Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Electric Wizard - Electric Wizard

Electric Wizard, doom metal, stoner metal

Co siedzi w bani ludzi, którzy na okładkę albumu typują egzotyczną pannicę dosiadającą skrzydlatego konia morskiego (wszelkie inne sugestie mile widziane), na tle psychodelicznej mozajki barw i kształtów – nie wiem. Wiem natomiast, że chłopaki z Dorset nagrywając swój krążek musieli strasznie jarać się twórczością krajanów z Black Sabbath. Serio... popatrzcie sobie na litery u góry okładki, układające się w Electric Wizards i cofnijcie 47 (sic!) lat wstecz do pierwszego długograja Sabbathów. Podobne? IDENTYCZNE! A to dopiero początek cech wspólnych obu zespołów. Ale nie dlatego tu jesteśmy.

Lat kilkadziesiąt wstecz "Electric Wizard" był totalną świerzynką na horyzoncie muzyki doom metalowej. Jus Oborn razem z chłopakami pokombinowali jakoś doom ze stonerowym feelingiem i wyszło im coś w postaci ciężkiej bluesowej zawiesiny ocierającej się klimatem o czasy rockowej psychodelii. Jednym zdaniem – rasowe granie dla prawdziwych skurczybyków którzy zawsze lata świetności Black Sabbath, Cream i The Who, a zwłaszcza tych pierwszych, będą wspoominać z wypiekami na twarzy. Unikalności w tym, więc żadnej, płyta jest równa, jak stara poczciwa Via Appia i jak wspomniana "królowa dróg" potrafi ciągnąć się w nieskończoność. Serio, prawie 50 minut na debiut to troche dużo, na pewno za dużo w tym przypadku. Owszem, fajnie się tego słucha i ukłon w stronę Anglików za samo brzmienie materiału, za sam fakt, że głową, nogą czy inną kończyną, można sobie w spokoju pokiwać zapominając o całym świecie, ale naprawdę można było krócej a efekt byłby ten sam, kto wie może nawet lepszy. Tym bardziej, że jak historia miała pokazać nie był to najlepszy materiał wyspiarzy z Electric Wizards.

Pierwsza płyta zespołu Electric Wizards stylistycznie zdaje się świadomym hołdem w stronę dorobku Sabbathów. Mamy tu wszystko za co pokochaliśmy BS i wszystko co nam potrzebne żeby pokochać chłopaków z Dorset. Ale, tak, powiem to jeszcze raz: gdyby tylko było ciekawiej, albo chociaż krócej.

Tracklista:

1. Stone Magnet
2. Mourning Prayer
3. Mountains Of Mars
4. Behemoth
5. Devil's Bride
6. Black Butterfly
7. Electric Wizard
8. Wooden Pipe

Wydawca: Rise Above (1995)

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły