty. Trochę depresyjnego relaksu można uświadczyć w „Square Nothing”, choć jest to taka cisza przed burzą, bo w pewnym momencie ten kawałek wybucha energetyczną bombą muzyki i śpiewu. Cały wolniejszy i błądzący w zaświatach jest „Sattelites And Astronauts”, gdzie atmosfera się wzmacnia, a w końcu rozpływa w harmonijnej plątaninie solówek.
Może i „Clayman” jest albumem przewidywalnym, ale myślę, że fani In Flames zostali nakarmieni dokładnie tym czego oczekiwali. Nowe kawałki zostały uszyte zgrabnie i w dobrze opatentowanym stylu, co spotkało się z aprobatą widowni. Na budzące wątpliwości eksperymenty miał przyjść jeszcze czas.
Tracklista:
01. Bullet Ride
02. Pinball Map
03. Only For The Weak
04. ...As The Future Repeats Today
05. Square Nothing
06. Clayman
07. Satellites And Astronauts
08. Brush The Dust Away
09. Swim
10. Suburban Me
11. Another Day In Quicksand
Wydawca: Nuclear Blast (2000)
Ocena szkolna: 5