Czy ktoś zna Evil? Taki duński zespół, który trwa na scenie od, bagatela, 1982 roku. Jeżeli ktoś nie zna, to nie jest to nic dziwnego, bowiem właśnie wydali swoją pierwszą płytę. Były jednak dema, EPki oraz splity i Encyclopaedia Metallum podaje ciągłość istnienia. Evil to heavy metal, który nawiązuje do dawnych czasów, choć może nie jest to najlepsze określenie, bo oni po prostu są z dawnych czasów. Oni, a właściwie on, ponieważ Evil to Freddie Wolf, którego na „Shot The Messenger” wspomaga wokalnie Soren Andersen.
Evil to taki heavy metal bardziej hard rockowy i momentami odnoszę wrażenie, że brakuje tu trochę mocy. Riffy często są niezbyt ostre, tempa średnie, a szczególnie perkusja tak sobie popykuje nie wykorzystując w pełni swoich możliwości. Nie trzeba jednak brać zbyt serio tego zarzutu, bo to chyba po prostu takie miało być. Tak się grało trzydzieści lat temu i wtedy byłaby to bomba. A jak ktoś kocha rock and rolla to trwa przy nim całe życie. I ważne jest to żeby potrafił zarazić nim innych. A myślę, że ta sztuka Evil się udała.
„Shot The Messenger” to płyta dobra kompozycyjnie. Może nie wszystkie kawałki mi się podobają, ale kilka jest naprawdę kozackich. Przede wszystkim mam tu na myśli „Darker Side Of Mother Nature” i „I Could Be Your Hero”. To takie klasyczne przeboje. Dobrego kopa ma też ostatni „World War 666”. Mniej wchodzą mi natomiast bardziej barowo rockowe „Big Show” i „Move”. I tu jednak nie ma jakiejś lipy i wszystko pozostawia po sobie pozytywne wrażenie.
Dużym plusem tej muzyki są skrzekliwe, ale melodyjne wokale. Takie idealnie pasujące do prastarego heavy metalu. Myślę, że jest to ciekawa płytka dla wielbicieli takiej stylistyki i może przynieść im sporo pociechy.
Tracklista:
1. It’s Here
2. Darker Side of Mother Nature
3. Shoot the Messenger
4. I Could Be Your Hero
5. Big Show
6. Keep It True
7. Move
8. World War 666
Wydawca: Mighty Music (2015)
Ocena szkolna: 4+
