Jakiś czas temu, gdy dopadł mnie syndrom nicmisieniechciajstwa, wykopałem u koleżanki spośród sterty kaset wykopałem właśnie "Adimiron Black" - miałem ochotę na odmóżdżającą sieczkę, a z tego co pamiętam, kiedyś słyszałem ten zespół i nie spodobał mi się, więc na ten moment byłby to strzał w dziesiątkę.
Czwarty album Gehenny to typowy standardowy, skandynawski black metal utrzymany w stylu strarego Dimmu Borgir tyle, że mniej ciekawy. W zasadzie znajdziemy tutaj wszystko co jest typowe w tym gatunku - piłujące gitary, skrzek, blasty, klawiszowe tło. "Adimiron Black" wyraźnie jest próbą stworzenia bardziej blackowej wersji "Stormblast" Dimmu Borgir i jeśli chodzi o sam zamysł to wyszło to poprawnie. Niestety poszczególne utwory nie mają niczego, co by ujmowało, melodie są jałowe, a rzekłbym nawet, że jest ich bardzo mało. Brakuje pomysłów i motywów zapadających w pamięć, a i poziom instrumentalny nie jest zachwycający. Tego wieczoru krążek wszedł we mnie jak woda i nie poczułem absolutnie niczego ujmującego - poczułem się odmóżdżony.Gehennie przede wszystkim brakuje oryginalności. Niestety poziom kompozycji nie pozwala mi zaliczyć tej formacji do czołówki gatunku - to jest niestety zwykły, szary, przeciętny, blackmetalowy zespół, który raz po raz nagrywa kolejne raczej mało ewoluujące krążki. Miłośnicy standardowego, niewyszukanego blacku na pewno nie zawiodą się "Adimiron Black", ale jesli przeoczy sie to wydawnictwo, to krzywda też sie nie stanie.
Wydawca: Moonfog (1998)
mastersataN0 : Dimmu Borgir?, przeciętny, standardowy black metal? Ktokolwiek pisał...
oki : świetna płyta, o kilka klas lepsza niż wspomniane w recenzji dzieło "...