Zwykle po wydaniu płyty wybitnej formacje gubią się próbując różnych eksperymentów muzycznych mających na celu znalezienie nowych środków ekspresji. Dead Can Dance nie poszło tą drogą, wybierając łatwiejsza opcję.
Wraz z "Serpent's Egg" dostaliśmy połączenie tego co najlepsze w "Spleen The Ideal" i "Within The Realm Of A Dying Sun". Oto bowiem mamy kolejny album, na którym dominującym instrumentem są klawisze. Tym razem sceneria muzyczna nie jest osadzona na przyklasztornym cmentarzu, tylko gdzieś na Bliskim Wschodzie. Dzieje się tak głównie za sprawą wokalu Lisy Gerard, którego jest tu bardzo dużo. Delikatnie snute melodie zalatują mocno arabszczyzną. Materiał jest o wiele mniej mroczny, powiedziałbym nawet, że jest dość ciepły dla ucha. Ciekawostką jest natomiast spora ilość atmosferycznych, półtoraminutowych miniaturek. Spośród 10 kawałków aż 3 z nich to właśnie tego typu utwory, gdzie prym wiedzie wokalistka dająca upust swoim arabskim fascynacjom.Niestety "Serpent's Egg" nie dorównuje poprzedniemu albumowi. Zabrakło tu trochę urozmaicenia, zabrakło harmonii oraz normalnych partii śpiewach, które były obecne na "Within The Realm Of A Dying Sun", zabrakło świeżości. Ani razu nie dałem się ponieść klimatowi tej płyty, nie urzekł mnie on w żaden sposób, choć lubię arabskie motywy. Nie chcę oceniać tej płyty, ponieważ muzyka jest na tyle osobliwa, że każdy powinien sam wyrobić sobie zdanie na jej temat, gdyż każdy z nas inaczej muzykę czuje.
Tracklista:
01. The Host Of Seraphim
02. Orbis De Ignis
03. Severance
04. The Writing On My Father's Hand
05. In The Kingdom Of The Blind The One-Eyed Are Kings
06. Chant Of The Paladin
07. Song Of Sophia
08. Echolalia
09. Mother Tongue
10. Ullyses
Wydawca: 4AD (1988)