Blisko dekadę temu amerykańska wytwórnia Magna Carta wymyśliła sobie, że zbierze wybitnych muzyków, którzy nagrają wspólnie jeden wielki progresywny album. Przewodnictwo w ekipie objął Trent Gardner - lider formacji Magellan. Do sesji nagraniowej zaproszono takie tuzy jak: Terrzy Bozzio, Billy Sheehan, John Petrucci, James Murphy, Matt Guillory, Derek Sherinan, Steve Howe, James LaBrie, Matt Bradley, Bret Douglas, D.C.Cooper i jeszcze kilkoro - w sumie duża ekipa.
"Age Of Impact" zawiera pięć utworów - każdy powyżej ośmiu minut,
każdy jak najbardziej utrzymany w progmetalowym stylu i każdy
bezdyskusyjnie nijaki. Zamiast przemyślanych, progmetalowych kompozycji
dostaliśmy całą gamę popisów i klika luźnych pomysłów, które miały
wystarczyć do odniesienia sukcesu. Choć od strony instrumentalnej jest
to naprawdę fenomenalne wydawnictwo, to same kompozycje są mizerne.
Mają one bardzo luźny charakter, nie są zbytnio powiązane motywami,
melodie także do najciekawszych nie należą. Najgorsze jest to, że ja z
tych dźwięków niewiele rozumiem i sądzę, że też niewiele z tej muzyki
wynika. Gardner nie zapanował nad tym, co zostało stworzone, i w efekcie projekt Explorer Club okazał się być zwyczajnie przekombinowany. Nie jest to może zła płyta, ale na pewno nie jest to album, do którego chętnie się wraca. Powstał już przecież niejeden krążek naszpikowany popisami, a niestety "Age Of Impact" oferuje niewiele więcej niż to i też wątpliwej jakości.
Tracklista:
01. Fate Speaks
02. Fading Fast
03. No Returning
04. Time Enough
05. Last Call
Wydawca: Magna Carta Records (1998)
Harlequin : Cieszy mnie, że wracasz do tej płyty przynajmniej raz w tygodniu :) jednak...
Sumo666 : Harleqiun bzdury piszesz w tej recenji. Powiem nawet ze az tak duze ze sie us...