Nikt nie znał jego prawdziwego imienia, nawet ja.Nazywaliśmy go Lordi.
Mieszkał on w ruderze, którą nazywał swym mieszkaniem,Lecz nigdy nie domem.Dzień w dzień budził go chłód i głód.Na zarwanym tapczanie poddawał się snom.
Suszył swe łzy przy wybitym oknie,Obserwując ludzi.
Chodził po dachach i mostach szukając aniołów.Puste miał kieszenie mimo to był bogaty, bo serce posiadał,
I głęboką duszę, czystą jak łza.Gdzieś, głęboko w duchu cień nadziei się tlił, że będzie miał własną hacjendę.
Chciał zapomnieć o rodzinie, która wyrzuciła go jak niepotrzebny śmieć.Nauczył się żyć sam dla siebie i walczyć o kawałek powietrza.
Jego świat sypał się jak pałac z kart przy każdym podmuchu wiatru.Nie mógł znieść myśli, że jego rodzice kazali się wynieść, precz.
Nie doczekał się niestety radosnych chwil.Jego marzenie o ciepłym gniazdku,
Wypełnionym ludźmi, których kocha,Nie ziściło się.
Królowa Zima, pewnej nocy, zabrała jego duszę ku niebios bram.
Rita Page (AnnaCuch)